skip to main |
skip to sidebar
Obieg, pismo CSW ZUJ na swoich stronach fejsbukowych podało informację, że "Joanna Mytkowska (dyrektorka stołecznego MSN) zasiądzie w jury tegorocznej nagrody Turnera". Wiadomość tę, red. Obiegu zaopatrzyła dopiskiem: "Nawet nie wiemy jak mamy to skomentować".
Spróbujmy więc zrobić to za nich. Zwłaszcza, że całość to prawdziwy samograj do komentarza. Bo o ile ta pierwsza część, mówiąca o kolejnym światowym awansie J(ej) M(ościni) absolutnie nie może dziwić, o tyle dopisek, demaskujący komentatorską bezradność zujowych producentów taśmowych komentarzy przy innych okazjach, choćby tych rankingowych, jest prawdziwą rewelacją. Okazało się, że wygom z CSW i dyżurnym miłośnikom pani na MSN-ie, zachłystującym się każdym drgnieniem jej kariery, tym razem nóżki pomysłu na reakcję, ostro się rozjechały. Biedactwom sparaliżowało z wrażenia
klawisze i nie bardzo wiedzą, co z tym mają począć.
Uczynnie podpowiem zatem, że wystarczyło pokonać obrzydzenie i zajrzeć na blog Galerii
Browarna, kliknąć tag Mytkowska z boku strony, a rozwiązanie zagadki byłoby
arcyłatwą faramuszką. Sięgnąć tam do tekstu Mozolne Szukanie
Naiwniaków, a w nim do rozdziału "Lojalka", gdzie stoi jak byk:
"Podpisywanie
swego rodzaju lojalki instytucjom zagranicznym, poprzez zakupy ich
artystów (Mik, Lucas, Metzger itp.) lub zapraszania stamtąd
"wykładowców" (Esche, Bishop, Obrist), w celu ugruntowania światowego
wymiaru kolekcji miejscowej oraz wysyłania miejscowych na zasadzie
wymiany. Np. My od Pani Marii Hlavajovej z utrechckiego BAK zakupimy
Aernout Mika za horrendalne pół bańki, a ona pokaże tam "naszego" Pawła,
a może i zasugeruje go do kolejnej "międzynarodowej" nagrody".
I wtedy już można nie czytać kolejnego mojego tekstu ALTARnatywa, znajdującego się poniżej, z którego zupełnie wprost wynika odpowiedź na pytanie: po co MSN ponosiło milionowe wydatki ponad stan na zakup prac obcych artystów, w warunkach chronicznego braku kasy na kulturę w Polsce i prekariatu artystów miejscowych? Ta odpowiedź, to jest klasyka gatunku od lat określanego przeze mnie hasłem:
NACJONALIZACJA KOSZTÓW i PRYWATYZACJA ZYSKÓW.
Nawet jeśli ten zysk, jak w przypadku pani Mytkowskiej, powołanej właśnie zamiast publicznego MSN do jury Turner Prize 2015, jest "tylko" jej kapitałem symbolicznym.
Dlatego można jeszcze długo dywagować, czy milionowe łącznie kwoty PŁACONE PRZEZ NAS VIA MSN, za prace Sarah Lucas, Aernout Mika, Durhama, Metzgera i innych, to w kontekście zachodnich cen dużo czy mało. Nie ma natomiast wątpliwości, że wydatki te, potraktowane in extenso jako cena prywatnego awansu gdzieś tam jakiejś pani, to z pewnością mocno przepłacona "inwestycja".