20 cze 2013

Wieszcze globalizacji w polskiej sztuce

 

 

The Krasnals

Czym różni się typowy, „znany” artysta polski od nadętego próżniaka?

Artysta, to człowiek, który samorealizuje się poprzez sztukę, chcący przekazać światu to, co ma najlepszego – siebie wraz ze swoją wrażliwością, fascynacjami, przeżyciami oraz zdaniem na temat otaczającego go świata .
Kim więc jest typowy dla salonów artystycznych nadęty ważniak, podający się za wieszcza społecznego i wyrażający się w jego imieniu? Dlaczego mówi o sprawach społecznych i politycznych podkreślając, że to wyraz tego, co przeżywa nie tylko on sam, ale i całe społeczeństwo? Wychodziłoby na to, że jest on albo całym społeczeństwem albo jego typowym przedstawicielem. Dodajmy, że ta postawa bardzo często idzie w parze z nieidentyfikowaniem się ze swoim narodem. Jak więc taki szacowny kosmopolita chce pogodzić mówienie o sprawach społeczeństwa, z którym się nie solidaryzuje? Dlaczego to robi?
Dwa najistotniejsze powody, jakie się nasuwają po przeanalizowaniu takiego postępowania to:
- Próbuje narzucić całej reszcie ludzi poglądy, przekonując ich, że to, o czym mówi powinno być dla nich ważne. Dodajmy, że najczęściej są to poglądy „kosmopolityczne”. W ten sposób buduje obraz siebie, jako wojownika toczącego walkę z ciemnogrodem i jedynego kulturalnego przedstawiciela tej „zbieraniny”, z której się sam wywodzi.
- Wypowiada się na najpopularniejsze i najbardziej kontrowersyjne tematy społeczne, ponieważ nie ma do zaoferowania nic od siebie. Najbardziej charakterystyczny dla dzisiejszych salonów artysta-celebryta jest aktywny w mediach, skandalizujący, kontrowersyjny, mieszający z błotem każdy przejaw wartości fundamentalnych i tradycyjnych, często utożsamiając je z „zacofaną polską mentalnością”.
 

Adam Mickiewicz i Jan Matejko, zaliczani byli do wieszczów narodowych, ponieważ swoją twórczością wspierali Polaków w walce o wolność i suwerenność. Dzisiejszych, najbardziej lansowanych ,,twórców" można zaliczyć natomiast do „wieszczów globalizacji”. W imię „tego, co się na świecie dziś myśli” walczą z własnym narodem, próbując na siłę go „ucywilizować”. Co nimi kieruje? Kompleks „Polaka-prowincjusza”? Chęć łatwego zaistnienia? A może po prostu wykonują zlecenia swoich zagranicznych mocodawców?

2 komentarze:

  1. Anonimowy15:05:00

    Witam panie Andrzeju, tym razem bardziej osobiście.

    Kilka poprzednich Pana postów na blogu dotyczy grupy The Krasnals. Posty są cytatami z ich blogu. Jaki jest właściwie Pana stosunek do ich treści? Czy identyfikuje się Pan całkowicie z nimi? Chciałbym przywołać Pana bardzo interesującą artystyczną twórczość, której (egzystencjalna) treść i wizualna forma jest dialogiem z przeszłością modernizmu i niezachwianą wiarą w ciągłość historyczną malarstwa, jako formy ekspresji wizualnej. Nie emanuje artystyczno-polityczną publistyką, która określa działania grupy The Krasnals, która pozostawia jedynie ślad krótkotrwałych sporów, lecz sięga po wartości uniwersalne i to z najwyższej artystycznej półki – spuścizny po Baconie. Damien Hirst spróbował to samo i przejechał się cyklem „The Blue Paintings”¹/² kompletnie, „artystycznie”, będąc, jak to ktoś trafnie określił: „Paraphrasen auf einen Großmeister”, czyli rozszerzeniem jego marki, albo jak skrytykował malarz David Hockney: „Obrazą dla każdego rzemieślnika." ³/ ⁴/⁵

    Pozdrowienia z Hamburga – max dogin :)


    1.http://www.wallacecollection.org/collections/exhibition/77
    2. http://www.artgallery.nsw.gov.au/channel/clip/395/
    3.http://www.radiotimes.com/news/2012-01-03/david-hockney-gives-damien-hirst-an-art-attack
    4.http://www.guardian.co.uk/artanddesign/2009/nov/24/damien-hirst-nothing-matters
    5.http://www.guardian.co.uk/artanddesign/2008/aug/10/art1

    OdpowiedzUsuń
  2. Uszanowanie, Panie Maxie. Istotnie, czasem odwołuję się do treści blogu TK, konkretnie wtedy, gdy jest tam coś, co szczególnie mnie ujmuje. Np. ostatni z nich cytat, jest kopią moich własnych myśli na podobny temat. W ogóle kręci mnie pasja, konsekwencja i determinacja Krasnali w tropieniu średnio zdolnych cwaniaków, którzy się porozsiadali w obszarze sztuki, i którzy się połapali, że z pomocą państwowej kasy mogą stać się WYŁĄCZNYMI DYSPONENTAMI PRESTIŻU.
    Mniejsze ma tu znaczenie fakt, czy ja akceptuję ich środki malarskie, albo czy oni akceptują moje. Publicystyka The Krasnals jest zamierzona i wymierzona w zdeprecjonowanie samego jądra stylistyki sztuki(Sasnala), która stała się symbolem sukcesu owych dysponentów prestiżu.
    Co się tyczy mojej roboty, która jak Pan trafnie pisze jest:,,rodzajem dialogu z przeszłością modernizmu i niezachwianą wiarą w ciągłość historyczną malarstwa, jako formy ekspresji wizualnej", to absolutnie nie jest tak, że krytykując coś, będę WŁASNĄ pracę podtykał jako antytezę przedmiotu swojej krytyki, albo jakiś wzorzec sztuki z Sevres dla innych. Swoje prace uważam za zaledwie "W DRODZE", jeszcze bez konkluzji, pewien POTENCJAŁ, który jest zaczynem efektu, o który chodziłoby mi w ostatecznym rozrachunku. Głównym ich mankamentem nie jest żaden wpływ Bacona (nawet jeśli jest),jak się zdaje moim krytykom, tylko jest nim WIDOCZNA chęć zbyt natarczywego panowania nad środkami, która -niestety- objawia się jako rodzaj RECEPTY na obraz. Żeby się dopracować kolejnego kroku, trzeba by zapierdalać, a nie się opierdalać, jak czynię to od lat, zajmując się wszystkim, a głównie naprawianiem świata sztuki. To jest mój koszmarny feler, ale niektórzy tak mają, że nie zabiorą się do żadnej roboty, jak nie posprzątają przedpola. Pozdrawiam serdecznie, AB

    OdpowiedzUsuń