Na pohybel konserwie i wszelkiej maści frustratom, którzy zwykli uważać, że budżet narodowy powinien służyć ratowaniu jakichś tam narodowych pamiątek w rodzaju ołtarza Wita Stwosza w kościele Mariackim, z gruntu awangardowa, choć konserwatywna w ubiorze ministra Omilanowska, napluła im w twarz alternatywą. Równowartością wydatku 1.600 000 PLN, który -jak wyliczono- trzeba ponieść na konserwację krakowskiego ołtarza, zasiliła budżet zakupów warszawskiego Muzeum Sztuki Nowoczesnej, wielką tym czyniąc radość zakupoholikom sztuk na ul. Pańskiej. Ci w lot podchwycili kasę i myśl, że tym, czego najbardziej potrzeba teraz narodowym zbiorom sztuki w Polsce jest Hołd, Romans i Prognoza. Do zbiorów MSN zakupiono więc:
- za skromne 700.720 PLN - "Hołd dla Luisa Bunuela", Jimmi'ego Durhama.
- kolejne 860.800 PLN - wyłożono na "Romans", Sarah Lucas
- a do równego rachunku, za 58.000 PLN, doinstalowano "Prognozę" Cezarego Bodzianowskiego.
Wszystkie te dzieła zalegają już w magazynach MSN (na zdj.). Za bezcen mamy więc Durhama dekompozycję skorup, wiadra na pomyje, starych beczek p-poż., landszaftu z jeleniem i odrapanych drzwi. Mamy też śmiały "Romans" Sarah Lucas, która wlazła z wielkimi buciorami i jajami w pończoszce do odrapanej wanny. Oraz wiekopomną sentencję Bodzianowskiego "Jaka sztuka dziś taka Polska jutro", jak kura pazurem wydrapaną na kawałku szmaty. Konfrontując obraz tych prokreacji z wydatkowanym na nie budżetem obawiam się, że prognoza łódzkiego Ezechiela z wąsikiem tym razem wyjątkowo trafia w sedno: Jaka odrapana sztuka dziś, taka rozdrapana Polska jutro.