Wszystkich zainteresowanych szczegółami kariery Fabia Cavalucci przed jego nominacją na dyrektora Zamku Ujazdowskiego zapewne ucieszy informacja, która wprawdzie nie znalazła się w konkursowych pakietach CV, ale skrupulatnie odnotował ją wydawany w Mediolanie miesięcznik ARTE z lipca 2005 r.. Poniżej notka z rozdziału Szepty i Krzyki (str. 38) in extenso oraz w tłumaczeniu.
w kółku Kozyra & Cavalucci: Tra i due e in corso un grande amore, sbocciato durante un soggiorno alle terme
Pomiędzy tymi dwoma wielka miłość, rozkwitła w czasie podróży do spa
Trekking galeotto sulle Dolomiti. Se dell'amore tra Cattelan e Victoria Cabello, nato durante le gite organizzate dalla Galleria civica di Trento, si sapeva da tempo, meno nota e la love story tra il direttore della stessa galleria Fabio Cavalucci e la videomaker polacca Katharina Kozyra. I due, dopo la personale dell'artista al museo, una performance successiva e un faticosissimo treking, sembra si siano innamorati durante uno dei meritati riposi alle terme.Insomma, nonostante camminate e allestimenti vari avessero mostrato alla Kozyra il voto del direttore, lei'ha voluto lo stesso. Ora pero tutti gli scapoloni del mondo dell'arte vogliono prendere parte alle escursioni progettate dal museo trentino: se ha trovato un'anima gemella perfino Fabio Cavalucci...
Love story i trekking w Dolomitach. Jeśli miłość między Maurizio Cattelanem i Victorią Cabello, która narodziła się podczas wycieczek organizowanych przez Galleria Civica di Trento była znana od jakiegoś czasu, to zdecydowanie mniej znana jest historia miłości dyrektora muzeum w Trento, Fabio Cavalucci'ego i polskiej videoartystki Katarzyny Kozyry. Pokazy Kozyry organizowane przez dyrektora w muzeum w Trento i kolejne wspólne trekkingi okazały się tak wyczerpujące, że oboje postanowili wybrać się na zasłużony, wspólny odpoczynek w spa. Jak widać na załączonym zdjęciu, oboje czują się świetnie, miłość rozkwita. Wygląda na to, że wycieczki planowane przez muzeum Trento i Fabia Cavalucci ...ściągać teraz będą wszystkich kawalerów świata.
Nomadzi
Tytułem uzupełnienia poprzedniej notki zamieszczamy poniższy dodatek (z ARTE 2004) i takież "uzupełnione" zdjęcie. Okazuje się, że dyrektor Cavalucci i jego śmiałe pomysły na poprzedniej posadzie w Galleria civica in Trento były faworytem włoskich dziennikarzy.
Galleria in Vacanza
Qualcuno sussurra che avesse gia estinto il budget per l'anno in corso e dovesse creare qualche evento a costo zero, altri parlano di un buco tra due mostre da riempire a ogni costo con manifestazioni lontano dagli spazi della Galleria civica di Trento, di cui e direttore. Altri ancora sostengono che volesse semplicemente bissare, con qualcosa di molto diverso, sorpresa e successi generati nel 2003 dal bar progettato da Tiravanija nelle sale espositive del museo. Qualunque sia il motivo che ha spinto Fabio Cavalucci a inventarsi La galleria in vacanza, il risultato finale gli ha dato comunque ragione.Ha presso qualche critico, il numero uno della figurazione made in Italy Gian Marco Montesano, il numero uno dell'arte mondiale Maurizio Cattelan, la videoartista polacca Kozyra e ha portato tutti in treking sulle montagne del Trentigno.A parlare di arte e natura.Ospitalita a cura dell'Apt regionale, che ha ricavato grande pubblicita, vista l'originalita dell'evento e i protagonisti. Intanto le foto della camminata stanno girando il mondo...
Pełne zdjęcie: w basenie alle terme di Levico od lewej: Giancarlo Politi (szef pisma FlashArt), Kozyra i Cavalucci.
Galeria na wakacjach
Ktoś szepnął, że budżet Gallerii Civica di Trento na rok bieżący (wrzesień 2004) już dawno wygasł, należało więc spowodować jakieś wydarzenie za darmo, najlepiej z dala od Galerii. Niektórzy twierdzą, że to po prostu "pomysł" wygenerowany przez bar, zaprojektowany w 2003 r. przez Rirkrita Tiravaniję w salach wystawowych muzeum. Niezależnie od przyczyny, wynalazek dyrektora, Fabia Cavalucci żeby wyprowadzić artystów z galerii i stworzyć "galerię na wakacjach", okazał się strzałem w dziesiątkę. Krytycznej reprezentacji made in Italy czyli Gian Marco Montesano i Maurizio Cattelanowi oraz polskiej artystce wideo Katarzynie Kozyrze, Cavalucci zafundował trekking w górach Trentigno, by rozmawiać o sztuce i naturze. Niepowtarzalny charakter wydarzenia i graczy okazał się świetną reklamą, bo teraz zdjęcia z górskiego marszu zwiedzają świat ...
Andrzej Betlej dalej dyrektorem Zamku Królewskiego na Wawelu
-
; ; Andrzej Betlej, fot. Jacek Świderski; ; 0; ; ; ;
a:2:{i:0;s:5:"11982";i:1;s:5:"20868";}; ; ; ; ; ; ; ; ; ; ; ; ; ; Redakcja
; Andrzej Szczerski ; ; Muz...
1 dzień temu
Informacja ta zapewne otrze łzy "przegranym" w konkursie na dyrektora ZUJ-a Monice Fabijańskiej i Miladzie Ślizińskiej. Chociaż one akurat nie przegrały z Cavaluccim tylko ze swoimi "głupimi" pomysłami redukcji zatrudnienia gromady kuratorów w CSW. Polak ze strachu, że go wygryzą gotów jest do wielu szaleństw, nawet wyboru kochasia.
OdpowiedzUsuńZawsze tak bylo, trzeba dac dupe zeby zrobic kariere.
OdpowiedzUsuńNo,i w tym pzypadku też trzeba wziąć dupę,żeby kontynuować karierę
OdpowiedzUsuńmoja córka w takich sytuacjach mówi: Jakie to słodkie....
OdpowiedzUsuńpowinniśmy być dumni! Od zawsze było wiadomo że nasz blog wschodni dysponuje wspaniałymi seksownymi dziewczynami, które gotowe są zrobić wszystko ażeby zdobyć szczyty sławy. Ale że nasza reprezentantka Polka - Kozyra - porównywalna a nawet lepsza od Węgierki Ciccioliny - kto by pomyślał? Fajne te wschodnie dupencje, Jeff Koons zrobił karierę na jednej, Cavalucci teraz na drugiej. Niech żyje porno!
OdpowiedzUsuńRzekłbym nawet nie Cicciolina tylko Cavalina.
OdpowiedzUsuńCzy wschodnie dupencje fajne? Jeśli brać pod uwagę przykład ze zdjęcia, sprawa jest dość dyskusyjna. Na pewno są pojemne i pojętne. Do tego stopnia pojętne, że nawet prasę zaprosili do basenu.
ależ z Was Krasnale zazdrośnicy...
OdpowiedzUsuńczy naprawdę nie wierzycie w prawdziwą,czystą przyjaźń między kobietą a mężczyzną(ew, mężczyznami...)?
Ps.od razu skojarzyło mi się z Boratem...
http://img835.imageshack.us/img835/6580/boratinjacuzzi.jpg
może się fotka przyda...
Oczywiście Kozyra, jak każdy, może co chce, z kim chce, jak chce i kiedy chce. Nie może tylko spodziewać się, że inni nie będą mieli skojarzeń. I chyba się nie spodziewa. Powiem nawet, że jest tak pewna swego, że nawet nie stara się niczego ukryć. Inni i tak pokornie zjedzą z ręki wszystko, co im podstawi: glorię-viagrę, cipę, fiuta, grube cielsko, krasnala, fałszywe melodie. Bo odmówić Kozyrze, to odmówić Politiemu, Cavalucciemu i całej reszcie międzynarodowego zaplecza. Można by się jeszcze pokusić o odmowę, gdyby się miało "warunki" Claudii Schiffer, a nie -bądźmy rozsądni- pań z Zachęty.
OdpowiedzUsuńZastanawiam się jak teraz, po publikacji zdjęcia tego trójkąta w spa czują ci wszyscy "wyrozumiali", dla których ta pańska działalność to spiskowa teoria, bzdety wyssane z palca, bajania frustrata. Pomijam Cavalucciego, ale obecność Politi'ego jest tam wielce znacząca. Wszak to główny łącznik, zaznajomiony jeszcze za komuny z Galerią Foksal (zdaje się robił wystawę w Remoncie), nagradzający Sasnala (Flash art), za pan brat z Szymczykiem i Budakiem.
OdpowiedzUsuńW Polsce jest jeszcze jeden skuteczny sposób na szybki awans (bez względu na możliwości talentu) w kręgach twórców tzw. kulturki. I nie trzeba wcale (brzydko mówiąc) dawać dupy - no może nie w fizycznym wymiarze. Sposobem tym jest czołobitność względem „Gazetki Wybiórczej” i użyteczność we wspieraniu jej linii ideologicznej.
OdpowiedzUsuńWystarczy, że twórca złoży na ołtarzu przymierza jakąś pracę, lub wypowiedź, która przypadnie do gustu Wielkiemu Pilnikowi Opinii Publicznej i twórcę takiego niespodziewanie spotyka w życiu splot szczęśliwych zbiegów okoliczności
Ot szczęście przecież może uśmiechnąć się do każdego. I tak w 2007 roku, młody rysownik komiksów składa na ołtarzu przymierza z Naczelnym Pilnikiem pracę w której wyżywa się twórczo na Kaczyńskich. Co naturalnie – wręcz automatycznie – znajduje uznanie.
http://media2.pl/media/29579-kuba-wojewodzki-i-michal-figurski-w-komiksie.html
Młody wkupia się tym w łaski, nawiązuje współpracę z Gazetką oraz dostaje szansę występowania w TVN, jako maskotka mówiąca o komiksach w przerwach nadawania istotnych programów.
A już w październiku 2010 roku szczęście daje znać o sobie i Przemysław Truściński otrzymuje Honorowe Odznaczenie "Zasłużony dla Kultury Polskiej" nadane przez Ministra Kultury.
Prawda, że niektórzy to mają szczęście? A może jest tak, jak twierdzą przebrzydli zwolennicy teorii spiskowych, że takiemu szczęściu trzeba dopomóc?
Tu pozwolę sobie na małą dygresję i przypomnę fragment wypowiedzi – która dopiero teraz wpadła mi w ręce - naszego Miłościwie Nam Panującego Ministra Kultury z okazji gali wręczenia Paszportów Polityki. To tego pamiętnego wieczora nagrodę odbierał – ten bez wątpienia - wielki szczęściarz Paweł Althamer.
A tak wtedy zapewniał nas o słuszności między innymi tego wyboru pan Bogdan Zdrojewski:
„to była wielka i ciężka praca dla jury, bo z wyjątkiem książki, która miała troszeczkę słabszy rok w pozostałych dziedzinach było tak bogato, tak fenomenalnie dobrze, że dokonanie wyboru naprawdę było niezwykle trudne
musze powiedzieć, że też mam taką nadzwyczajną satysfakcję , dla tego, że w większości wypadków podzielałem dylematy jury
dla polskiej kultury jeżeli chodzi o 2010 rok , te wybory które zostały dokonane oznaczają gwarancję jakości bo nie podlega dyskusji, że wybrano owszem młodych ludzi , ale którzy swoim dorobkiem, pracowitością i talentem, gwarantują, że polska będzie wychodziła z opłotków jak to robiła wielokrotnie w różnych okresach”.
Wzruszające! Nawet bardziej niż widok naszego dyktatora nowych trendów w sztukach społecznych z dzieckiem. :)
2min i 55s filmiku:
http://www.youtube.com/watch?v=lc0-EqwoVZM
cyt: ,,W Polsce jest jeszcze jeden skuteczny sposób na szybki awans ,,
OdpowiedzUsuńjak się prześledzi historię to widzimy lata 50-te ,te pisanie wierszyków przez Panią Wiesławę i innych...,literatura,kino,plastyka.... wszystko już było...przećwiczone i obecnie schemat ten sam...
Główną intencją w zamieszczeniu materiału z Kozyrą i Cavaluccim (przy okazji z Politim), nie była krytyka samego faktu dawania dupy (nie mam ambicji przyzwoitki) ani też ilustracja tezy "przez dupę do kas". Chodziło tu raczej o ujawnienie bezwstydu tych, którzy mając pełną świadomość uwikłania personalnego kandydata (Cavalucci) i tak, a może właśnie dlatego, nominują go na wysokie stołki polskich instytucji kultury.
OdpowiedzUsuńW cytowanej przez Anonimowego wypowiedzi ministra Zdrojewskiego wśród ogólników przebija zdecydowanie jeden konkret: "Że Polska będzie wychodziła z opłotków". To jest takie typowe marzenie zadupia: wyjść z opłotków! Nieważne z czym, byle na salony. I właśnie układ, o którym się tu rozpisuję, ten kompleks pozornie rozwiązuje: wychodzimy z zadupia, nasi, panie, tera w Tate, nasi mają Vincenta, Flash i Ordway. Z czym i za co, to już mniejsza.
Ale mam dla Pana Zdrojewskiego złą wiadomość. Złote kombinezony Althamera to wypisz, wymaluj kryształy na pokaz, wystawione w paździerzowym kredensie za głębokiej komuny. Marzenie gołodupca o solennej pozycji w szeregu.
Nie pomijałabym jednak roli przyzwoitki. Co tu jest grane? Kozyra (piramida zwierząt) moczy się w basenie z 30 lat starszym Politim (który ją w tym czasie wystawia na Prague Biennale) oraz dyrektorem instytucji, promującym innego od piramidy (Cattelana). Najpierw się moczy, a później będą nam machać przed nosem jej bogatym życiorysem, rzekomo artystycznym. I ta pieprzona hipokryzja, od zarania lata ze swoją produkcją po wszystkich biennale, a trują nam, jak to była atakowana za swoje śmiałe projekty w zacofanej ojczyźnie.
OdpowiedzUsuńWizja:
OdpowiedzUsuńMój projekt artystyczny do pawilonu polskiego na biennale w Wenecji.
Instalacja w o nazwie „SZTUKA PIRAMIDALNA” wykonana z masy plastycznej. Odlew przedstawiający naturalnej wielkości nagie postaci:
Na samym dole na czworakach pani Kozyra.
Na niej – również na czworakach – pan Fabio Cavalucci
Na jego plecach (centralnie) siedząca przodem do widza - za to nogi złączone razem, lekko podkurczone, niczym u niewiasty siedzącej bokiem na koniu – pani Rajkowska.
Na jej kolanach, objęty i przytulony jednym ramieniem do jej boku, niczym dzieciątko, kompletnie pozbawiony kończyn - kadłubek o twarzy pana Żmijewskiego, w złotym kombinezonie z kapturem (projektu pana Althamera) i okrągłych czarnych okularach (lenonkach). Kadłubek ma założoną na szyi, na grubym, złotym łańcuchu Małą Czerwoną Książeczkę Mao i jest wpatrzony w niemym zachwycie w niebo.
Pani Rajkowska patrzy się z powagą na wprost w dal, lub lekko z góry na widza. W drugiej ręce trzyma przy piersi, niby skierowany ostrzem ku swojemu sercu mały minarecik – miniaturkę z daleka wyglądającą jak sztylet. Jest piękna niczym Madonny w swej skupionej łagodności.
A dodatkowo na wielkim telebimie, można by wyświetlać film przedstawiający: Tańczących w kole, wokół instalacji, członków grupy „The Krsanals” - ubranych w swoje reprezentacyjne, czarne stroje ninja. Bawiliby się oni w grę „Kółko Graniaste” kończąc taniec efektownym rzuceniem się na podłogę z okrzykiem – NO I WSZYSCY BĘĆ!
Taaadddaaa!!! :)
No, to do dzieła. Choć przewiduję pewne trudności.
OdpowiedzUsuńno problem :wizualizacja video...
OdpowiedzUsuńwyborny grzybiarzu do dzieła!!!
A jakie trudności realizacyjne przewiduje Pan, Panie Andrzeju? :)
OdpowiedzUsuńI proszę Pana Szacownego Niedzielnego, o przybliżenie, co miał na myśli pisząc: no problem :wizualizacja video... ? :)
OdpowiedzUsuńWidzę w tym pomyśle grzybiarza elementy plagiatu rzeczywistości. Bo wprawdzie on chce, żeby to była SZTUKA PIRAMIDALNA” wykonana z masy plastycznej, a przecież już mamy niejedną BZDURĘ PIRAMIDALNĄ wykonaną z ciemnej masy plastycznej. Skąd grzybiarz weźmie "Rajkowską patrzącą z powagą" też nie bardzo wiem, nie mówiąc już o "Rajkowskiej trzymającej coś przy piersi(?!)".
OdpowiedzUsuńproszę bardzo Grzybiarzu... :
OdpowiedzUsuńhttp://gnoje.com/projekty_wystaw/2009_is_wyspa1.html
czyli bierzesz komputerek ,trochę fotek,programiki graficzne 3 D i wizualizujesz sobie,następnie dostajesz z fundacji Bęc Zmiana kasę i realizujesz projekcik... :)
proste i nieskomplikowane....
Mam nadzieję, że Cavalucci w ZUJ-u rychło podzieli los Piotrowskiego w MNW. Nawet, jeśli nie z tych samych przyczyn.
OdpowiedzUsuńA co wy na tego Piotrowskiego tacy cieci? Czym to sobie chłopina zasłużył, nie lubicie jego „Dekady”? :)
OdpowiedzUsuńI czy wiadomo, czemu kapitanowi tego - flagowego okrętu polskiego muzealnictwa - zbuntowała się załoga? Jak donosi Newsweek:
http://www.newsweek.pl/artykuly/sekcje/kultura/dyrektor-muzeum-narodowego-odchodzi--to-przez-homowystawe,66128,1
Najoogólniej za to, że to Piotrowski był powołany by służyć Muzeum, a nie żeby Muzeum służyło Piotrowskiemu i paru jego protegowanym.
OdpowiedzUsuńPoza tym za to, że:
- nie miał oporów gdy przyjął posadę dyrektora, mimo że w legalnym konkursie wygrał W. Włodarczyk
- gdzieś miał kondycję muzealnych dzieł sztuki (Bitwa pod Grunwaldem) i nie miał oporów używania ich (wbrew zaleceniom konserwatorskim) do prywatnych koncepcji wystawienniczych swojej kumpeli.
- nie miał oporów w podawaniu się za odnowiciela, a jednocześnie ochoczo bazował na odgrzewanych koncepcjach włoskich i poznańskich (stare z nowym)
- w prymitywnie pojmowanej otwartości, nie miał oporów wystawiania w NARODOWYM słabiutkich prac tylko dlatego, że plujących NARODOWEMU w twarz
- za całkowity brak zrozumienia misji instytucji, której szefował
- za kompletną nieumiejętność ( w gruncie rzeczy pogardy i arogancji)współpracy z zespołem