10 lut 2014

Fals Art



"Co za falstart!" - ekscytuje się w internetowym Obiegu red. Stach Szabłowski: "Najbardziej oczekiwana wystawa sezonu otwiera się już 14 lutego. Czym będziemy się ekscytować przez resztę roku po tak mocnym wejściu? Oto zaskakujący zwrot akcji: Muzeum Sztuki Nowoczesnej porzuca (na chwilę?) progresywne formaty i organizuje wystawę polskiej sztuki. Wystawę totalną. Wystawę narodową. Wystawę, w której bierze udział ponad 70 artystów. Wystawę bez tezy, niedyskursywną, lecz ciążącą ku obiektywizacji obrazu polskiej sceny. Wystawę w konserwatywnej formule salonu. Wystawę, na której mamy zobaczyć, jak jest i „co widać" w polskiej sztuce.
http://obieg.pl/prezentacje/31290 

Zdaje się jednak, że to nie wystawa jest przedwczesna, ale ekscytacja nią, jako nadzwyczajnym ZWROTEM w dotychczasowej strategii Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Wygląda mi to raczej na kolejny, po "Nowej Sztuce Narodowej", wybieg tandemu kuratospryciarzy z MSN, Łukasza Rondudy i Sebastiana Cichockiego, nie bez związku z ciągle niewyjaśnionym, choć międlonym niemal od dekady, statusem tej instytucji.Poprzedni fortel, podobnie jak bieżący, realizowany w ramach autopostulatu MSN, czyli tzw. muzeum otwartego, wobec eskalujących zarzutów z zewnątrz dotyczących MSN jako muzeum ultrahermetycznego (sam strzelałem z trójrurki: Arteon, blog, Gazeta Finansowa) polegał na tym, by OCZY NIEDOWIARKÓW KŁUĆ POSTAWĄ EKUMENICZNĄ, lecz RACHUNKI ZA ZAKUPY DO ZBIORÓW TUDZIEŻ LAURKI, WYSTAWIAĆ PO STAREMU.

O ile jednak ta "otwartość" poprzedniej próby ("Nowa Sztuka Narodowa"), w założeniu inicjatorów, dotyczyła TREŚCI (a właściwie TEMATÓW), o tyle ta teraz ("Co widać.."), sprowadzać się ma do FORMY (a właściwie ŚRODKÓW). Z wywiadu jakiego udzielili Ronduda z Cichockim Stachowi Szabłowskiemu wynika wręcz, że wystawa będzie poruszaniem się po polu kultury wizualnej z ominięciem tradycji awangardowej. Będzie -uwaga- frontalnym ATAKIEM PLASTYKI, a nawet ROZPRAWĄ Z PARADYGMATEM AWANGARDOWYM!!!

Jaka więc będzie wystawa, zobaczymy. Ale za to, jaka jest rozmowa o niej, wiemy już teraz . Nad padającymi w niej deklaracjami kuratorskimi warto się pochylić:

1. Cichocki/Ronduda: "Wystawa ciąży ku obiektywizmowi, a nie jak bywało w naszej dotychczasowej praktyce kuratorskiej, kiedy to przesuwaliśmy punkty ciężkości ze sztuki na jej instytucjonalny wymiar".
- potwierdzają tym samym, że dotychczas, jako kuratorzy, w interesie instytucji, MANIPULOWALI powierzonym im przez artystów materiałem.

2. Cichocki/Ronduda: "Naprawdę zajmowaliśmy się w muzeum głównie AUTOREFLEKSJĄ: Rozwojem instytucji, przyszłością instytucji, strategiami kuratorskimi, SWOIMI PROJEKTAMI, NAWET BEZ UDZIAŁU ARTYSTÓW" (np. wystawa "Warszawa w Budowie"), " Teraz chcemy wystawy dla szerszej publiczności"
- potwierdzają, że w interesie instytucji widz był im zbyteczny, a w końcu niepotrzebny stał się także artysta, który -jak deklarują cudownie nawróceni- jeśli już miał się pojawiać, to jedynie JAKO PRZYPIS"

3. Szabłowski: "Instytucja sztuki chce być: Akademią, kawiarnią, kuźnią myśli, centrum planowania, a oddala się od sztuki".
- Patrz punkt 2. Dodałbym tylko jeszcze: instytucją rozumianą jako CENTRUM DOWODZENIA

4. Cichocki/Ronduda: "Instytucja z niepewną przyszłością gra o przetrwanie"
- I oczywiście "instytucja z niepewna przyszłością" nie zauważyła, że tą swoją PROGRESYWNĄ GRĄ  wyp...ła z pracowni zastępy "artystów PLASTYKÓW z przyszłością niepewną ". Niektórzy szybko dali za wygraną, inni -naiwni-podjęli "grę o przetrwanie", np. PISZĄC. W pracowniach pozostali tylko ci, którzy chętnie WPISALI SIĘ w grę strategii kuratorskich w interesie instytucji, czyli tzw. nowi "Nasi". I to oni zapewne, będą bohaterami wystawy "Co widać". Reszta, po blogach, wystawi -co najwyżej- swoje "Co czytać".

5. Ronduda: "Dziś potrzebujemy większego rozeznania niż w połowie l. 80 XX w., kiedy współczesność definiowana była przez Nową Ekspresję"
- Ponieważ pan Ronduda wie o tamtej rzeczywistości tyle, ile zobaczył z perspektywy becika, podpowiem, że wówczas nie było łatwiej i że tamtej współczesności, bynajmniej nie definiował jeden kierunek. Tylko wtedy, nie wszystkie trendy, jak Nowa Ekspresja, miały szczęście do swojej Rottenberg na etacie instytucji. Podobnie jak dzisiaj do swojego Rondudy na etacie instytucji, szczęście mają trendy niektóre.

 
Obaj kuratorzy sami przyznają, że wprawdzie na wystawie "Co widać": "Nie szukali pokoleniowego manifestu", ale dają do zrozumienia, że gdyby tylko chcieli, "koncentrując się na wybranych wycinkach sztuki", MOGLIBY NA POCZEKANIU GO WYPREPAROWAĆ I WEŃ DĄĆ, ". Ale nie! Obaj nagle zauważyli w tym co robią "DEFICYT JAKOŚCI PLASTYCZNYCH". Zauważyli (podobno), że "PLASTYKA W STANIE TZW. CZYSTYM, ZYSKUJE NA ZNACZENIU. Że podział na progresywnych artystów wizualnych i tradycyjnych artystów plastyków, BYŁ "TYLKO" WALKĄ O BARDZIEJ ŚWIADOMĄ, RACJONALNĄ FORMUŁĘ DZIAŁALNOŚCI ARTYSTYCZNEJ!!!

Idąc tym tropem rozumiem, że panowie Ronduda z Cichockim, przez te wszystkie lata, kiedy siedzieli na etatach w MSN, znacznie wyżej szacowali swoje, racjonalne kompetencje, niż racjonalne kompetencje artystów, których nazwisk próżno szukać na wystawach instytucji na Pańskiej i -oczywiście- w jej jakże bogatych zbiorach! Artystów, którzy przestali być wybitni równo z gwizdkiem powołania tej instytucji, także jako pracodawcy odkrywczego tandemu. Tych, brakujących nazwisk póki co nie wymienię. Poczekam i sprawdzę jak trwała jest ta nagła, walentynkowa miłość obu panów do tradycyjnych uroków "plastycznego". Albo jak chce Stach Szabłowski: na jak długo MSN porzuca swe progresywne formaty?

Jedno jest pewne: wszystkiego można się spodziewać, jeśli się przyjmie sugestię "obiegowego" tercetu, że "Instytucje, potrafią być bardziej radykalne formalnie od artystów". Koniec cytatu.

76 komentarzy:

  1. Anonimowy10:25:00

    wystarczy wejść na stronę Artvolver-a zobaczyć skład roczników 70, 80 i już wszystko jasne, kogo będzie można zobaczyć na wystawie "Co widać..." Ponoć kuratorzy zjechali Polskę wzdłuż i wszerz rozglądając się tam i tu...Nic tu, u mnie na prowincji nie było słychać, że przyjechali z Warszawy... chyba że... jeden telefon do właściwego BWA wystarczył...

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy12:50:00

    Stach Szabłowski: „Co za falstart! Najbardziej oczekiwana wystawa sezonu otwiera się już 14 lutego. Czym będziemy się ekscytować przez resztę roku po tak mocnym wejściu? Oto zaskakujący zwrot akcji: Muzeum Sztuki Nowoczesnej porzuca (na chwilę?) progresywne formaty i organizuje wystawę polskiej sztuki. Wystawę totalną. Wystawę narodową. Wystawę, w której bierze udział ponad 70 artystów. Wystawę bez tezy, niedyskursywną, lecz ciążącą ku obiektywizacji obrazu polskiej sceny. Wystawę w konserwatywnej formule salonu. Wystawę, na której mamy zobaczyć, jak jest i „co widać" w polskiej sztuce.”


    Po takim preludium znać, że Staszek jest w szczytowej formie, wręcz szczytuje! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy13:55:00

    http://magazynkontakt.pl/wp-content/uploads/2012/05/MG_9303mini.jpg

    http://magazynkontakt.pl/wp-content/uploads/2012/05/MG_9276mini.jpg

    http://magazynkontakt.pl/wp-content/uploads/2012/05/MG_9225mini.jpg


    Jak ma być "Wiejski street art" to z pewnością przybędziemy! :)
    Rottenberg&Mołotow

    OdpowiedzUsuń
  4. Anonimowy14:21:00

    Wiejski street art to mniej więcej takie samo dziwo jak warsztaty street artu. Nie wiadomo skąd na wsi street. I jak uczyć z góry działań, które z definicji mają być oddolne

    OdpowiedzUsuń
  5. Ad. Anonimowy 13:55:00 Zamiast paćkać te żałosne, żałobne sylwety na murach, w intencji integracji z miejscowymi, naprawiłbym im ten krzywy wychodek.

    OdpowiedzUsuń
  6. Anonimowy01:26:00

    Będzie "Wiejski street art" Daniela Rycharskiego, ale na tym nie koniec atrakcji, oj nie, nie ma tak łatwo!!! :)

    Wojciech Puś pochwali się tym, że w roku 2013 odkrył w kamerze funkcję „slow motion”! :) A swój test kamery udostępni szerokiej publiczności. Gratulujemy refleksu i zapraszamy na Vimeo, tam będzie mógł Pan porównać test swojej kamery z tysiącami podobnych z całego świata.

    http://www.youtube.com/watch?v=Ur811dsii0s

    Zaś laureatka Paszportów Polityki 2013 Aneta Grzeszykowska pokaże jak zrobiła się na murzyna (wysmarowała się czymś na czarno) a następnie napstrykała czarno-białych zdjęć, by pokazać jedynie obraz negatywowy. Dla jednych (kuratorów niewątpliwie) to sztuka, a dla innych rozpaczliwa próba tuszowania braku własnych umiejętności fotograficznych, trik, szczyt łatwizny i lenistwa.

    http://wydarzenia.o.pl/2014/01/co-widac-polska-sztuka-dzisiaj-msn-warszawa/aneta-grzeszykowska-negative-book-2012-2013-2014-01-29/

    http://news.o.pl/2013/04/10/aneta-grzeszykowska-smierc-i-dziewczyna-zacheta-narodowa-galeria-sztuki-warszawa/aneta-grzeszykowska-negative-book-nr-63-2013-04-09/

    OdpowiedzUsuń
  7. Anonimowy10:49:00

    Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego przyznało dotacje dla czasopism na rok 2014. Arteon nie otrzyma dofinansowania.
    http://wyborcza.pl/1,75475,15445682,Ministerstwo_Kultury_dofinansowalo_czasopisma__Czy.html

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale za to Krytyka Polityczna i owszem. Warto podsumować dotacje dla niej ze wszystkich programów ministra, może ktoś się o to pokusi, bo mnie drażnią nawet litery w szyku jej nazwy.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak już jesteśmy przy programach ministra, to kolejne grube miliony poszły z rozdzielnika (narodowe kolekcje sztuki współczesnej) dla MSN, MOCAK i innych...

    OdpowiedzUsuń
  10. Anonimowy23:52:00

    http://obieg.pl/prezentacje/31290

    Fragment wywiadu z twórcami wystawy „Co widać. Polska sztuka dzisiaj" w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie

    • „Kurator Sebastian Cichocki: Mieliśmy wiele różnych motywacji. Oczywiście, pragnęliśmy uaktualnić wiedzę na temat tego, co dzieje się obecnie w sztuce w Polsce, ale chcieliśmy może również trochę się ukarać...”

    • Stacha Szabłowski: Ukarać? Za co?

    • Kurator Sebastian Cichocki: Za tak radykalne przesunięcie punku ciężkości w naszej praktyce kuratorskiej ze sztuki na jej instytucjonalny wymiar. Trochę żartuję z tym samoudręczaniem się, ale prawdą jest, że zajmujemy się w naszym środowisku głównie autorefleksją. Rozwój instytucji. Przyszłość instytucji. Praktyki, polityki instytucjonalne. Strategie kuratorskie. Jak wiemy, instytucje potrafią dziś realizować nowe projekty nawet bez udziału artystów. Jest na to wiele przykładów, z naszą muzealną Warszawą w Budowie na czele. To nasz najbardziej rozpoznawalny projekt, który jest akademią wiedzy o mieście, forum debaty. To nie jest przedsięwzięcie skupione na artystach; sztuka, jeśli się pojawia, to na marginesie, jako przypis, komentarz.”


    Powyższy fragment rozmowy pokazuje, że panowie kuratorzy albo mają odbiorców sztuki (i tych którzy na nich łożą - podatników) w głębokim poważaniu, albo zdziecinnieli? Skoro tak otwarcie i beztrosko przyznają, że doprowadzają powierzoną sobie placówkę użyteczności publicznej do stanu, w którym zatraca ona swój podstawowy sens funkcjonowania. Przez co przestaje być publicznie użyteczna.
    Czym bowiem jest w rzeczywistości to „radykalne przesunięcie punku ciężkości” w ich praktyce kuratorskiej, ze sztuki na jej instytucjonalny wymiar? Ano niczym innym jak zaniedbywaniem organizowania wystaw – najważniejszego obowiązku publicznej placówki wystawienniczej!!!
    Innymi słowy jest uchylaniem się od najistotniejszej ale i najtrudniejszej kuratorskiej odpowiedzialności, a przy okazji jest radykalnym pozbyciem się widzów i ucieczką muzeum od praktyki wystawienniczej w sprawy drugorzędne (teoretyzowanie i samozachwyt - dla zmylenia zwany autorefleksją).

    To trochę tak, jakby np. strażacy tłumaczyli, że nie jeżdżą do pożarów ponieważ są skupieni na przeciwpożarowej autorefleksji, to znaczy na teoretycznym przygotowywaniu się do walki z pożarem i rozwojem strategii komendy straży pożarnej.

    Ktoś może się obruszyć, że sfera instytucjonalna sztuki rzecz też istotna? Zgoda, ale ma ona służyć prymarnym celom, a nie je zastępować!

    Zresztą cała prawda o bezproduktywności tych ich debat i strategii kuratorskich (jeżeli naprawdę debatują, a nie jedynie piłują pazurki, popijają kawkę i fabrykują tony wykładów spod jednej sztampy?) wychodzi na jaw w momencie, gdy teoria musi zderzyć się z rzeczywistością – znaczy podczas wystawy. Wtedy okazuje się, co warte są te ich instytucjonalne autorefleksje?

    No właśnie! „Wiejski street art” w murach świątyni sztuki najlepiej oddaje, do czego te kuratorskie strategie prowadzą? Skoro panowie kuratorzy, bez mrugnięcia oka, wpychają na galeryjne salony taki "wsio art" i na domiar złego chwalą się nim jeszcze w zaproszeniu! To – do kurwy nędzy! – o jakiej refleksji nad sztuką w ich przypadku można mówić?

    OdpowiedzUsuń
  11. Dzięki za wpis. Kontynuując myślę, że owa refleksja instytucji sztuki, a ściślej refleksja pracowników takiej instytucji, pomimo ubierania jej w naukowe szatki, opiera się na dość prymitywnym nieporozumieniu. Cenny w sztuce postulat "omijania oczywistości", zmiksowany z imperatywem postępu (przecież tylko ciemnota dziubała Maneta parasolką - nieprawdaż?), zbyt często naprowadza ich w kanał "inwentaryzowania dziwolągów". Jakichkolwiek. Na tej zasadzie sztuką będzie baba z brodą, czarny zając na ścianie obory, kamień z dziurą, berek w piwnicy itp.. Słowem "CO" a nie "JAK". W mniejszym stopniu - z samej zasady- sztuką będzie obiekt wykonany jedną z tradycyjnych technik np. obraz olejny na płótnie, chyba że ...będzie PRZEDSTAWIAŁ babę z brodą, czarnego zająca na oborze, kamień z dziurą lub zabawę w scenerii obozu zagłady. Taka logika doprowadziła do tego, że w końcu dziwolągiem stało się trwanie przy tradycyjnym warsztacie, przy PLASTYCE. Dlatego zasadnicza strategia kuratorów wystawy "Co widać" nie jest żadnym zwrotem, nie jest odejściem od progresywnych formatów, tylko prostą kontynuacją ich metody "inwentaryzowania dziwolągów" - tym razem plastycznego "CO" a nie umiejętnego "JAK". To ostatnie jeśli nawet się tam zabłąka, to tylko fuksem. Warto więc przywołać elementarz Cybisa: Obojętne - tradycyjne czy nietradycyjne, WAŻNE JEST DOPIERO JEGO UŻYCIE.

    OdpowiedzUsuń
  12. Anonimowy14:05:00

    Zaraz tu wpadnie Niedzielny, bo na Strasznej już sympatycznie rozrabia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimowy04:50:00

      ?? ale jakoś nie wpadł?? panie niedzielny, co tam panu nie sztymuje, szanowny panie?

      Usuń
  13. Anonimowy08:01:00

    Czytając w Wyborczej zapowiedź wystawy "Co widać? Polska sztuka dzisiaj" dochodzę do wniosku, że Wyborczej opłacało się spławić Jarecką, gdyż lać wodę o sztuce w podobnym do niej stylu prawie każdy potrafi. Okazał się, że Jarecka jest łatwo wymienialna, a jej służalczość nie była usługą luksusową. I tak mieli do Ciotki duży sentyment, skoro ją tak długo trzymali.
    http://wyborcza.pl/1,75475,15443690,Scena_2014__Wystawa__Co_widac__Polska_sztuka_dzisiaj_.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimowy01:45:00

      Niestety Agnieszka Kowalska zapowiadając wystawę "Co widać? Polska sztuka dzisiaj" idzie w niechlubne ślady Doroty Jareckiej i dostarcza typowej „papki informacyjnej” jaką karmi Wyborcza odbiorców sztuki od lat .

      Niby informuje o założeniach i kontekście wystawy, ale wszystko to wyświechtane frazesy, tak jakby Kowalska kompletnie nie orientowała się w materii, o której pisze, lub zapomniała – na potrzeby redakcji – że orientuje się i przy pisaniu swojego tekstu polegała jedynie na informacjach zawartych w broszurce reklamującej wystawę.
      Za to nie zapomniała – na potrzeby redakcji – o propagandowych insynuacjach. Bo na informacyjnym torciku Gazetki musi pojawić się propagandowa wisienka. A w przypadku tego tekstu taką wisienką jest ten fragment:

      „Zresztą w Emilii ścian nie ma za dużo, a wystawa zajmuje tylko jedno piętro pawilonu (na dole otwiera się w tym samym czasie kolejna odsłona kolekcji Muzeum). Trzeba więc było dokonać ostrej selekcji. Zabrali się za to Sebastian Cichocki i Łukasz Ronduda, którzy wspólnie pracowali już w MSN nad wystawą "Nowa sztuka narodowa". Wtedy zagłębili się w różne peryferyjne z punktu widzenia instytucji zjawiska "prawicowej" sztuki. I mimo, że estetycznie wystawa była dość bolesnym doświadczeniem, to okazała się niezwykle ciekawa i prowokująca dyskusje. Mogliśmy się więc spodziewać, że i tym razem kuratorzy nie ograniczą się do zjawisk dobrze znanych publiczności.”

      Tak więc dowiadujemy się, że wystawa "Nowa sztuka narodowa", która była EFEKTEM ZGŁĘBIANIA różnych peryferyjnych z punktu widzenia instytucji zjawisk "PRAWICOWEJ" SZTUKI, OKAZAŁA SIĘ dość BOLESNYM DOŚWIADCZENIEM ESTETYCZNYM.

      Co Kowalska wyjaśnia w tym fragmencie tekstu? Rzecz w tym, że nie wyjaśnia a ukrywa i zastawia na czytelnika pułapkę. Jeżeli przeczyta to ktoś niemający pojęcia, co dzieje się w świecie polskiej sztuki (czyli stały czytelnik Wyborczej) łatwo może ulec manipulacji i dojść do następujących wniosków:

      EKSPERCI z szacownej placówki wystawienniczej (dla niewtajemniczonych Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie może za taką uchodzić) ZAGŁĘBIALI SIĘ w różne peryferyjne z punktu widzenia muzeum zjawiska „prawicowej” sztuki. I co? I mimo swych najlepszych starań dali jedynie radę przygotować wystawę, która okazał się: dość bolesnym doświadczeniem estetycznym. Uproszczony wniosek czytelnikowi nasuwa się sam: „sztuka prawicowa” jest bolesnym doświadczeniem estetycznym, czyli jest marna.

      Natomiast Kowalska przemilcza fakt, że, po pierwsze: tzw. „eksperci” Sebastian Cichocki i Łukasz Ronduda mają jako kuratorzy tę niesamowitą właściwość, że czego się tkną - z marszu estetycznie spartolą. I nieważne za jaką wystawę wezmą się z tematycznego punktu widzenia: „prawicową”, „lewicową”, czy np. „plemienną”.

      A po drugie, warto przypomnieć, że owa szacowna placówka wystawiennicza (używając retoryki Wyborczej) jest: siedliskiem skrajnej lewicy. Gdyby więc nawet mieli tam kompetentnych ludzi - a nie mają - to i tak do realizacji tego „prawicowego projektu” oddelegowano by kuratorów, którzy przebraliby tak materiał, jakby Cichocki z Rondudą sami to zrobili. Po prostu, przy tak ideologicznie zaangażowanym personelu zatrudnionym w MSN w Warszawie, wystawa, która programowo nawiązuje do prawicy – programowo wielka, wspaniała wyjść nie mogła! Tak jak i Kowalska napisać wprost prawdy nie mogła, ponieważ pracuje dla Wyborczej.

      Usuń
  14. Anonimowy04:43:00

    Jeżeli dobrze kombinuję, to Pan Andrzej pewno już w Warszawie, w Emilce do przyszłego komentarza niepokornego research-e uskutecznia? Przecież dla Pana te buńczuczne zapowiedzi kuratorskich ślepaków (że niby podczas organizowania tej wystawy zwrócili specjalną uwagę na formalną stronę prac) to jak dla misia miodek! Wątpię aby oparł się Pan pokusie skomentowania w Arteonie wystawy będącej owocem współpracy tego kuratorskiego duetu lamerów? :)
    http://www.youtube.com/watch?v=d4w0Ekbfk1U

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimowy12:40:00

      Dobre z tymi Sąsiadami :)

      My już to możemy powiedzieć teraz, bo naprawdę trudno będzie osiągnąć któremukolwiek z kuratorów w tym roku taki poziom zagęszczenia amatorszczyzny podczas jednej wystawy za grubą publiczną kasę. Dla nas kuratorami roku 2014 zostają bezapelacyjnie: PAT CICHOCKI i MAT RONDUDA!!! :)
      Rottenberg&Mołotow

      Usuń
  15. Anonimowy10:51:00

    Przecież ta wystawa to kicha. Oprowadzający co chwilę powtarzał, że kuratorzy odkryli to, kuratorzy odkryli tamto, a przecież wiele z tego, co tam wisi jest po prostu banalne, jak np. te obrazy co to każda postać kobieca ma zmutowaną głowę... No żal po prostu, gdyby chociaż coś wymyśliła sama, a takie przetwarzanie powielanie i kombinowanie jest po prostu do niczego.

    OdpowiedzUsuń
  16. Faktycznie, byłem na otwarciu i dzisiaj prokurowałem komentarz do tego, bezsprzecznie, przeżycia.

    OdpowiedzUsuń
  17. Anonimowy00:04:00

    Do wcześniejszego komentarza: tak, współcześnie ważne jest Co, a nie Jak. Ale tak właśnie jest. W jednym wywiadzie pewna młoda artystka mówi - zrobiła film o ubieraniu, dostała nagrodę: żeby być artystą nie trzeba umieć malować ani rysować, żeby coś robić. Dodam, że jest studentką uczelni artystycznej. No właśnie... Oto mamy współczesną"ułomność" uczelnianego wychowania psychicznego...

    Bezwzględnie: ważne jest Co i Jak - treść oraz forma, na tych samych poziomach.

    To zabawne, gdy kuratorów lokuje się na szczycie piramidy, jako odkrywców, niemal naukowców, panów, którzy wykorzystują swoich niewolników, dodatkowo śmieszne jest, że wypowiadają się tak uroczo o plastyce, o tym, że kiedyś powiedzieć o tym, że tworzy się od serca, to, co się czuje brzmiało obciachowo względem artystów awangardowych , którzy kierowali się intelektem i posługiwali pojęciem konceptualizmu. Żadnemu z tych przezabawnych, sympatycznych kuratorów nie przyszło do głowy, że uczucie i myśl - refleksję, filozoficzny wymiar opracowania twórczej wypowiedzi można ze sobą scalić i co więcej jest to praktykowane i bardzo realne. Ta wystawa i szum wokół niej, jeśli takowy jest wzniecany - a bardziej wpisany jest w promocję "wydarzenia", co naturalne (ale inna sprawa co się reklamuje i w jaki sposób, ten artykuł na obiegu.pl i pierwsze zdanie stworzyło złudzenie wyjątkowej podniety , jakby świat na to czekał, że ktoś wreszcie dokona inwentaryzacji sztuki polskiej dzisiaj) - niestety ubogi to pejzaż, oczywiście te obrazy i jakieś obiekty tam wiszą i stoją, nie można więc powiedzieć na tej podstawie, że niczego tam nie ma, ale to proste podejście, ale to, co widoczne niekoniecznie zasługuje na obecność i wytwarzanie aury konieczności, część z tych działań jest obarczoen krótkotrwałym terminem ważności. Ostatecznie wybór jak można sądzić jest podparty środowiskowym udziałem - ten zna kogoś, o tym napisał ktoś z naszych, ustawienia i układziki. 70 artystów, ale to tylko jakaś część, iście subiektywny wybór podparty trendami, modami, i jak już wspomniano środowiskowymi układzikami - tak to jest. Tymczasem można sądzić, że o wiele ciekawsze rzeczy dzieją się gdzie indziej. Powrót pojęcia plastyki? Może to jedna korzyść z tej wystawy - choć organizatorzy korzystają z tego słowa, to jednak ubierają w nie prace wywodzące się z nieokiełznanych źródeł banału. Jest to nieoczekiwany, nieświadomie chyba uzyskany wynik tego eksperymentu , czyli właściwie pożegnanie z konceptualizmem, Duchamponem ; - ), wyraźne papa sztuko koncetpualna, znudzenie tym wszystkim, co się nagromadziło przez ostatnich 20 lat - ale na poziomie intelektualnym, a nie takim, gdzie jest to widoczne w rzeczywistości.



    OdpowiedzUsuń
  18. Anonimowy00:13:00

    Jacy kuratorzy - takie ich odkrycia!
    To jest dość smutne. W jakiejś chwili musisz uświadomić sobie - no chyba, że jesteś rozpieszczonym dzieckiem do końca swych dni - że żyjesz w państwie, w którym eksperci zarządzający wieloma ważnymi dziedzinami twojego życia, np. sztuką, są kompletnymi amatorami. A partactwo uchodzi im na sucho, ponieważ większość ślepo wierzy w prestiż piastowanych przez nich urzędów. Nieświadomi tego, że takie Paty Cichockie i Maty Rondudy dostają stanowiska po znajomości. Gdyż na pewno nie za umiejętności!!! Czego już drugi raz mamy dowód w postaci tak słabej wystawy.

    OdpowiedzUsuń
  19. Ależ tak. Najpierw pospolite ruszenie wybiera kumotrów z łapanki, a potem kumotry dobierają sobie kontekst korzystny, czyli jeszcze gorszych od siebie.
    Co do wystawy "Co widać. Polska sztuka dzisiaj", to jej tytuł powinien brzmieć "No, niestety, widać i dlatego Polska sztuka dzisiaj...się w czoło".Znowu do tzw. Emilki pościągano jakieś klamoty: stare wózki, zdezelowaną maszynę do szycia, rzeźbę-gnieciucha etc. Najgorsze bzdety pokazał Uklański. Do tego koszmarnie powieszone: spieczone skorupy, bure materace, cudze zdjęcia. No i PLASTYCZNA nowość - akwarele Żmijewskiego. ŻENADA.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimowy23:50:00

      Hehehe, tak, ten fotelik czy coś tam jest bardzo metafizyczny. W Polityce jest tekst o wystawie autorstwa P.Sarzyńskiego, napisał, że nie widać wszystkiego, ale że chyba nie jest źle. No tak, jak coś dzieje się w dużym środowiskiu to zaraz cała Polska o tym szumi, czy ma szumieć. A propos szumu... na łamach tej witryny to dopiero pokazują tfurczość. Ale jest jeszcze inna śmiechowa wystawa. Zrobili coś w areszcie jakieś artysty z Warszawy, jakieś Althamere, czy Żmijewskie biednym więźniarkom uciemiężonym, wykluczonym z ram społeczeństwa, pewnie z łapanki z ulicy wzięte i wepchane do ciężarówki (bo na pewno w tym więzieniu to siedza za nic i trzeba się nad nimi pochylić i pokazać, jakie to sądy, społeczeństwo jest głupie , gdy ktoś popełnia przestępstwo to idzie za kraty - jak to możliwe, przecież jak ktoś popełnia przestępstwo to nie powinien iść za kraty, tylko siedzieć w pieleszach i tworzyć sztukę naiwną, ale jeżeli już został złapany na ulicy za nic, jak w czasie wojny, to już w tym więzieniu może coś stworzyć i telewizja nawet przyjedzie i radio i gazeta panie. Przy okazji tego komentu - I nieważne , że Trynkiewicz zamordował czterech chłopców, ważne że karę odbył, to i winy zmyte (na zdrowy rozum, Trynkiewicz to ten sam potwór w jego ciele, a nie jakiś sobowtór, który wyszedł na wolność i jest czysty jak łza, ludzie szybko zapomnieli o sumieniu, to znaczy, niektórzy ludzie, tacy, którzy w sposób łatwoprzystępny pochłaniają ideę wolności i swobody).

      Usuń
  20. Jeżeli już wspomniani od A do Żet pomylili system penitencjarny z systemem sztuki, to może my już tego nie róbmy. Choćby i z tego powodu, że wyobrażam sobie niezłego artystę, który o więziennictwie może mieć pojęcie szympansa. ( no, może niedobre to porównanie, bo akurat niejeden szympans, przynajmniej siedzi za kratami).
    Wracając do wystawy warto się wybrać, żeby zobaczyć plastyczne kwalifikacje Żmijewskiego. Rzadka okazja, pokazuje zestaw akwarel. A także jedną "rzeźbę". Pozytywną stroną tego pokazu jego porywającego manualu, jest odpowiedź na pytanie, dlaczego dotąd wolał pisać manifesty dla K.P.

    OdpowiedzUsuń
  21. Wart przeczytania felieton o gdańskiej wystawie Dawickiego i Bujnowskiego na Obiegu

    http://obieg.pl/felieton/31313

    OdpowiedzUsuń
  22. Anonimowy01:48:00

    Tak na marginesie, może ktoś obfotografował albo sfilmował te wystawowe cuda niewidy i mógłby wrzucić je w sieć? Niestety nie wszyscy mają okazję odwiedzenia Warszawy, a np. ja jestem bardzo ciekawa tych akwareli mistrzunia Żmijewskiego.
    Pozdrawiam ślicznie

    OdpowiedzUsuń
  23. Anonimowy02:36:00

    dokładnie, taaaaacy artyści biorą się za tzw. sztukę konceptualną, bo nie mają tego, co obśmiewają , czyli talentu. A wiadomo, że obśmianiu ulega to, co jest kompleksem. Ja nie wiem, czy chcielibyśta widzieć te akwarele. Jakoś nie może do mnie to dotrzeć, że on to zrobił, bo do niego to zwyczajnie nie pasuje, ponadto to woła o litość , bo to tak, jakby ten jego udział w tej wystawie miał być odpowiedzią na pytanie, czy Ż. ma talent, odpowiedź brzmi, że niby tak. Tu artysta przy pracy. To prawie tak jak obserwować Moneta w jego pracowni malującego lilije wodne <----------------- oczywiście śmieję się, ale Monet to był artysta oddany i z realnym talentem - hehe, jak tu wyjaśnić jakiemuś współczesnemu krytykowi czy historykowi sztuki, co to jest talent? Wie ktoś?


    I jeszcze cytacik:

    "„Co widać. Polska sztuka dzisiaj hiahiahiahia” to pierwsza hahahahha od ponad hahahaha dekady hahahahaha tak obszerna hahahahaha prezentacja uhaha aktualnej - o zgrozo - sztuki polskiej hohohohoho, zbudowana wokół istotnych błehehehehehe prac hyhyhy, postaw młahahahahaha oraz tematów podejmowanych przez artystów buhuhuhuhuhuhuhu wizualnych hłehłehłe w ostatnich latach - o matko bosko!" ; )DDDDDDDD Polecam też stronę tego przedsię--------wzięcia dział plastyka polityczna - urocze sformułowanie, uhuhuhu, oczywiście A. Ż. i więźniary a strona w tle przedstawia jakby krople, chyba potu , może to nagranie filmu w trakcie malowania jakichś akwarel lub fotelika - zgniotka , może jakiś panie artysta doznał olśnienia sfilmował te krople potu, a może czego innego, bo uznał , że ma to wymiar ogólnospołeczny, artysta zapracowany, zmęczony, wydajny, kreatywny, spocony w kontekście zapisu socjopatycznego z ujęciem psychometafizycznego wymiaru względem politycznego zaangażowania sztuki krytycznej, czyt. akwarele polityczne- o już wiem, zamiast wody, zastosował swój własny pot, który zmieszał z farbkami, ale rozgryzłam przesłanie , jestem dumna, no tsk,bo o co innego mogłoby chodzić ; DDDDDDDDDD))D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimowy02:39:00

      Oj, zapomniałam dodać to tak apropos potu http://cowidac.artmuseum.pl/pl ooooooraz lilij wodnych http://www.kulturalna.warszawa.pl/wydarzenia,1,88231,Wystawa_i_warsztaty_quot%3BCze%C5%9B%C4%87Akademii_Absolwenci_Artur_%C5%BB....html?locale=pl_PL

      Usuń
  24. Anonimowy02:47:00

    A tu zobaczta akwarele http://cowidac.artmuseum.pl/pl/artist/artur-zmijewski/artur-zmijewski-watercolours

    Miszczunio.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimowy08:01:00

      takie na poziomie akwareli Hitlera :)

      http://www.dailymail.co.uk/news/article-1164780/Face-monster-Self-portrait-Hitler-painted-just-21-revealed-auction.html

      Usuń
    2. Anonimowy10:55:00

      nie chodzio to aby kogoś zmieszać z błotem, ale o skrytykowanie całej fety, jaką się robi wokół czegoś, co jest nijakie. A te prace są po prostu poniżej przecięgtnej ... Szkoda, że z uporem maniaaka ktoś decyduje o tym, że to jest wartwe okazania szerszej publiczności ................................................... bo to tylko suma nazwisk. Z paroma wyjątkami

      Usuń
    3. Anonimowy11:32:00

      Nikogo nie mieszam z błotem, tylko absolutnie serio i poważnie, wyrażam mój sąd estetyczny. Moim zdaniem akwarele Żmijewskiego nie są pozbawione zupełnie, podobnie jak akwarele Hitlera, jakiegoś minimalnego zamysłu plastycznego. Tyle że jest to prosta zabawa środkami formalnymi – przedszkole. W tej sytuacji, niestety, nie mogę powiedzieć - za Hardcorowym Koksem - że nie ma lipy! :)

      Usuń
  25. Anonimowy12:32:00

    ale tu chłopaki i dziewczyny ,,hejtujecie,, ...
    Żmijewski i Hitler... ho,ho,ho...
    na Żmijewskiego (Peter Kilchmann, Zurich) Was nie stać i na Hitlera też nie bardzo... ;)
    ----------------------------------------------
    jak to kiedyś powiedział Pan Premier Pawlak : Stasiek się chciał sprawdzić w Biznesie ... ,tak Pan Artur się sprawdził się w Plastyce...
    -tylko co z tego wyniknie?
    Hitler poszedł w Holocaust ...aż strach myśleć w co pójdzie Pan Artur...(aż strach się bać ...hm(?)-stawiam ,że Pan Artur zastrzeli Bronka w Zachęcie i się będzie działo...oj się będzie działo... :)
    ps.
    kupować kawior na zapas i ziemniaki (z ziemniaków podobno można zrobić sushi...)
    czuwaj!
    gość niedzielny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimowy12:49:00

      powitać największego hejtera na dzielni :)
      czuwaj!

      Usuń
  26. Anonimowy00:21:00

    >„Wart przeczytania felieton o gdańskiej wystawie Dawickiego i Bujnowskiego na Obiegu
    http://obieg.pl/felieton/31313”


    kolejny przebiśnieg :)
    dzięki za polecenie

    OdpowiedzUsuń
  27. Anonimowy05:39:00

    http://wyborcza.pl/1,75475,15485098,_Co_widac___87_polskich_artystow_w_srodku_stolicy_.html

    Jarecka nie zaryzykowała syntezy! :D
    To znaczy nie napisała o wystawie wprost, że jest ona „wysypiskiem śmieci” i chaotycznym działaniem dwóch niekompetentnych kuratorów, którzy właściwie nie wiadomo za co pieniądze biorą?

    Jarecka jest profesjonalistką i – może nie na pełnym etacie ale - pracuje dla jednej z większych agencji zaciemniania prawdy - Wyborczej. A ta sympatyzuje z ekipą z MSN w Warszawie. Tak więc, Jarecka prędzej zacznie wypisywać nonsensy i zabrnie w językowe kalambury, niż prostymi słowami prawdę opisze. I tym razem nie było inaczej.

    By jednak nie wyszło zbyt sztucznie, Jarecka starała się stworzyć jeden taki moment w tekście naprawdę krytyczny. W nim dała do zrozumienia, że coś się jej jednak nie podobało. Wybór padł na Piotra Uklańskiego. Nie pochwaliła również jednego z kuratorskich rozwiązań - „kącika” poświęconego sztuce kobiecej – ale to mały szczególik. Dalej Ciocia leciała już po staremu, w swoim propagandowym stylu i wszystko pani ekspert z Wyborczej na tym „wysypisku śmieci” pasiło.

    OdpowiedzUsuń
  28. Anonimowy08:43:00

    Moim ulubionym kawałkiem jest ten, w którym Jarecka próbuje odpowiedzieć na pytanie, czym jest „sztuka dzisiaj”?

    Dorota Jarecka: „Jaka jest ich sztuka? Nie zaryzykuję syntezy. To niemożliwe. Dla mnie zamaskowany bohater filmu Smoleńskiego stał się kluczem. Kim jest artysta, który stara się ukryć pod maską, a jednocześnie wykonuje w naszą stronę gesty porozumienia? Może "sztuka dzisiaj" to sztuka tworzona przez artystów. To trochę dziwnie brzmi, ale jest ważne, dla nich samych - najważniejsze. Ujmując rzecz dialektycznie, chodzi też o widza. Dlatego że im bardziej podważona pozycja artysty, tym bardziej zakwestionowana rola widza.”

    Powtórzmy za panią Jarecką: „Może "sztuka dzisiaj" to sztuka tworzona przez artystów.”

    Ta głęboka analiza, pani redaktor, wbiła mnie w fotel! :)
    No bez Jej pomocy (i Wyborczej oczywiście, tego siedliska intelektualistów) nigdy bym nie odkrył tej prawdy! A ta głęboka myśl może rodzić jeszcze bardziej ciekawe pytania. Bo skoro „sztuką dzisiaj” zajmują się artyści, to kto zajmował się nią wcześniej??? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimowy11:46:00

      (w końcówce zjadło): bo skoro NAGŁYM ODKRYCIEM DLA KRYTYKA JEST, że „sztuką dzisiaj” zajmują się artyści, to kto WEDŁUG NIEGO zajmował się nią wcześniej? :)


      P.S. Druga część wywiadu z Cichockim i Rondudą „Wystawa, którą kochasz nienawidzić, część II” przynosi też ciekawe ODKRYCIA, tym razem kuratorskie.
      http://www.obieg.pl/rozmowy/31299

      Usuń
  29. Anonimowy12:33:00

    Jarecka o akwarelkach naszego lewicowego sztukmistrza z Berlina, niestety nic nie wspomniała :(
    Rottenberg&Mołotow

    OdpowiedzUsuń
  30. Anonimowy12:59:00

    @JARECKA: Może "sztuka dzisiaj" to sztuka tworzona przez artystów. To trochę dziwnie brzmi, ale jest ważne, dla nich samych - najważniejsze.


    Pewnie, że brzmi to dziwnie, Pani Redaktor. A nawet podejrzanie! Szczególnie, gdy do takich wniosków dochodzi krytyk sztuki jednej z największych polskich gazet.
    T.M.

    OdpowiedzUsuń
  31. Anonimowy23:44:00

    I pomyśleć, że ludzie w Polsce są tak urobieni, że wierzą w te bzdury w Wyborczej!

    OdpowiedzUsuń
  32. Anonimowy23:55:00

    Na niektórych kartkach pod obiektami na wystawie "Co widać" jest informacja, że praca jest w trakcie zakupu do zbiorów. To sformułowanie "w trakcie" sugeruje, że ta operacja odbywa się na raty. W związku z tym zachodzi podejrzenie, że cena zakupu jest tak znaczna, że nawet budżet MSN dźwiga ją "na raty". Jeszcze bardziej niepokoi, że stroną, która sprzedaje po cenach ciężkich, że aż na raty, są "zaprzyjaźnieni" z MSN-em, np. niejaki Michał Woliński z Piktogramu.

    OdpowiedzUsuń
  33. Anonimowy04:35:00

    Sztuka dzisiaj jest tworzona przez artystów... hmmm... no tak, bo przecież zazwyczaj spada ona z nieba, bez udziału ludzkich rąk. Myśl to odkrywcza i niezwykle lotna.

    OdpowiedzUsuń
  34. Anonimowy10:54:00

    i pieprzyć sztukę,wyborczą,krytyków,sprzedawców,galerie,mistrzów z TVn itp....
    dziś idą po Janukowicza za rok przyjdą po Bronka i Donka ... bo taki jest bieg Historii....
    i kolega Kwaśniewski jak czytałem już mały domek w Szwajcarii zakupił (eh te powietrze,tam się żyje... ;)
    ps.
    a Kto pamięta jak to zaczęło ;) ?
    REWOLUCJE NIE DLA KRETYNÓW-The Krasnals 2008
    http://www.youtube.com/watch?v=mO6hWI6GUeE

    czuwaj!
    gość niedzielny



    OdpowiedzUsuń
  35. Anonimowy12:08:00

    i popuszczam wodze fantazji...:
    rok 2016 Szwajcaria
    strzeżone osiedle w Alpach:
    Kwaśniewscy,Komorowscy,Tusk z rodziną ...ooo tam niedaleko Jaruzelscy ,rodzinka Kiszczaka,Michnika,Dukaczewscy ,państwo Lisowie i Juras z rodziną (zbiera na dzieci z biednej Afryki...) , jest i Pan Kulczyk z przyjaciółmi ,Pan Palikot uśmiechnięty z Panią Środą obok małe domki też ma...(a jest ich tam dobra setka rodzin wybitnych ,kto ich tam zliczy....)
    w centrum : obok Złotej Tęczy ,Platynowego Penisa i szmaragdowej Palmy-Galeria Raster 2 i Krytyka Polityczna ,rozgłośnia Wolna Europa 3(pani Jethon zawsze bojowa)) i niezależna stacja Europejska TVN...
    +oczywiście banki,szlifiernie diamentów i hurtownie Kawioru... obok pomnika płaczącego Lenina symboliczne ruiny spalonego kościoła...a zawistni ludzie nieoficjalnie nazywają to: Zatoka Czerwonych Świń...
    itd.itp.
    i zawsze to samo : bo to kiedyś były błędy i wypaczenia ,ale zaraz będzie Nowy Wspaniały Świat bla,bla,bla
    czyli zdrowie Wasze w gardła Nasze(frajerzy... ) jak mawiał klasyk
    gość niedzielny

    OdpowiedzUsuń
  36. Anonimowy00:58:00

    1:10 – fragment filmu!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    http://www.youtube.com/watch?v=KKs8gX6p26A#t=76
    widać na ukrainie stosują te same metody co u nas i ludzi walczących o wolność, normalność propaganda jedynego możliwego szczęścia nazywa ekstremistami i faszystami. panowie miejcie się na baczności !!!..........dzisiaj jakiś wyjczyk wyzwie was od hejterów. jutro dowiecie się, że macie problemy ze zrozumieniem istoty demokracji, a może wręcz niechęć do niej? a pojutrze będą wiedzieli w wybiórczej (ciotce już podpadliście, lada dzień poleci na skargę do syna szechtera), że myślicie to samo co kaczyński – znaczy faszyzm myślicie! i jesteście faszystami! …………………śledzę rosyjskie media - putinowskie tuby propagandy (takie rosyjskie odpowiedniki tvnków i wybiórczej) – przyjęły taką linię ataku, informują, że na ukrainie ekstremiści walczący z rządem mają problemy ze zrozumieniem demokracji i jest to banderowa opozycja – czyli faszystowska opozycja………………i do takich ohydnych nierozumiejących demokracji wywrotowców i ekstremistów strzelała wczoraj policja z ostrej amunicji……………… a tak wyglądali niedawno faszyści podczas budowy barykad: http://www.youtube.com/watch?v=7B5AXBFeRLM

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimowy07:07:00

      http://www.youtube.com/watch?v=55Wu_kw3M_Q

      Usuń
    2. Anonimowy12:11:00

      http://wyborcza.pl/1,75477,15300590,Po_nocnym_ataku_na_Majdan__Sa_zabici_i_wielu_rannych_.html

      Gazeta Wyborcza informuje:

      „Tymczasem ultraradykalne, posługujące się faszystowskimi symbolami stowarzyszenie Prawy Sektor zrzeszające różne ukraińskie ruchy nacjonalistyczne ogłosiło, że będzie kontynuować protesty w Kijowie, mimo iż parlament odsunął od władzy prezydenta Wiktora Janukowycza. - Prawy Sektor nie rozejdzie się. To nie jest czas na świętowanie. Teraz musimy być bardziej zjednoczeni niż kiedykolwiek wcześniej - głosi komunikat Prawego Sektora. Organizacja wzywa tłum na Majdanie do "walki przeciw reżimowi i wewnętrznej okupacji" i zadeklarował, że "nie złoży broni".”

      Usuń
  37. Anonimowy13:42:00

    Dorota Masłowska nagrała płytę :
    ,,Kpi z polskiej przeciętności i groteskowych aspiracji oraz uderza w świat celebrytów - w jej piosenkach jest i Ryszard Kalisz, który przynosi do łóżka garnek budyniu, i Kinga Rusin, która wciska nam kredyty. W tej wizji przybłąkał się nawet sam prezydent, biedny i zmęczony, bo wciąż myśli o Polsce. Jak w swoich powieściach Masłowska demaskuje pustkę tej rzeczywistości poprzez język - w jej tekstach jest i winda marki Zremb, i napój Zbyszko Trzy Cytryny, i Markpol, w którym na chrzciny kupimy i śpioszki, i łańcuszek. ,,
    -i wydawca Galeria Raster... :)
    aaaa 4 lata temu to i owszem....,... a teraz to możecie sobie chłopaki to wsadzić w swoje ,,buntownicze,, tyłki... ;)
    rewolucjoniści,buntownicy za 5 Pln ....tfu...
    (na moje oko : za rok w Rastrze zobaczymy sprajem: Bronek i Donek to Ch..j .....)
    czyli : Raster w Walce, Raster przeciw Systemowi, itd....
    i historia się powtarza ,a żona Bronka właśnie odwiedza rannych w szpitalu ukraińskich bojowników....ha,ha,ha..
    i jakie to słodkie!
    -a o dzieciach w Afryce to już nikt nie pamięta...prawda czasu ,prawda ekranu....
    gość niedzielny


    OdpowiedzUsuń
  38. Anonimowy06:23:00

    Tymczasem w Polsce, nasza KASTA MANDARYŃSKA z PO ma sprawiedliwość oraz prawdę w głębokim poważaniu, próbując zamiatać pod dywan przykłady urzędniczej korupcji.

    Minister kultury Bogdan Zdrojewski doskonale wiedział o przekrętach dyrektora Roberta Gawłowskiego we wrocławskim Centrum Technologii Audiowizualnych. Ale kryjąc swojego ziomala z Wrocławia zignorował zalecenia Biura Audytu Wewnętrznego i Kontroli – licząc, że sprawa przycichnie. Jak to się mówi - ręka rękę myje!

    Sprawa zamiast trafić do prokuratury ugrzęzła w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego, gdyż Bogdan Zdrojewski (wielki miłośnik jasnych sytuacji, jak się jakiś czas temu zarzekał), nie zgłosił zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa, wbrew temu co zalecała pracownica Biura Audytu Wewnętrznego i Kontroli - wyraźnie informując:

    (Jej) „Wnioski:
    Ze względu na charakter ustaleń kontroli proponuję:
    1) skierować do właściwej terytorialnie prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez p.o. Dyrektora CeTA – Roberta Gawłowskiego,
    2) odwołać, lub, do czasu zakończenia czynności prokuratury, zawiesić p. Robarta Gawłowskiego w wykonywaniu funkcji p.o. Dyrektora CeTA,
    3) zaplanować wykonanie w II półroczu 2012 r. kompleksowej kontroli CeTA w celu zbadania całej gospodarki finansowej instytucji oraz sformułowania wniosków służących docelowej poprawie jej funkcjonowania.”



    Cały dokument „Wnioski Edyty Zbrog po Pierwszej Kontroli…” dostępny na stronie:

    http://www.rybczynskicase.com/#!dokumenty

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimowy12:47:00

      ZDROJEWSKI KŁAMIE

      http://www.rmf24.pl/tylko-w-rmf24/rozmowa/news-rybczynski-zdrojewski-klamie-jesli-pozostanie-ministrem-zrze,nId,1048956

      (8:15) Bardzo ciekawy fragment o Zdrojewskim, gdy pada pytanie do Rybczyńskiego: Komu pan przeszkadza? Komu pan jest może jakaś kłodą na drodze, a może pana instytucja, którą pan zakładał?

      (14:25) Rybczyński o sytuacji, w której znalazł się dzięki Zdrojewskiemu : „To jest proszę pana zgnojenie - w najgorszych czasach stalinowskich – zgnojenie człowieka . Za co? Za to, że ujawniam milionowe malwersacje? Z tego powodu jestem oskarżony, oczerniony, skopany. I sam minister robi te kopy!"

      Usuń
    2. Anonimowy01:38:00

      Jak można nie chcieć samofinansującego się nowoczesnego instytutu filmowego? Ano, w Polsce pod rządami PO - można! :)
      Rybczyński tego nie pojmuje, bo albo nie oglądał „Misia” Barei, albo jeszcze nie pokapował się, że może ustrój się zmienił, ale nie mentalność rządzących nami towarzyszy. Jako dysponent publicznych pieniędzy Towarzysz Zdrojewski wie, że prawdziwe pieniądze zarabia się na drogich słomianych inwestycjach, a nie na samofinansujących się nowoczesnych instytutach filmowych. ;)

      Film "Miś" - 1:08:35 - lekcja inwestowania w stylu Zdrojewskiego:
      http://www.youtube.com/watch?v=b-fLqZqlaGg

      Usuń
  39. Zdrojewski Zdrojewskim, to rzecz jasna nie jest mój faworyt, podobnie jak cała jego świta, ale jeśli rzeczywiście kłamie i kręci lody z Gawłowskim, to trudno oczekiwać, że jako pierwszy popędzi do prokuratury donosić na podopiecznego. W końcu Zbig nie jest dzieckiem, zjechał do Wrocławia z Ameryki, która właśnie w takie klocki nigdy nie była czysta jak łza (pozostając w poetyce filmowej patrz: Chinatown, Erin Bronkovich, Raport Pelikana, Watergate).
    Wnioski NIK-u są oczywiste, sprawę samemu trzeba oddać prawnikom. A jeśli jest oddana, należy czekać, stanąć na wezwanie i załączać co trzeba.
    Kampania internetowa Oburzonych jest w porzo, wystawy i prelekcje takoż, ale po takich działaniach trudno oczekiwać, że Zdrojewski się rozpłacze, spoci (jak inny wrocławianin Chlebowski), albo też sam się położy na pleckach, z łapkami w proszalnym geście.

    OdpowiedzUsuń
  40. Anonimowy03:45:00

    A co Pan Biernacki sądzi o refleksjach Jareckiej na temat wystawy „Co widać…”? Uchyli Pan może rąbka tajemnicy, kto będzie bohaterem następnego komentarza niepokornego w Arteonie? :)

    OdpowiedzUsuń
  41. Następny komentarz w Arteonie będzie właśnie dotyczył zamysłu wystawy "Co widać". Z tym że nie będzie to komentarz do komentarza Jareckiej, bo tym razem naprawdę nie ma czego komentować. Ale za to, może się zmobilizuję i napiszę tutaj coś o samej wystawie. Też nie ma specjalnie o czym, ale parę kąsków się znajdzie.

    OdpowiedzUsuń
  42. https://www.facebook.com/pages/Podpisy-pod-obrazkami-w-MOCAK-u/170701933035964

    niedawno odkryte, polecam. Niezwykle podobne do tych opisów-analiz ze strony MSN.

    OdpowiedzUsuń
  43. Podpisy miodzio. Tu, bez rewolucji jak na Majdanie chyba się nie obejdzie.

    OdpowiedzUsuń
  44. Anonimowy13:39:00

    Tak widział siebie prokurator generalny Ukrainy:
    http://www.pudelek.pl/artykul/64104/tak_mieszkal_prokurator_generalny_ukrainy_duzo_zdjec_s/foto_1/#s1

    Zdrojewski ma pewnie też takie cudo u siebie w bunkrze? :)
    R&M

    P.S. Podpisy pod obrazkami w MOCAK-u – turbo miodzio! :D

    OdpowiedzUsuń
  45. Anonimowy14:23:00

    się przypomniała klasyka: Mocak -Ludzie ludziom zgotowali ten los...
    (...)Jednak najbardziej w „Mocaku” zostaje uwypuklona krzywda i cierpienie ludzkie oraz częsta satysfakcja jaką przynoszą takie działania oprawcom. Autorka nie ma wątpliwości, że odpowiedzialność za ten stan ponosi nie kto inny lecz człowiek, który kształtując świat nadał mu właśnie taki bieg. Dlatego też można wydzielić dwa aspekty działań ludzkich - globalne (tworzące obraz świata przez decyzje na wyższych szczeblach) oraz indywidualne (poszczególnych ludzi w indywidualnych sytuacjach).(...)
    - stawiam formalny wniosek : przekształcenie budynku Mocak w : Dom Samotnej Matki , Ofiar Faszyzmu i Komunizmu im. Andy Rottenberg ...
    ps.
    ostatni NEWS!
    Szok : w piwnicach domu Janukowicza znaleziono fragmenty spalonego filmu porno (pierwszy wyprodukowany w Polsce prezentowany przez Karola Radziszewskiego w Centrum Sztuki Współczesnej ) oraz fragment obrazu Sasnala wraz z fakturami wystawionymi przez Galerię Raster...
    -Rzecznik Ministra Kultury i Sztuki nie potwierdza na razie ,aby taki fakt miał miejsce...
    czuwaj!
    gość niedzielny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimowy15:11:00

      My też wnioskujemy za przekształceniem budynku Mocak w: Dom Samotnej Matki, Ofiar Faszyzmu i Komunizmu im. Andy Rottenberg...

      Z uszanowaniem
      Rottenberg&Mołotow :)

      Usuń
  46. O cierpieniach, samotnych matkach i ofiarach tak, ale tylko wtedy, gdy my będziemy cierpieć na samotnych etatach i ofiarach z budżetu.

    OdpowiedzUsuń
  47. Anonimowy01:31:00

    - „Ale za to, może się zmobilizuję i napiszę tutaj coś o samej wystawie.”
    - Zachęcamy Pana do pełnej mobilizacji!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  48. To, w takim razie, pierdolę..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimowy06:50:00

      A można zapytać, dlaczego Pan w takim razie p...?

      Usuń
    2. Dlatego, że nie lubię być zachęcany.

      Usuń
    3. Anonimowy00:53:00

      No to pierdol Waszmość po całości! ;)

      https://www.youtube.com/watch?v=wx1ZnA_a7-0

      Usuń
    4. Anonimowy06:25:00

      coś pan andrzej jakiś taki nieswój? podminowany jakiś? co tam gospodarzowi nie sztymuje?

      Usuń
  49. Anonimowy12:17:00

    Andrzej Biernacki 05:14:00
    ,,To, w takim razie, pierdolę...,,
    -----------------------------------------------
    Skandaliczne groźby władzy ludowej i koniec demokracji w Polsce ???
    -minister Radek Sikorski przesłał SMS :
    -------------- Andrzej! jeśli coś napiszesz -będziesz miał stan wojenny i wszyscy będziecie martwi ! ,,-----

    czuwaj!
    gość niedzielny

    OdpowiedzUsuń
  50. Anonimowy12:44:00

    Jedno jest pewne: wszystkiego można się spodziewać, jeśli się przyjmie sugestię "obiegowego" tercetu, że "Instytucje, potrafią być bardziej radykalne formalnie od artystów". Koniec cytatu.
    ================================================
    ,,Rząd uruchomił w grudniu ubiegłego roku drogą zabawkę. Za sumę 49 milionów złotych zadeklarował uruchomienie usługi dla bezdomnych, bezrobotnych i objętych pomocą społeczną, którzy mogą ubiegać się o świadczenia socjalne. Problem w tym, że taki bezdomny musi mieć nie tylko dostęp do internetu, ale posiadać także tzw. „bezpieczny podpis elektroniczny” lub indywidualny profil e-PUAP.,,
    -i to jest radykalny performęs... ;)
    gość niedzielny

    OdpowiedzUsuń
  51. Anonimowy03:23:00

    "Newsweek" daje kolejny raz dowód swojego zeszmatławienia...

    http://kultura.newsweek.pl/jerzy-nowosielski--ikona-czy-ikonka,101303,1,1.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimowy06:03:00

      Brak jakiejkolwiek sensownej analizy twórczości Nowosielskiego. Autorka artykułu Adriana Prodeus zna się na malarstwie jak krowa na gwiazdach, a cały ten tekst jest jedynie szukaniem taniej sensacji. Pretekstem by np. Jadwiga Sawicka (kolejna znająca się na malarstwie jak krowa na gwiazdach) mogła pochwalić się tym, że widziała malarza zalanego. Chamski tekst dla chamskiego odbiorcy - cały Newsweek.

      Usuń
    2. Anonimowy07:33:00

      Newsweek: „Ale czy ten rynkowy sukces to cała prawda o malarstwie Nowosielskiego? I czy te obrazy naprawdę są warte takiej ceny?”

      Łukasz Gorczyca: „Od połowy lat 90. Nowosielski funkcjonuje raczej jako przykład spektakularnej kreacji rynkowej, a w mniejszym stopniu artystycznej – mówi Łukasz Gorczyca, współwłaściciel warszawskiej galerii Raster.”


      Czy Łukasz Gorczyca jest odpowiednim adresatem takiego pytania? Skoro o kreacji artystycznej, w tym przypadku malarskiej, ma on pojęcie takie, jak wyżej wymienione panie: zna się na malarstwie jak krowa na gwiazdach!!!

      Usuń
    3. Anonimowy01:35:00

      A autorka wystawy "W sobotę jem ciastka i onanizuję się" i dyrektor Studia Analizy Psychologicznej "Psychotrop" to niby znają się? AB trafnie zauważył, że to paszkwil kierowany motywami $ Gorczycy vel "Szybkiego Królika". Lisweek zaś to już brukowiec.

      Usuń
  52. Wiele się wyjaśnia, jeśli zauważymy, że Nowosielskim handluje Starmach, a nie Gorczyca. A Starmach jest bodaj jedynym konkurentem Gorczycy na międzynarodowych targach, który, w odróżnieniu od Gorczycy, jeździ tam "za swoje". W kwestii, czy Gorczyca jest odpowiednim adresatem pytania o Nowosielskiego, to należy zauważyć, że niemający bladego pojęcia o sztuce redaktorzy, zwracają się do tych, którzy dla nich są przykładem spektakularnej kreacji rynkowej, czyli ...do Gorczycy

    OdpowiedzUsuń
  53. Anonimowy23:46:00

    http://magazynszum.pl/krytyka/co-widac-w-msn

    SZUMIDŁA SYSTEMU próbują zaszumieć fakt, że wystawa „Co widać…” to po prostu wysypisko śmieci. Metoda ich prosta - lać wodę, byle dużo. Ich teksty są mętne, jak ich myśli, więc mało komu będzie chciało się zastanawiać, co to właściwie ogólnie znaczy? Najważniejsze, że w nagłówku znajduje się informacja:

    „”Co widać. Polska sztuka dzisiaj” to wystawa skazana na sukces: dynamiczna, intensywna, młoda duchem. Ze świetną oprawą i profesjonalnie prowadzoną akcją promocyjną. Muzeum Sztuki Nowoczesnej niewątpliwie udało się zaczarować media i otworzyć na szerszą publiczność.”


    Niesamowite, jak można ludzi robić tak w balona? Mówiąc dosadnie, jak można odbiorców sztuki dymać tak bez mydła? Widziałem to wysypisko śmieci i powiem tyle: tere-fere kuku SZUMOWINKI! Tere-fere kuku!!!

    OdpowiedzUsuń
  54. Akurat Szum może być zadowolony z pokazu, bo jeszcze na ich stajni: Janas, Borowski, Śliwiński a zwłaszcza Ziółkowski, obok Kowalskiego, Mężyka (Galeria Radziszewski) i Bujnowskiego (Raster), da się oko zawiesić. Nie licząc najlepszego w zestawie, z malujących, Włodka Pawlaka.

    OdpowiedzUsuń