Zamieszczamy kolejny odcinek serialu wyborów dyrektorskich w europejskich instytucjach sztuki. Archiwalne artykuły, które tu publikujemy, choć dotyczą wydarzeń sprzed dekady, w świetle ostatnich zawirowań wokół funkcji dyrektora warszawskiego Muzeum Narodowego, nabierają także dla nas cech aktualności. Jeśli ktoś jeszcze miał złudzenia, że obsada najważniejszych stołków świata sztuki gdziekolwiek pozostawiona jest przypadkowi albo wynika wprost z kompetencji i dorobku kandydata srodze się zawiedzie. Jak zwykle dowiadujemy się z cytowanych tekstów, że kompetencje i dorobek, jeśli w ogóle brane są pod uwagę, to ewentualnie w ostateczności, która polega na tym, że przymioty te są atutem dopiero wtedy, kiedy inne "atuty" PASUJĄ. Oczywiście i tym razem, jak czytamy, zespół wybierający musiał się "skonsultować" z -a jakże-anonimowym gremium ekspertów (dzisiaj wiemy, że gremium zawsze gotowych do "pomocy" londyńczyków z Nicolasem Serotą). W kontekście faktu dotarcia brytyjczyków także na nasze podwórko (CSW ZUJ, MSN, CSW Toruń, MNW, ms) oraz faktu, że i my dysponujemy w takich razach grupami szybkiego reagowania (po dymisji Piotrowski wspomina, że najpierw "zadzwoniła Anda" a po nominacji Łubowskiego odezwali się protestowicze z A.Budakiem, którzy się szybko wyłączyli, jak sprawa przybrała "korzystny obrót"), powinniśmy przytomniej spojrzeć na to co jest grane.
HIRE’S GROUNDS (ARTFORUM, Luty 2001)
W ciągu dwóch ostatnich niespokojnych sezonów, szwajcarski świat sztuki pokazał niesamowity i nie do pozazdroszczenia, łańcuch różnego rodzaju intryg i zdrad, bardziej pasujący do polityki niż do muzeum, począwszy od decyzji o mianowaniu Christopha Beckera na dyrektora Kunsthaus Zürich, kandydata politycznie bezpieczniejszego od bardziej ryzykownego i prominentnego faworyta Bernharda „Mendes” Bürgiego. Teraz Bürgi (47 lat) jest smutnym zwycięzcą w Kunstmuseum Basel, najstarszej instytucji wystawienniczej w Szwajcarii, a jego nominacja przyniosła kolejne afery: oskarżenia i kłamstwa, rezygnacje i ataki odwetowe oraz gorzką polityczną walkę o dalszy los muzeum.
W trakcie trwania krzykliwej przepychanki pełnej gróźb i podtekstów przewijającej się przez Zürich jesienią 1999 roku, ciche poszukiwania kandydata na nowego dyrektora w Bazylei trwały od miesięcy. Katharina Schmidtt (63 lata), dyrektor muzeum od 1992 roku musiała zrezygnować w styczniu 2000 jeszcze przed upłynięciem kadencji. Specjalny komitet powołany w celu znalezieniu jej następcy, pod przewodnictwem prezesa zarządu muzeum, Petera Böckli, rozpatrywał kandydatury około trzydziestu chętnych. W zarządzie zasiadła również Maja Oeri, filantropka i dziedziczka fortuny farmaceutycznej Hoffmann-La Roche, która ostatnio przekazała muzeum 15 mln dolarów na kupno budynku byłego banku, żeby zwiększyć przestrzeń wystawienniczą Kunstmuseum. Każde muzeum na swojego opiekuna, a Oeri jest właśnie opiekunem muzeum w Bazylei. Nowy budynek został zakupiony dzięki hojności Oeri oraz wkładowi Emanuel Hoffmann Fundation, rodzinnemu przedsiębiorstwu, które kolekcjonuje dzieła sztuki oraz pokazuje swoje zbiory od 1970 roku aż do teraz i jest oficjalnym partnerem Kunstmusem od 1941 roku.
Kunstmuseum Basel jest podległe władzom miejskim oraz lokalnemu Ministerstwu Edukacji, którym kieruje prezes Adnreas Spillmann. 22 czerwca po wyczerpujących, trwających rok przesłuchaniach kandydatów, Bökli przedstawił trzy nazwiska głównemu Ministrowi Edukacji, Veronice Schaller. W finałowej trójce znaleźli się: faworytka Theodora Vischer, kuratorka od 1993 filii muzeum ze zborami sztuki współczesnej w Bazylei i dwa „czarne konie”, czyli dyrektor Kunstmuseum Winterthur Dieter Schwartz oraz Beat Wismer, dyrektor Aargauer Kunsthaus.
Wtedy Spillmann i Schaller ogłosili, że potrzebują jeszcze dwóch miesięcy, żeby osobiście przesłuchać kandydatów. Spillmann wyjaśnił: Jeśli komuś powierzasz zadanie, to oczekujesz, że je dobrze wypełni. Musimy sprawdzić, czy lista jest kompletna i czy nikt nie został pominięty. Poza tym musieliśmy poradzić się ekspertów – wolałbym nie wyjawiać, kim są ci eksperci – i znaleźliśmy dwa brakujące nazwiska kandydatów. Jeden z nich niestety zaczął już pracę w innej instytucji w trakcie przesłuchać a drugim jest Mendes Bürgi.
Spillmann i Schaller powiedzieli, że spodobał im się Bürgi, wieloletni przyjaciel Vischer, za jego przedsiębiorczą wizję. Nie bardzo się przejęli tym, że instytucja, którą wcześniej kierował nie miała stałej kolekcji i koncentrowała się jedynie na sztuce współczesnej. Nie bardzo interesował ich również fakt, że ośmioosobowy zespół, którym zarządzał w Zürichu był dziesięciokrotnie mniejszy od tego, jakim miał ewentualnie zarządzać w Bazylei. Jak na ironię, jednym z głównych argumentów przeciw kandydaturze Bürgiego w Zürichu był brak doświadczenia w kierowaniu dużym, historycznym muzeum. Schaller szczerze przyznała się, że nie wie wiele o sztuce ani o pracy w muzeum i ostatnim miejscem, w którym pracowała było Ministerstwo Zdrowia.
Jakie są priorytety muzeum? Schaller mówi: musi stać się wiodącym muzeum na świecie. Nie chcemy być jedynie pięknym klejnotem dla małej, miejscowej grupy bogatych ludzi. Musimy się otworzyć na świat. The Hoffmann Fundation miała wpływ na muzeum przez jakieś 20, 30 lat. Z budżetem wynoszącym 420 tysięcy franków szwajcarskich na nowe zakupy nie można sobie na nic pozwolić. Potrzebujemy więc Oeri i jej fundacji. Ale jeśli zawsze grasz tym samym koniem, prędzej czy później stracisz pieniądze.
19 września Spillmann i Schaller ogłosili swój wybór zaskoczonemu zarządowi muzeum (nawiasem mówiąc Oeri nie było wtedy w mieście). Rząd nigdy wcześniej nie odrzucił wyboru muzeum. Członkom zarządu wręczono gruby plik akt Bürgiego, a sam zainteresowany czekał za drzwiami, aż poproszą go na przesłuchanie. Jak powiedział Bürgi przesłuchanie było połączeniem zwyczajnej ciekawości i agresywnych pytań, np. jaki rodzaj wystaw mógłby Pan organizować, jakie dzieła chciałby Pan kolekcjonować, jakby chciał Pan prowadzić muzeum? Wszystko to trwało około pół godziny, a zarząd zdążył zadać tylko dwa pytania. Spillmann otwarcie szydził z narzekań zarządu na brak czasu: To nie jest jak test w szkole. Ważną rzeczą jest praca kandydata, którą przecież znamy. Bürgi przecież bierze aktywny udział na scenie artystycznej od lat. W rzeczy samej: Oeri powiedziała, że zna Bürgiego od 15 lat. Dodała: Ale kiedy go zapytałam, dlaczego nie podjął wyzwania w sierpniu i nie zjawił się w Bazylei, kiedy rząd się z nim kontaktował, odpowiedział jednym słowem: szkoda fatygi. Podobno po tym jak został publicznie „spalony na stosie w Zürichu był niechętny do zaczynania takiego samego procesu w Bazylei, który mógłby się ciągnąć i przez rok. Schaller powiedziała, że mają go wziąć teraz albo się wycofa. A co na to przyjaciółka Bürgiego, Theodora Vischer? Bürgi stwierdził: to była najdelikatniejsza część całego procesu, ale zauważyłem, że rząd nie wybierze Theodory i tak. Chcieli na nowo otworzyć proces poszukiwań. W skrócie: Bürgi dostrzegł cień szansy zajęcia posady dyrektora i z niej skorzystał.
26 września Schaller poddała pod głosowanie wybór Bürgiego na dyrektora Kunstmuseum sześciu pozostałym lokalnym ministrom (tak wygląda procedura w Szwajcarii: wszyscy ministrowie, niezależnie z jakiego są ministerstwa muszą brać udział w głosowaniu przy wyborze ważnego urzędnika do miejskiej instytucji). Z głosowania wycofał się Minister Finansów, prywatnie brat Vischer. Schaller wyznała, że głosowanie nie było anonimowe. Bürgi wygrał a jego zwycięstwo zostało ogłoszone dwa dni później. Oeri, która jest zażenowana wyborem politycznym Schaller, zdecydowała się na udzielenie wywiadu Basler Zeitung nazywając Bürgiego zdrajcą a Schaller kłamliwą intrygantką, której socjalistyczna polityka i ignorancja wobec sztuki doprowadziły do tego, że Kunstmuseum Basel przeistoczyło się w jej ideologiczną tarczę.
W tym czasie Vischer na znak protestu wobec wyboru nowego dyrektora, zrezygnowała z pracy w muzeum i powiedziała, że jej przyjaźń z Bürgim jest skończona.
Podobnie zrobiła Oeri, choć z możliwie większą siłą i wpływem: Osobiście nie dam już żadnych pieniędzy muzeum chociaż podejrzewam, że Hoffmann Fundation będzie kontynuowało współpracę. Jeśli Schaller chce, żeby rząd podejmował decyzje za muzeum to niech i rząd płaci na jego potrzeby.
Bürgi: potrzebuję więcej czasu, żeby na nowo rozpocząć serdeczny dialog z Oeri. Ale oczywiście jest ważne, żeby znaleźć nowe prywatne źródła finansowania, nową energię. Wiecie, ostatnio politycy byli przeciwko mnie. Teraz są ze mną. To moje muzeum marzeń. Teraz wszyscy zobaczą jak sobie świetnie daję radę.