Na stronie Obiegu (na samym dole po lewej) co jakiś czas można sobie pooglądać filmiki, najczęściej z otwarć różnych lokalnych imprez, najwyraźniej uznanych przez redakcję za warte szerszej prezentacji. Ponieważ stałym elementem tych projekcji jest ich komórkowa jakość techniczna (trzęsący się, nieostry i niedoświetlony plan, przesterowane audio) nieczęsto tam wchodzę. Ale czasem tak. Ostatnio zachęcił mnie do wizyty napis jak wół: Punk's not dead wystawa w Lubelskim Towarzystwie Zachęty Sztuk Pięknych. Oczywiście moja ciekawość nie była bez związku z obserwacją, że teraz, 40 i więcej lat po fakcie, punktem honoru wszelkiej maści "ekstremistów" po liftingu pensji na etacie referenta samorządowych domów kultury w takiej czy innej Koziej Wólce, jest "prowokacja" truchłem odgrzebanej subkultury. Wprawdzie, sądziłem, że już w 2002 r. temat wyczerpała żona premiera, ten Jim Morrison polskiej dyplomacji - Aleksandra Miller, podejmując japońską parę cesarską w sukience z napisem sex and love, ale widać, na Lubelszczyźnie trend trzyma się całkiem żwawo.
Jak wynika z obiegowego filmu, na zamówienie lubelskiej Zachęty powstał kolejny taki -podobno punkowy-bohomaz. Na wizji sprawę wyjaśnia kuratorka bohomaza i jednocześnie członek Zarządu TZSP w Lublinie Paulina Zarębska:
Ściana w sposób dosyć autorski(sic! AB) zaprojektowana przez mojego kolegę, który w l.90 był ze mną w takiej subkulturze i gdzieś tam, jakby to środowisko znamy. On miał z tym problem, gdyż uznał że mijają lata, on jest teraz wykształconym akademikiem (sic! AB) i zaczyna estetyzować (!!! AB). Zaprosił więc 15 osób, które przez dwa dni pracowało nad tą ścianą".
Oprócz powyższej treści, zaciekawiła mnie forma wypowiadającej te słowa Pauliny Zarębskiej. Widać z obrazka, że ta -wg deklaracji- była pankówa, wzorem swojego kolegi akademika, też zaczyna estetyzować i teraz wygląda całkiem normalnie czyli jak klon z działu kredytów lubelskiego BGŻ. Miły uśmiech, rumiana buzia, czarny strój i jak przystało na urzędnika, nikła znajomość wydźwięku treści wypowiadanych słów. Zarębska całą sobą jest ze ściennym bohomazem i komiksowymi zinami na brudnym słupie galerii. W psychologii nazywa się to kompensacja. Im bardziej schludna i wyprasowana powierzchowność, tym silniejsze marzenia o krwawej i cuchnącej rewolcie. Jest rzeczą zupełnie drugorzędną, że to rewolta na "dosyć autorskie", urzędnicze zlecenie TZSP, a zleceniobiorcą jest "gdzieś tam, jakby" dawny, dobry kolega z subkultury.
Andrzej Betlej dalej dyrektorem Zamku Królewskiego na Wawelu
-
; ; Andrzej Betlej, fot. Jacek Świderski; ; 0; ; ; ;
a:2:{i:0;s:5:"11982";i:1;s:5:"20868";}; ; ; ; ; ; ; ; ; ; ; ; ; ; Redakcja
; Andrzej Szczerski ; ; Muz...
1 dzień temu
W moim mieście, w okolicach domu kultury też pełno takich bohomazów. W środku tego domu rządzi rozrywka najpodlejszego gatunku ale na zewnątrz ponure bohomazy, pokazujące jakie to my teraz "postępowe" i otwarte w kulturze.
OdpowiedzUsuńBełkot tej pani jest oczywisty ale -jak widać na filmie- target dość liczny
OdpowiedzUsuńTarget jest liczny właśnie dlatego, że bełkot oczywisty.
OdpowiedzUsuńZastanawiam się na jakich zasadach zatrudniane są osoby o takich kwalifikacjach, np. krasomówczych w instytucjach typu TZSP.
Nie mówiąc już o tym, że punk w grzecznej instytucji, to też niezła aberracja. Brzmi to równie wiarygodnie jak "suche majtki na dnie morza".
Panienka z TZSP wali otwartym tekstem, że zatrudniła do tego naściennego rzygu swojego kolesia, który się na dodatek ucywilizował w Akademii i zlecił następnym kolesiom. I tak,na naszych oczach subkultura buntu zmieniła się w moher.
OdpowiedzUsuńPonownie zwracam uwagę, że film gości na stronach Obiegu, którego "redakcja" bezkrytycznie zamieszcza taki chłam, nie mówiąc już o tym, że się w oczywisty sposób podkłada. Chyba, że to wszystko są punki po remoncie na posadzie największego domu kultury czyli CSW.
OdpowiedzUsuńOczywiście moja ciekawość nie była bez związku z obserwacją, że teraz, 40 i więcej lat po fakcie, punktem honoru wszelkiej maści "ekstremistów" po liftingu pensji na etacie referenta samorządowych domów kultury w takiej czy innej Koziej Wólce, jest "prowokacja" truchłem odgrzebanej subkultury. - hmmm radze lepiej zgłębić historię punka zanim się weźmie za pisanie glupot, a subkultura jest wciąż żywa - hmmm o truchle to chyba można mówić w przypadku autora sądząc ze słów:)
OdpowiedzUsuńOczywiście, w przypadku autora(rocznik 58) też można mówić o truchle, co na jotę nie zmienia pełnej aktualności jego sentencji. Wypieprzyłbym was wszystkich, malowani referenci pseudokultury i specjaliści od gier planszowych jednym ukazem, łącznie z waszymi tępymi mocodawcami w wypasionych ratuszach. Wypieprzyłbym was, gdyby za wami nie stali pozostali pierdziele z kartką wyborczą w ręku i z komunistyczną sieczką we łbie.
OdpowiedzUsuńrocznik 58 -niczym Don Kichote z La Manchy... ;)
OdpowiedzUsuńTo raczej struchlenie mentalne nie metryklane:)ale każdy blog ma coś z ekshibicjonizmu - więc jak widać potrzeba ujawnienia wieku niezwykle silna;) aktulaność sentencji rzecz względna, a to co powyżej to bzdury. Co do słownika...ukazy carskie zastąpiono komunistycznymi widzę, że autor gustuje bez rozróżnienia w mowie władzy - szafując bełkotliwie słowami bez ich zrozumienia:)No cóż nadprodukcja barwnych zdań bez wyrazu. Nie Don Kichote a car:)
OdpowiedzUsuńOwszem, autor gustuje i -na dodatek- szafuje bełkotliwie, bo obowiązek "gospodarza" każe mu dobierać sznyt zdań do poziomu rozmówcy. I od razu są efekty: anonimowy rozmówca się dowiedział ze słownika co to "ukaz" i już biegnie podzielić się z nami swoją wiedzą na łamach.
OdpowiedzUsuńNo cóż kiepski blog - jak znajomi powiedzieli - blog frustrata:)a i poziom niski. Nie bedę wiecej nabijać frekwencji. Słowniki mi akurat nie są potrzebne, ale radzę ważyć jednak słowa bo paplanie bez sensu nic nikomu nie daje.
OdpowiedzUsuńPoziom niski, jak to u frustrata. Zapraszam zatem na strony Obiegu, gdzie punk not dead! Żegnam tymczasem.
OdpowiedzUsuńPanie Andrzeju, widac wpis o punk-dojarkach publicznych pieniedzy ubodl jakiegos beneficjenta sytemu. To dobry znak. Najpierw ignoruja, pozniej wyszydzaja, ale ostatecznie...
OdpowiedzUsuńTrzymam za pana kciuki, wszak to wybitne jednostki zmieniaja rzeczywistosc a nie beczace jednym glosem stado punk-baranow z przezedzonym irokezem.
Dzięki za wsparcie.
OdpowiedzUsuńTowarzystwa Zachęty do Przekrętu.
OdpowiedzUsuńTak Bogiem a prawdą, to postawa, którą Waszmość prezentujesz na tym blogu, jest bliższa ideałom starego dobrego polskiego punka, od tej którą reprezentują omawiani etatowi buntownicy, czyli konformiści przebierańcy z nieswoim piórami w dupie.
OdpowiedzUsuńSłowem to Pan napierdalasz w chory system i idziesz pod prąd! I normą jest, że sługusy tego systemu (i ich znajomi) będą cię frustratem próbowali zwać. Nie dziwota! Swego czasu takich jak Waszmość „opornikami” zwano. :)
http://www.youtube.com/watch?v=hErURvU71p4
Dzięki, ale sorry, mój heroizm się nie sprawdził. Kiedyś (82 rok)dla jaj wpiąłem sobie mały opornik w klapę. Zapomniałem o sprawie i paradowałem z tym jakiś czas. Toteż zdziwiłem się, kiedy "przypomniał" mi o noszonym gadżecie pewien tłumok w białym kasku z orzełkiem, czatujący w suce na Krakowskim Przedmieściu. Zdzielił mnie zdrowo pałą i tylko dobry charakter w nogach sprawił że ciąg dalszy nie nastąpił. W "Dziekance" szybko odpiąłem sprawcę, wychodząc z założenia, że przecież nie będę ryzykował utraty np. oka (ASP) tylko po to, żeby coś udowodnić debilowi z wiejskiej łapanki na takim czy innym żołdzie.
OdpowiedzUsuńDzisiaj piszę nie z heroizmu tylko z egoizmu. Miota mną po prostu, gdy jakaś dzidzia (z reguły na "kulturalnym" etacie} wciska mi fajans.