No i po rewolucji. A miało być tak obiektywnie i konserwatywnie. Nawet salonowo miało być. Miała być rozprawa z paradygmatem, miał być wielki come back plastyki, a nawet jej frontalny atak na awangardowe pozycje. Kombo kuratorskie z MSN, Ronduda z Cichockim, tak się pono wybałuszyło do tego "Co widać" w opłotkach polskiej sztuki, że zaczynam się poważnie zastanawiać, czy -przypadkiem- ich diety i delegacje w tym celu, nie przekroczyły kilkusettysięcznego czynszu na Pańskiej.
Pono tak się najeździli z Kolbergiem po Kraju, nakwerendowali, nawęszyli, że w końcu ...wzięli co mieli pod ręką i co od zawsze zalega na kupie w "artystycznych" magazynach Emilii. Od A do Żet. Znaczy się, może i początkowo CHCIELI zmajstrować jakąsiś rewolucję, ale -się okazało- że MOGLI zmajstrować tylko to, co szczerze LUBIĄ. Nie ich wina, że lubią ciagle to samo, a co żeńskie duo z hiphopowego rapu Cipedrapskuad, Marysia Toboła i Dominika Olszowy, zawarło w refrenie "lubię gówno, lubię gówno, lubię gówno", z ich topowej pieśni, cytuję: "Pierdzę na chleb" ...
Nazwa zobowiązuje, więc reprezentacyjny SALON MSN, urządzony przez Ron-/Cicho-, jak zwykle zajmuje: Matołek, Starzyzna i Nieporadność. Pseudodywany i cepeliada Uklańskiego, pod zomokredensem Axelrad, przy obrazach rozpaczy Ołowskiej. Zamiast lampy, z sufitu zwisa ...sprzęt do udrożniania rur, popularnie zwany żmijką, "autorstwa" Mirosława Bałki. Aż się dziwię, że bez abażura z Buchenwaldu. Przy takim dictum, fraza wyjaśnienia CDS ("lubię gówno") nie wystarcza. Zerkam więc do hasła Bałka w przewodniku po wystawie na stronach MSN, gdzie czytam: "Prace Bałki pozostają w ścisłej relacji z fizycznymi wymiarami artysty i śladami ciała". Obok zdjęcie żmijki z podpisem: "sprężyna 560cm". Zastanawiam się, czyją sprężyną są te podpisy (może gościnnie kogoś z MOCAK-u), ale w istocie, nie przypuszczałbym, że artysta ten JUŻ JEST AŻ TAK WIELKI (560 cm!). Zgodnie z instrukcją MSN, okiem i nosem poszukałem śladów ciała Bałki na żmijce, ale na szczęście jakiejkolwiek bioobecności nie stwierdziłem. Prawdę powiedziawszy, czasu na badanie nie miałem zbyt wiele, bo stalowy wąż, uruchamiany silnikiem z sufitu, co kawałek zaczynał wić się w konwulsjach, grożąc zaczepną końcówką. Strach pomyśleć, ale gdyby ten metalowy pejcz podzielił los jednego z "obrotowców" Duchampa i rozbujał się na cały zycher, Emilia byłaby świadkiem trzeciej, po Smoleńsku i Majdanie, tragedii nowoczesnej Europy. Umówmy się, jakaś tam tragedia plastyki, to przy niej -doprawdy- jest pikuś.
Mirosław Bałka, Być, 2014 silnik, stalowa sprężyna, 560 cm
W ogóle widać z tego "CO WIDAĆ", że karierę robią tam wszelkie porąbane proporcje: artysta zbyt światowy na własny gorset, talent za mikry na jego sławę, tupet nieuzasadniony faktami, możliwości za wątłe do słów, chęci za rozległe do możliwości etc. Kiedyś, w ZUJ-u ładnie obrazował to Adam Garnek, swymi maszynami konstruowanymi na wyrost ich zastosowań, bytami ponad potoczną użyteczność. Na obecnej wystawie jest tylko jego nieudana podróbka, czyli
Daniel Rycharski i jego prace. Naiwny ogródek agrozłomu w żywych kolorkach oraz biedastreetart w kolorkach martwych i takiejże inwencji. Czarne, toporne sylwetki zwierzaków na ścianach wioskowych obór, pasowane na rewelację wystawy, są -niestety- zwykłą chałą i kompromitacją plastycznych kwalifikacji
autora, oraz kichą kompetencji intelektualnych duetu jego mentorów. Jeśli już z tego, jednego przykładu coś WIDAĆ to to, że Ronduda z Cichockim nie mają bladego pojęcia, co jest wartością i sednem zajęcia artystycznego, nie mówiąc o plastycznym. Brzydkie, złe i głupie, antyteza platońskiej triady. FORMA nieudolna, INTENCJA nietrafiona, WYDŹWIĘK humorystyczny. Rycharski, jeśli naprawdę chciał coś estetycznie pożytecznego zrobić dla sąsiadów, to zamiast dodawać do tego kożucha wsi swoje kwiatki z części starego siewnika i brony, pomógłby wyremontować te ich walące się, wiejskie wychodki. Pomógłby im uporządkować bajzel na gumnie.
Ostatecznie, jeśli już musi, nie zabraniałbym mu tego, co robi, lecz zostawiłbym na miejscu, jako ciekawostkę. Niestety, przytaszczono to zgrane panopticum do miasta, do centralnego muzeum, i jeszcze jako sztukę!
Podobnie rzecz się ma z obiektami Roberta Kuśmirowskiego. Tę jego całą, zakurzoną rekwizytornię, 30 lat wcześniej, zanim się jeszcze Kuśmirowski sam
za nią zabrał i kiwał pół świata, skutecznie zdezawuował Julian Antonisz vel Antoniszczak.
Jego wspaniałe „maszyny filmowe”, (antoniszograf fazujący, wykorzystywany przy pracy nad filmami noncamerowymi
czy
chropograf, mający służyć niewidomym), były piękne przez swoją CELOWOŚĆ. Ich patyna, komplikacje, archiuroda zaistniały "przy okazji", "na boku", w drodze do wypełnienia całości sensem użytecznym. To był AUTENTYK, a nie klamoty "robione"
na "dawne", których Kuśmirowski sam nie odkrył, tylko się w cudzych połapał.
Rodzoną siostrą tego paraarchiwisty, w łapaniu cudzego i orientacji w światowym, jest Paulina Ołowska. Mistrzyni manierowania manier. PRL-owskiego designu, kolorowych pism kobiecych, Stryjeńskiej, plakatów Koleckiego, obrazków Elisabeth Peyton. Błachą wizytówkę "twórczości" Ołowskiej, czyli dziewczynkę w czerwonej sukience, przebija tylko ten jej portret,
ugrdulony w monochromatycznej, sasnalowej manierze, wiszący na wystawie w MSN
. Sam dawno nie widziałem takiego mariażu wysilonego sosu pozującego na "śmiałą" nowoczesność. I pomyśleć, że ta pani niedawno wykładała nam w MSN podstawy, czyli Alfabet (literki formowane przez tancerzy). Sądząc po jej WIZUALNYCH kompetencjach, za chwilę, na swojej wystawie w Zachęcie, pokaże zapewne Alfabet Braille'a
od lewej: Julian Antonisz, Robert Kuśmirowski
Za malarstwo wziął się także rzeźbiarz, który przez dwie dekady od dyplomu na ASP, wyrzeźbił chyba tylko tego "gnieciucha", co to stoi na kawalecie w Emilce i jest podpisany jako wspólne dzieło od A do Z i Żet. To Artur Żmijka Żmijewski, zachęcony do malowania przez swoich niewidomych podopiecznych, postanowił zanurzyć się w akwareli. A co! Prawdziwy profesor Walendziak plastyki, wirtuoz na gwizdek. Każda jego pozycja, to dla naszych kuratorów, pewna propozycja. Inni plastycy, będą latami dobijać się do swojego wyrazu, zgłębiać tajniki rzemiosła, tyrać po nocach i umierać z rurą na strychu i nic, a Żmijewski zawsze w glorii, jak jakiś -nie przymierzając- prof. Zin. Czego się nie tknie, to arcydzieło. Parę kartek na krzyż i już na pokaz światowych osiągnięć. Mętna kałuża plamek i zakup do ważnych zbiorów. Kilka linijek lewej socjografomanii, kwitowanej politowaniem socjofachowców, i szefostwo Berliner Biennale gwarantowane. Po prostu artysta pełną gębą, w czubku urodzony (sorry, chyba w czepku). Niech będzie w czepku. Był już dętym księdzem, może być i pielęgniarzem. Ważne, by taca się zgadzała. Jemu. Bo nam już dawno, po takich wystawach jak "Co widać", taca przestała się zgadzać.
Artur Żmijka Żmijewski-także rzeźbiarz... o w mordę kto to wiedział? jestem zaskoczony... ;)
OdpowiedzUsuń------------
i mój faworyt-Pan Mirek Bałka ciągle jednak w formie...ha,ha,ha
moim skromnym zdaniem to jak mawiają lekarze : to jest wołanie o pomoc...facet w końcu zbuduje komorę gazową ,załatwi cyklon B i zejdzie ;)
---------------
a Robert Kuśmirowski- sorry Panie Andrzej ,ale to dzisiaj nr.1 w Polsce i ja popieram kolegę Roberta... dla mnie może robić cokolwiek...dla Niego mogę płacić nawet 25 % vat...;)
czuwaj!
gość niedzielny
„Czarne, toporne sylwetki zwierzaków na ścianach wioskowych obór, pasowane na rewelację wystawy, są -niestety- zwykłą chałą i kompromitacją plastycznych kwalifikacji autora, oraz kichą kompetencji intelektualnych duetu jego mentorów. Jeśli już z tego, jednego przykładu coś WIDAĆ to to, że Ronduda z Cichockim nie mają bladego pojęcia, co jest wartością i sednem zajęcia artystycznego, nie mówiąc o plastycznym. Brzydkie, złe i głupie, antyteza platońskiej triady. FORMA nieudolna , INTENCJA nietrafiona, WYDŹWIĘK humorystyczny.”
OdpowiedzUsuńbezapelacyjnie ma Pan rację! :)
jaka jest POLSKA SZTUKA DZISIAJ w takich państwowych instytucjach jak MSN w Warszawie?
ano jest: BRZYDKA, ZŁA I GŁUPIA
TO WIDAĆ!
słychać
i czuć!
Trafia Pan tym werdyktem w sedno: „Ronduda z Cichockim nie mają bladego pojęcia, co jest wartością i sednem zajęcia artystycznego, nie mówiąc o plastycznym. Brzydkie, złe i głupie, antyteza platońskiej triady.”
OdpowiedzUsuńDziękujemy za wskazanie - Cipedrapskuad! :D
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=Aod-aUmVH1w
Ostatnio zaczęliśmy nadużywać wulgarnych słów, ale po obejrzeniu tego materiału – przestaliśmy, jak ręką odjął! :)
R&M
:)))))))))))))
OdpowiedzUsuńDzięki!
Drobiazg, 5 zeta sie należy. Pozdr.
OdpowiedzUsuńKuratorzy Ronduda z Cichockim spartolili już niejedną wystawę i niejedną jeszcze spartolą, ponieważ są nieprzygotowani do wykonywania tego zawodu – nie mają pojęcia o tym co robią. Pytanie na śniadanie. Czy w naszym pięknym, demokratycznym kraju istnieją jakieś procedury bezpieczeństwa na taką sytuację, to znaczy, jak można odwołać takich partaczy nim przysporzą więcej szkód?
OdpowiedzUsuńOdpowiedź na śniadanie jest taka, że najpierw w ośrodkach decyzyjnych musiałaby nastąpić zgodność opinii co do tego, że duet faktycznie partoli swoją robotę. Tymczasem w tych ośrodkach, głównie u dyrekcji MSN Ronduda z Cichockim mają zapewne opinię asów swoich specjalności, skoro powierza się im przygotowanie takich przedsięwzięć jak "Co widać".
OdpowiedzUsuńJa obstawiałbym, że obaj w zamiarach, rzeczywiście chcieliby się otworzyć na "inne", chcieliby okazać ekumenizm swoich postaw, (pokazuje to wywiad ze Stachem Szabłowskim), chociażby dla jakiegoś eksperymentu w obrębie własnych strategii, ale gust i faktyczna orientacja, sprowadza ich na to, na co sprowadza. Gdyby któryś z nich kiedyś przynajmniej raz otarł się o pracownię malarską z krwi i kości, gdyby miał kontakt z osobowościami twórczymi a nie z podobnymi im "kutymi" w strategiach ale ograniczonymi w "procesach", to może wyglądałoby to inaczej. Póki co odwołań nie będzie, bo teoretycznie nie ma partaczy.
Wilczyk i Krasny do Pana piją, Panie Andrzeju
OdpowiedzUsuńAlbo konkrety, albo na drzewo. A Wilczyk niech może najpierw tego byka (Anachluss) poprawi, to pogadamy. Może być na Anschluss lub -jeszcze lepiej na Analschluss
OdpowiedzUsuńO właśnie, mamy anonimowy Analschluss... (© Andrzej Biernacki)
Usuńhttp://www.obieg.pl/rozmowy/31463
OdpowiedzUsuńMarcin Krasny: „Kiedy usłyszałem, że czołowi kuratorzy instytucji oskarżanej przez różnych sfrustrowanych malkontentów i innych Biernackich o salonowość, elitaryzm i środowiskowość otwierają wystawę, która powraca do dziewiętnastowiecznej idei salonu właśnie, uśmiech rozkwitł na mej twarzy jak sasanka na wiosnę. To tak, jakby Sebastian Cichocki z Łukaszem Rondudą rzucili malkontentom tym salonem w twarz, dowodząc, że mogą wszystko.”
Z ust takiej Krasnej Propagandowej Tuby, jak Pan Marcin, dowiedzieć się, że jest się malkontentem - to komplement.
>>>„To tak, jakby Sebastian Cichocki z Łukaszem Rondudą rzucili malkontentom tym salonem w twarz, dowodząc, że mogą wszystko.”
OdpowiedzUsuńTaaaaaaaa!!! Co niby nam rzucili w twarz?
Obraz nędzy i rozpaczy!!! :D
Gdy Sebastian Cichocki z Łukaszem Rondudą po raz kolejny dowiedli, jak kolosalnie są nieudolni! Zaś: Dorota Jarecka, Marcin Krasny, Jakub Banasiak i Adam Mazur – dowiedli, jak bardzo są zepsuci moralnie, kłamiąc bezczelnie w twarz odbiorcom sztuki, że: „Co widać. Polska sztuka dzisiaj to wystawa skazana na sukces: dynamiczna, intensywna, młoda duchem. Ze świetną oprawą i profesjonalnie prowadzoną akcją promocyjną.” Itd…
- „Póki co odwołań nie będzie, bo teoretycznie nie ma partaczy.”
OdpowiedzUsuń- I właśnie po to SZUM szumi, zaszumieć chce prawdę!
Wojciech Wilczyk świetnie potrafi insynuować. Na przykład imputować komuś faszyzm. W tym jest wirtuozem. Poniżej przykład mistrzowskiego insynuowania w wykonaniu Pana Wojciecha.
OdpowiedzUsuńWilczyk donosi: „ …co przypomina bardzo rok 1938, kiedy to III Rzesza pod wodzą nieudanego malarza (pewnie już o tym pisałem na hiperrealizmie, ale powtórzę po raz kolejny - uważam, że stanowczo należy dawać stypendia także kompletnie nieudanym artystom, to znacznie prostsze i tańsze, niż walka ze skutkami działania partii, jakie zakładają... vide agresja werbalna naszego rodzimego "salonu odrzuconych") najpierw przyłączyła Austrię, a później dokonała rozbioru Czechosłowacji…”
Sprytna propagandowa konstrukcja. Chytrość jej widać, gdy doda się, że Wilczyk umieścił hiperłącze do strony Galeria Browarna pod sformułowaniem "salon odrzuconych". Czytelnik jego bloga najpierw przeczyta o nieudanym artyście – Hitlerze. Dalej, natknie się na uwagę o nieudanych artystach i działaniach partii, jakie zakładają – czytelnik zaczyna oddychać powietrzem, aż ciężkim od faszyzmu. Następuje kulminacja, Wilczyk niby w trosce o lepsze jutro wskazuje palcem donosiciela przyszłych winnych – „salon odrzuconych”! Hasło pod którym jest link do „Galerii Browarna”. Wszystko staje się takie proste, publika łączy w jedno: Hitlera, faszystów, Biernackiego i czytelników jego bloga („salon odrzuconych”), czuli generalnie mnie również.
W ten sposób, bez najmniejszego zdania racji, zostaję wrzucony przez Wilczyka do jednego worka z nazistami. Takie właśnie „demokratyczne standardy” dyskusji propaguje Pan Wojciech: szczucie jednych na drugich! To jego specjalność!
http://hiperrealizm.blogspot.co.uk/2014/03/sound-bombing.html
O, i teraz jest very ładnie. Następnym razem warto zapytać odrzuconych jak poprawnie coś trudniejszego zapisać, a oni z pewnością wyciągną pomocną dłoń. Pozdrawiamy Voo voo analfabetycznie.
OdpowiedzUsuńOj Drogi Panie Wilczyk! Gdzie Pan tu nazistów widzi? :)
OdpowiedzUsuńPan się podzieli z Nami swoimi spostrzeżeniami, gdyż być może Szanowny Biernacki, za moimi plecami, dla całej ekipy "salonu odrzuconych" brunatne koszulki kupuje na Grouponie, a ja nic o tym nie wiem!? :D
Oby Pan Wilczyk nie poprosił Putina o ochronę przed ,,faszystami,, , bo bramę powitalną przypuszczam ładną (plastycznie) by zrobił...;)
OdpowiedzUsuńczuwaj!
gość niedzielny
http://hiperrealizm.blogspot.co.uk/2014/03/na-sobote-dwa-piekne-zdjecia-henryka.html
OdpowiedzUsuń- za foty masz Pan Wilczyk + ode mnie... ale za te komentarze to - : typu ...Urban jest fajny,,, a to zwykły c...j jest przecież...(każdy Żyd uczciwy to Ci powie...)
-jako ,że z pochodzenia moja rodzina pochodzi z pod Lwowa i się wybieram tam od 2 lat,ale :
osobiście nigdy na Kresach nie byłem jeszcze ,ponieważ płacę: ZUS 7x większy od mojego kolegi w UK... oraz 6xwiększy od mojego kolegi z Hiszpanii... więc przekładam to ...,bo nie każdy ma sponsora z GW... więc qurwa czasami po prostu zamilcz...i przestań jątrzyć...tak po prostu...
gość niedzielny
Stach Szabłowski o „Co widać…” w Newsweeku: http://kultura.newsweek.pl/muzeum-sztuki-nowoczesnej-w-warszawie-wystawy-kultura-sztuka-newsweek-pl,artykuly,280471,1.html
OdpowiedzUsuńhttp://magazynszum.pl/krytyka/sztuka-na-goraco-zyc-w-galerii
OdpowiedzUsuńKarolina Plinta: „Sam kurator żartuje, że jego wystawa to appendix do odbywającej się w warszawskim MSNie Co widać. Pamiętając jednak o formule konserwatywnego salonu, jaką przyjęli kuratorzy Co widać, w zasadzie cieszy mnie, że obie wystawy dzieli ponad 400 km po linii prostej – zarówno w geograficznym, co i ideologicznym sensie. Nawet, jeśli sztuka post-internetowa nie jest pozbawiona pewnego rodzaju utopijności, a nawet, paradoksalnie, koniunkturalnego charakteru, wolę o niej myśleć jako o zjawisku, które tak mocno stapia się z rzeczywistością, że w końcu nie pozostaje nic innego, jak spytać – IS IT ART…?
Czy ktoś rozumie, co chce przekazać tym tekstem Karolina Plinta?
>>> "Czy ktoś rozumie, co chce przekazać tym tekstem Karolina Plinta?"
UsuńNo, że cieszy ją, że obie wystawy dzieli ponad 400 km po linii prostej – zarówno w geograficznym, co i ideologicznym sensie!!! :D
Co to jest ponad 400 km po linii prostej w sensie ideologicznym? :)
UsuńI czemu to Panią Karolinę cieszy?
bo jajeczkuje? :)
Usuń"Czy ktoś rozumie, co chce przekazać tym tekstem Karolina Plinta?"
OdpowiedzUsuń====================================================
,,Problem konwencjonalności sztuki dokładnie rozpracował Tymek Borowski w pracy How art works, w Polsce już dość znanej. Na żółtym płótnie znajdziemy szereg ironicznych wskazówek, jak zostać artystą i robić sztukę. Po dokładnym przestudiowaniu wywodu Borowskiego mogło by się wydawać, że robienie sztuki jest dziecinnie proste – ot, wystarczy zrobić długi i mądry opis do swojej pracy, nadać jej lekko kontrowersyjny sznyt lub też sięgnąć po kilka modnych formuł stylistycznych i voilà, mamy sztukę!..
-http://magazynszum.pl/krytyka/sztuka-na-goraco-zyc-w-galerii
czuwaj
gość niedzielny
http://magazynszum.pl/krytyka/co-widac-w-msn
OdpowiedzUsuńAdam Mazur: „W Muzeum Sztuki Nowoczesnej widać – wbrew modnym narzekaniom – że scena artystyczna jest w Polsce coraz bardziej interesująco, co potwierdzają ciągnące się spory o kolejne nazwiska, które z powodzeniem mogłyby znaleźć się na wystawie Sebastiana Cichockiego i Łukasza Rondudy.”
Dlaczego spory o nazwiska, które mogły znaleźć się na wystawie „Co widać…” mają niby świadczyć o tym, że scena artystyczna w Polsce jest coraz bardziej interesująca???
Spieranie się ludzi może świadczyć o wielu sprawach. Np. może świadczyć o tym, że scena artystyczna w Polsce jest coraz bardziej skłócona, albo, że jest niezadowolona z werdyktu kuratorów?
@„Spieranie się ludzi może świadczyć o wielu sprawach.”
Usuńpewnie, że może! ale lemingi łykną ten kit, który ma na myśli łysy, bo napisał to łysy, a łysy wielkim krytykiem jest i basta! ;)
Jako krytykowi Łysemu powinno być łyso, że lukruje to gówno zwane „Co widać…”, tak by gówna oficjalnie nie było widać. Kto tej wystawy nie widział, może się nabierze? Ale ten kto to wysypisko śmieci zobaczył, ma prawo skrót MSN tłumaczyć jako: Mainstreamowy Syf Narodowy! :D
OdpowiedzUsuńKol. Mazur jeszcze nie "mazurzy", ale końcówki ma ładne, gwarowe, cytuję: "scena jest coraz bardziej interesująco". Z łowicka byłoby: "Scyna je cora bardzij interesująco. Scygólnie "scyna". Scyn to tamuj na MSyNie juz ci dostatek.
OdpowiedzUsuńA może Łysy nie udaje tyko naprawdę mu się podobało i pisał szczerze, bo gdy myśli „sztuka” w głowie ma tylko SZUM? :)
OdpowiedzUsuńWystawa „Co widać” była ewidentną katastrofą kuratorską. Teraz wystarczy poczytać, kto i jak pisał o tej katastrofie? I od razu wiadomo, kto kolaboruje z Mainstreamowym Syfem Narodowym? A kto tworzy strefę wolnej krytyki artystycznej?
OdpowiedzUsuńNie chce straszyć Anonimowego (14:42:00), ale prócz Pana Andrzeja nie znam nikogo, kto miał śmiałość napisać prawdę o wystawie „Co widać. Polska sztuka dzisiaj”.
OdpowiedzUsuńUps... Nie zaglądałem tu przez kilka dni i widzę, że mnie ominęło kilka czytelniczych radości. Droga Anonimowa Szczujnio Internetowa, a może byście tak zamieszczali swe "niepokorne" wpisy pod imieniem i nazwiskiem? Popatrzcie na gospodarza tej strony! Różne rzeczy można myśleć o Andrzeju Biernackim, różnie o nim mówić, ale swoje poglądy zawsze prezentuje z otwartą przyłbicą, więc w tym względzie szacun. A Wy tchórze? Nie lękajcie się! ;))
OdpowiedzUsuńRozumiem. że chwaląc mnie za "otwartą przyłbicę", przemyca Pan sugestię, że mam "zakuty łeb". Nie mogę się zrewanżować komplementem, bo swój łeb zakrył Pan nadmuchanym balonikiem. W ogóle za dużo czytelnych sugestii Pan przemyca, zwłaszcza niesprawdzonych. Np. nie jest Pan ścisły w określaniu galerii browarna "salonem odrzuconych". Żeby być odrzuconym, najpierw trzeba pretendować, a tego Pan tutaj z pewnością nie znajdzie.
OdpowiedzUsuńNa Pana miejscu byłbym też bardziej ostrożny w domaganiu się ujawnienia autorstwa wpisów tutaj. Podejrzewam, że po takiej operacji nieźle zdziwiłby się Pan obecnością swoich, jak Pan mniema, "przyjaciół".
Anonimowi, a i owszem tak, ale czemu Pan Wilczyk nazywa nas „Szczujnią Internetową”? Jeżeli Pan Wilczyk nie zgadza się, z którąś z wyrażonych przez nas opinii, proszę przedstawić swoje argumenty, nawet anonimowo, a nie wyzywać po próżnicy na dzień dobry.
OdpowiedzUsuńDomyślam się, że nie podobała się Panu Wilczykowi opinia, co poniektórych z forumowiczów, o Adamie Mazurze? Proszę wiec bardzo wyjaśnić nam dlaczego?
Proszę nam udowodnić, że Adam Mazur wykazał się wielkim znawstwem krytycznego rzemiosła oceniając wystawę „Co widać” w ten sposób, w jak ją ocenił. Gdyż naszym zdaniem Adam Mazur wykazał się kompletnym brakiem profesjonalizmu, albo celowo ukrywał prawdę?
Mówiąc potocznie, albo Mazur jest kuratorskim nieudacznikiem albo ściemnia? Za którą z opcji opowiada się Pan - Panie Wojciechu? A może za żadną? Znaczy, że ma Pan zamiar brnąć w szambo zakłamania po grzywkę, ale za to z otwartą przyłbicą? :D
UsuńTymczasem po drugiej stronie: http://zapiskizg.blogspot.com/2014/03/arteon-nowa-nadzieja.html
OdpowiedzUsuńDaremne żale, próżny trud, bezsilne złorzeczenia. Ale rozumiemy kiepski nastrój. Już tyle lojalek wyrychtował KW do KC, a centrala jakby nadal niedostatecznie uwzględnia w swych rachubach dorobek województwa.
OdpowiedzUsuńhttp://zapiskizg.blogspot.com/2014/03/arteon-nowa-nadzieja.html
OdpowiedzUsuń------------------------------------------------------------------------------------------------
żyjemy w ciekawych czasach:
1.szybko znikają zdjęcia w necie uśmiechniętego Tuska z Putinem...
2.Doradcy Bronka pilnie chowają dyplomy z moskiewskich uczelni i chcą kupić te lepsze z USA...
3.Tylko w prowincjonalnych galeriach nic się nie zmienia...zawsze w kiblach są te same napisy : kierownik jest głupi(ew.ch...j)
---------------------------------------------------------------
właśnie obejrzałem u ,,faszystów,, perełkę:
http://wpolityce.pl/wydarzenia/76104-aktorzy-i-celebryci-na-pomoc-rozy-thun-stuhr-grabowski-i-zanussi-ucza-wymawiac-pelne-nazwisko-europoslanki-platformy-zobacz-wideo
czyli:
-Państwowa Komisja Wyborcza nie zgodziła się, by na karcie do głosowania nie było jej pełnego nazwiska. A to brzmi:
Róża Maria Gräfin von Thun und Hohenstein.
Na pomoc pani poseł ruszyli więc między innymi Maciej Stuhr, Andrzej Grabowski, Krzysztof Zanussi, Władysław Bartoszewski i kilka innych osób.
Jak poszło? Proszę zobaczyć i ocenić...ha,ha,ha
-ja bym to samo zrobił z tymi osobami ,ale dałbym malarza Adolfa i też by było zabawnie...;)
czuwaj
g.n
z tym nazwiskiem, to Monty Python jako żyw!
Usuńhttp://www.youtube.com/watch?v=VL70T-X7w0Q
Wracając do tematu, który przerwał Wyjczyk Jątrzyciel, czy ktoś jeszcze oprócz Pana Biernackiego napisał negatywną recenzję o CO WIDAĆ? Czy ktoś jeszcze napisał prawdę o tej nieudanej wystawie?
OdpowiedzUsuńRzecz w tym, że chyba nikt? I tak właśnie wygląda w Polsce strefa wolnej krytyki artystycznej! Tylko Arteon stanął na wysokości zadania, dzięki współpracy z panem Andrzejem.
OdpowiedzUsuńhttp://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kultura/1569911,1,nowa-sztuka-polska-w-muzeum-sztuki-nowoczesnej.read?print=true
OdpowiedzUsuńPiotr Sarzyński w Polityce wystawił tej szmirze różową laurkę, wychwala ją! Na koniec jedynie bredzi coś o białych plamach, ale na tym kończy:
„Jeżeli ta ekspozycja tworzy mapę polskiej sztuki, to raczej nie mapę fizyczną, która wymagałaby zaznaczenia nie tylko wyżyn, ale i dolin. A tu wskazano głównie szczyty. Jakieś dwie trzecie zaproszonych to twórcy, którzy od lat wędrują po rodzimych galeriach i są dobrze znani. Bardziej uważnych miłośników sztuki czeka niewiele zaskoczeń. Ale w końcu ma być to wystawa dla szerszego kręgu odbiorców. Dla takich, którzy nie mają motywacji, by biegać z wystawy na wystawę. Ci dostaną w jednej dawce spory wybór najnowszej sztuki, ciekawie uporządkowanej i z wieloma pracami, których wcześniej zapewne nigdzie nie widzieli.
Jest to więc raczej mapa administracyjna. Z wyraźnie, choć niekiedy arbitralnie zaznaczonymi granicami i podkreśleniem grubą kreską najważniejszych ośrodków. Ale i na niej pojawiają się białe plamy. To nawet nie zarzut, raczej ostrzeżenie dla tych, którzy rozglądaliby się za pracami twórców, którzy byli aktywni jeszcze przed pojawieniem się Kozyry, Althamera czy Żmijewskiego. Bo to właśnie ci artyści stanowią pokoleniową cezurę na tej wystawie. Na pytanie „Co widać” można więc odpowiedzieć: nie wszystko, choć całkiem dużo.”
@Tymczasem po drugiej stronie: http://zapiskizg.blogspot.com/2014/03/arteon-nowa-nadzieja.html
OdpowiedzUsuńCiotka Izolda dogadałaby się świetnie ze Zdzisiem - Arteon hał hał , Arsenał hał hał... :)
Jeśli to nie mapa fizyczna, to -skoro na niej same szczyty- najpewniej mapa psychiczna... piszącego takie paralele.
OdpowiedzUsuńPewnie że się lękamy! Panicz Wyjczyk to prawdziwy wilczek salonowy, pupilek, protegowany samego Szacownego Łysego z Zamku, to i walczyć może z otwartą przyłbicą. My wolni ludzie z lasu wolimy kaptury od przyłbic. Pozdrowienia dla Szeryfa!
OdpowiedzUsuńa kysz wyjczyk! do piekła a sio! :)
UsuńTe pozytywne bądź stonowane recenzje o ewidentnej klęsce jaką okazała się wystawa „Co widać” są jak papierek lakmusowy pokazujący zakwaszenie się artystycznego mainstreamu we własnym kłamstwie i niedołęstwie. Nie udało się – trudno! Powinni szczerze napisać, że nie wyszło, mimo szczerych kuratorskich chęci, wystaw nie udała się. Nikt nie wymagał od zaprzyjaźnionych z MSN krytyków, którzy pisali o wystawie, by od razu robili z kuratorskich kuprów jesień średniowiecza. Ale odbiorcom sztuki prawda - że jest to wystawa słaba, na którą niekoniecznie trzeba się pofatygować - należała się jak psu zupa! A tu nic. Cienia niezadowolenia! Wszystko pięknie, różowo, dalej lecą z propagandą sukcesu równo, a dla odbiorców sztuki w galerii - gówno! Ręce opadają, jak to wszystko jest zakłamane?
OdpowiedzUsuńoj tam, oj tam, jakie tam zakłamane? ;) ....po prostu piszą co lemingi chcą usłyszeć…..więc jest super, a pomiędzy wierszami dostają przekaz :: że wrogami systemu są ci którzy narzekają!!! :)
OdpowiedzUsuńI tak należy rozumieć propagandową gadkę szmatkę Wojciecha Kozłowskiego, który narzekaczom mówi stanowcze NIE! :)
UsuńWK:”Pewnie w najbliższym numerze ukaże się miażdżąca recenzja z "Co widać", na razie mamy felieton AB. Pod nagłówkiem 'Komentarz niepokorny" (!). Nie ma w tym felietonie nic, czego bym się po AB nie spodziewał. Pointą jest tak naprawdę sakramentalne pytanie "Czy to w ogóle jest sztuka"…”
http://zapiskizg.blogspot.com/2014/03/arteon-nowa-nadzieja.html
Ten przynajmniej ma na tyle klasy, by bez powodu ludzi do nazistów nie przyrównywać. Nie wywleka też treści nieformalnych rozmów w celu manipulowania opinią publiczną. Co najwyżej dziwi się egzaltowanie, że słaba wystawa dostała słabą notę od Biernackiego. Jako ekspert nie powinien się chyba temu dziwić? ;)
UsuńJest oczywiste, że o żadnym porozumieniu mowy być nie może. Nie ma tu nic do rzeczy wzajemna niechęć stron czy jakiekolwiek zaszłości. Te są WYNIKIEM a nie PRZYCZYNĄ stanu rozumienia CO JEST SZTUKĄ. Obustronnie rzucane inwektywy nie tylko nic nie pomogą, ale jeszcze pogłębią różnice. Najgorsze, co możemy sądzić o adwersarzach to to, że są idiotami. Tymczasem, coraz wyraźniej widać, że nad sztuką krąży podstawowa zmora - TOTALNEGO NIEPOROZUMIENIA CO JEST SZTUKĄ. Po prostu jedna strona dla ułatwienia sobie zadania przyjęła, że sztuką jest to, CO ADMIRUJE WSPÓŁCZESNY ŚWIAT INSTYTUCJI SZTUKI, a druga uważa za sztukę współczesną INDYWIDUALNĄ KONWERSACJĘ z najlepszymi przejawami jej tradycji, czyli NOWE ROZWIĄZANIA STAREGO ZADANIA. Ot i wsio.
OdpowiedzUsuńCo nie znaczy, że po obu stronach są czyści jak łza, jeśli chodzi o metody uczestnictwa w sporze. Jego szlachetne jądro wewnętrznie, najszczerzej przekonanych do swych racji, zawsze otacza wataha "elektronów" chcących się zwyczajnie ZAŁAPAĆ. Ci są zawsze najgorsi.
Wyszedł Panu Andrzejowi trochę ambiwalentny przekaz. Bo jak sądzić, że nie są w jakiś sposób idiotami, gdy jedna ze stron naprawdę dla ułatwienia sobie zadania przyjęła, że sztuką jest to, CO ADMIRUJE WSPÓŁCZESNY ŚWIAT INSTYTUCJI SZTUKI?
UsuńJeszcze nie są, bo idiota sobie nie ułatwia, idiota brnie
OdpowiedzUsuńTo znaczy, że Pan Andrzej wierzy, że można ich przekonać, że żyją w Matrixie?
UsuńOni dobrze wiedzą, co jest grane? Korzystają z przywilejów na które nie zasłużyli, inni muszą ciężko na nich pracować, a oni mogą pasożytować, oddając jedynie, od czasu do czasu, małą przysługę systemowi sprawującemu władzę. W ich przypadku ignorancja jest rozkoszą!
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=l5y68ErffgM
http://www.polskieradio.pl/8/2222/Artykul/1066771,Co-dzis-widac-w-polskiej-sztuce
OdpowiedzUsuńTrafna uwaga Sylwii Kawalerowicz dodana do wypowiedzi Aleksandra Hudzika
49:46 – z dłuższego nagrania (52’56)
- Aleksander Hudzik: „Bo tak jak mówię, ta wystawa jest trochę glejtem na dwudziestu polskich, prywatnych instytucjach sztuki, czyli galeriach, które rosną w siłę, a muzeum tylko tą siłę potwierdza. I być może, być może dlatego nie ma tam wielu artystów, którzy w ostatnich latach byli…”
- Sylwia Kawalerowicz: „Bo nie są reprezentowani przez właściwe galerie!” !!!!!!!! :)
- Aleksander Hudzik: „Bo nie są reprezentowani w ogóle przez galerie, bo funkcjonują w Internecie, bo funkcjonują w przestrzeni antyinstytucjonalnej. Tej antyinstytucjonalnej przestrzeni, której jeszcze instytucje nie połknęły.”
i nie zamierzają połykać tylko eliminować - taki jest tej instytucjonalnej polityki cel. Możliwości finansowe są ograniczone większy udział artystów to większy ich podział, nie jest to w interesie wymienionych prywatnych galerii.
OdpowiedzUsuńhttp://www.polskieradio.pl/8/2222/Artykul/1067837/
OdpowiedzUsuńNie tylko Pan Andrzej ma kiepskie mniemanie o „Co widać…”, ta pani Sylwia Kawalerowicz jest wręcz tą wystawą wkurzona! :)
3:37
Hudzik też kręcił nosem, chociaż nie był wkurzony.
UsuńKręcił nosem? Raczej tylko kręcił ...językiem polskim. Nie był wkurzony, ale wkurzający z wymową a'la Kalisz: jakomś, funkcjonujom, tą.
OdpowiedzUsuńHudzik to agent przegniłego mainstreamu. Gdy Sylwia Kawalerowicz zaczęła dotykać istoty problemu i mówić prawdę, że ta wystawa to zamknięte show kliku prywatnych galerii, a reszta artystów mogła się w dupę pocałować, bo nie byli przez nie reprezentowani. Szybko zmienił linię myślenia i zaczął majaczyć coś o jakiejś mitycznej antyinstytucjonalnej przestrzeni, której jeszcze instytucje nie połknęły – lanie wody! Tylko Sylwia Kawalerowicz mówiła w tym wywiadzie szczerze i prawdę, bo była – jak sama stwierdził – spoza środowiska.
Usuńi właśnie ta niepodstawiona osoba spoza środowiska dawała wyraźnie do zrozumienia, że wystawa jest słaba i że jej się nie podobała! czuło się zresztą, że prowadząca program robiła wszystko, by tak poprowadzić rozmowę, aby broń boże do prawdy się nie dokopać.
UsuńSłuchając Sylwii Kawalerowicz można odnieść wrażenie, że nie jest to kompetentna osoba. Argumentacja "bo się nie podobało" i "trzeba było dużo czytać" to jednak za mało. Z kolei jej wypowiedź, że wystawa "Film obyczajowy produkcji polskiej" w Zachęcie jest naprawdę dobra, to dla mnie za dużo (może nawet o wiele za dużo)...
OdpowiedzUsuńZależy jak na to spojrzeć? Jeżeli chodzi o sztukę, to z punktu widzenia eksperta pani Sylwia jest zielona, ale współcześnie poziom jest już tak zaniżony, iż można spokojnie powiedzieć, że pani Sylwii Kawalerowicz zna się na sztuce tak samo jak np. pan Aleksander Hudzik, albo pan Łukasz Ronduda. Tyle że oni podczas pogadanek radiowych, jak się nie pomylą to prawdy nie powiedzą. Głos pani Sylwii był może głosem amatora, ale był szczery. I szczerze powiedziała pani Sylwia to, co powinni powiedzieć zawodowcy (gdyby nimi byli, a nie sprzedajnymi szmatami, kastratami na garnuszku u cwaniaków, co sztukę mają jedynie za nawóz pod prywatny interes). A zawodowcy powinni powiedzieć, że wystawa „Co widać” to dno! I jedyne co widać, to dno widać, brak widać: brak dobrego smaku, brak polotu, brak podstawowych umiejętności kuratorskich, brak krytyki artystycznej w Polsce w ogóle! Bo przecież jeden Szanowny Biernacki wiosny nie czyni.
UsuńA ja bym bronił prawa do prostego stwierdzenia "nie podoba mi się" lub "do dupy". Większość fetowanych cudów sztuki najnowszej nie zasługuje na głębsze analizy. Poza tym, to nie widz ma obowiązek obrony swojego zdania i braku entuzjazmu, ale raczej artysta powinien się trochę postarać...
OdpowiedzUsuńWidz nie ma obowiązku obrony swojego zdania, ale dobrze byłoby, żeby jednak jakieś zdanie uzasadnienia miał , oprócz tego, że do dupy.
OdpowiedzUsuńAnonimowy 06:25:00
OdpowiedzUsuń„w ich przypadku ignorancja jest rozkoszą!”
Anonimowy 14:30:00
„gdyby nimi byli, a nie sprzedajnymi szmatami, kastratami na garnuszku u cwaniaków, co sztukę mają jedynie za nawóz pod prywatny interes”
„Co widać” to dno! I jedyne co widać, to dno widać, brak widać: brak dobrego smaku, brak polotu, brak podstawowych umiejętności kuratorskich, brak krytyki artystycznej w Polsce w ogóle!”
Dobrze powiedziane Panowie/Panie. Solidaryzuję się z Wami. Sama też mam już dosyć tych chorych gierek - udawania, że sztuka w MSN jest, gdy jej tam po prostu nie ma! Gdyby ktoś miał wątpliwości, o czym piszę? Odsyłam na stronę wysypiska - http://cowidac.artmuseum.pl/pl/artists
http://magazynszum.pl/krytyka/usunac-gluta
OdpowiedzUsuńArek Gruszczyński przedstawia w Szumie swój pomysł na promocję młodych artystów:
„Wystarczy, że jedno miejsce w Warszawie – dajmy na to Zachęta – raz w miesiącu będzie organizowało wystawę studenta ASP lub jej świeżo upieczonego absolwenta. Wpuści się wtedy świeże powietrze w hermetyczny świat sztuki, będzie można opisać nowe zjawiska, a moi sfrustrowani rówieśnicy będą mogli skonfrontować swoją pracę z widownią, krytykami i kuratorami. Potrzebna jest od zaraz przestrzeń nieograniczonego eksperymentu, w której młodzi artyści będą mogli wypróbować w praktyce sztukę, nad którą myśleli przez 5 lat nauki w Akademii. Bezpieczeństwo finansowe zapewnić może zapewnić właśnie instytucja publiczna.”
Niby nie jest to trudne w realizacji, gdyby nie dwa podstawowe problemy, od dawna znane, które automatycznie sprawiają, że wszystkie tego typu projekty z góry można między bajki włożyć. Gruszczyński nie uwzględnił w swoim wywodzie czynnika ludzkiego. Ludzi, którzy pracują w tego typu instytucjach, o których wspomina, charakteryzują dwie tendencje. Po pierwsze, nie mają oni najmniejszego zamiaru szukać młodych talentów, gdyż kolejka ich znajomych czekających na swoja promocję za publiczna kasę jest już i tak długa. Po drugie, nawet gdyby nagle ich olśniło i zechcieliby być pożyteczni, to i tak żadnego talentu nie złowią, gdyż zwyczajnie nie potrafią, będąc pospolitymi amatorami. Czego wystawa „Co widać...” jest świetnym przykładem. Przecież teoretycznie m.in. miała ona realizować założenia, o których mówi Gruszczyński. Kuratorzy ponoć objechali Polskę wzdłuż i wszerz w poszukiwaniu młodych talentów I co? I nic! Miało być pięknie a wyszło jak zwykle – do bani.
Przecież Gruszczyński pracuje dla Banasiaka i Mazura, a oni ściemniali w sprawie CO WIDAĆ, kryjąc pochlebnymi recenzjami nieudaną akcję Rondudy i tego drugiego nieudacznika. Więc Gruszczyński dobrze wie, co jest grane! Udaje tylko takiego zatroskanego i służy na pokaz swoimi utopijnymi radami. Dobrze wie, że leje wodę. Pewnie tak naprawdę napisał ten tekst, bo chciał zwrócić na siebie uwagę swojej dawnej miłości? Taki sentymentalny z niego gość. :)
OdpowiedzUsuńteż mam pomysł - proszę o jedną wystawę co 3 miesiące dla artystów bez względu na wiek, ale za to z prowincji w instytucjach stolicy, na ten przykład może być Zachęta, MSN lub inne takie tam podobne :)
OdpowiedzUsuńcyt:
OdpowiedzUsuń,,też mam pomysł - proszę o jedną wystawę co 3 miesiące dla artystów bez względu na wiek, ale za to z prowincji w instytucjach stolicy, na ten przykład może być Zachęta, MSN lub inne takie tam podobne :) ,,
------------------------------
bo Wy małolaty to nie macie po prostu jaj...sytuacja obecnie przypomina obecnie wczesne lata 90-te...taki Bujnowski to malował kiedyś cegły i p .pierdalał do Londynu ... i ma szacunek teraz... :)
a Wy to :ani Majdanu w Warszawce nie potraficie zrobić,żadnej akcji antysystemowej (jedynie zatańczyć chyba ;) )
-to Putina poproście ,żeby rakietę wycelował w takie MSN ...
no ale po co ... macie orliki od Donka to sobie piłkę pokopcie...(a możecie zrobić nawet z kopania piłki na orliku Video -Art... ;) )
-Ja już nawet te stare Punki wąchające klej w latach 80-tych zaczynam szanować bardziej...ha,ha,ha)
...młodzi i gniewni z Mc Donalds... ;) ja pierdooooolę ,ale czasy nastały...
-g.n
No, muszę, WRESZCIE, zdjąć kapelusz przed Panami z Szumu, Adamem Mazurem i Jakubem Banasiakiem. Ich obrona Karoliny Plinty przed zakusami niejakiego Iwo to to, co tygrysy lubią najbardziej. To nie tylko obrona, ale i mała wykładnia. Zaskoczę wielu, ale jakoś zwierzęcym instynktem, pomimo ze potrafiłem ich nie raz ugryźć, po Nich, właśnie po Nich się tego SPODZIEWAŁEM. Polecam fragment ich tekstu, którego całość można przeczytać na stronie Szumu w dziale Krytyka.;
OdpowiedzUsuń"Póki co wciąż brak nam postulowanych przez Zmyślonego tekstów filozoficznych – głębokich i istotnych. Mamy świadomość, że dominujący dyskurs, w który weszliśmy z „SZUMEM” ledwo pół roku temu, jest bezpłciowy, taktyczny, a poszczególne teksty miałkie – niby krytyczne, niby ciekawe, a w gruncie rzeczy nawet nie w połowie puste. Dlatego też niezmiennie cieszymy się, że pracujemy właśnie z Karoliną. Bo uprawia krytykę żywą, bo ma ikrę i wchodzi w spory, bo bierze na warsztat brązowionych artystów, a nie samograje, bo nie oczekuje od sztuki taniej popularności, bo docieka i wkłada kij w mrowisko, bo nie używa argumentów ad Krepsum czy ad Spojrzenium i nie pisze o galeriach per „tytani inspiracji”, tylko opisuje, analizuje i ocenia kolejne lepsze i gorsze ekspozycje, nie pozuje też na największą obrończynię instytucji, z którą jeszcze wczoraj z entuzjazmem współpracowała, nie ma na koncie kilku aktów strzelistych pod adresem co ważniejszych postaci sceny artystycznej, nie tworzy euforycznych list wszystkich i wszystkiego, tylko w oryginalny i autentyczny sposób wartościuje, a zamiast ogłaszać co dwa miesiące kolejny „zwrot” (rzeźba, filozofia, duchowość…), stara się utrzymać kontakt z artystyczną rzeczywistością – jaka by ona nie była. Karolina Plinta testuje różne stylistyki, nie zastyga w drętwych krtytyczno-artystycznych formatach (chwieje dyskursem od wewnątrz), od początku wypracowując własną poetykę i retorykę — wszak ta „młoda krytyczka” pisze dopiero od trzech lat… Owszem, czasem robi to z gracją słonia w składzie z porcelany, ale mylą się nawet filozofowie, a nieomylny krytyk to postać w przyrodzie niespotykana. Tymczasem niecierpliwie czekamy na krytykę dzieła Honzy Zamojskiego i Roberta Maciejuka. Bo pisanie, że „Zamojski z Maciejukiem niezbyt pomysłowo rozegrali przestrzeń, a zaaranżowane przez nich konstelacje są zbyt jednorodne i zbyt hermetyczne” to jeszcze żadna filozofia. To elementarz". Ot, co!
>>>„po Nich, właśnie po Nich się tego SPODZIEWAŁEM.”
UsuńCzego się Pan spodziewał, Panie Andrzeju?
Tego, co napisali w odpowiedzi omnibusowi z CSW. I jakoś przeczuwałem, że jeżeli ktoś, to właśnie Ci dwaj
OdpowiedzUsuńPanie Andrzeju, ten fragment zupełnie jak o Panu. I popuszczam wodze fantazji i czytam taki tekst w SZUMie:
OdpowiedzUsuńDlatego też niezmiennie cieszymy się, że pracujemy właśnie z Biernackim. „Bo uprawia krytykę żywą, bo ma ikrę i wchodzi w spory, bo bierze na warsztat brązowionych artystów, a nie samograje, bo nie oczekuje od sztuki taniej popularności, bo docieka i wkłada kij w mrowisko, bo nie używa argumentów ad Krepsum czy ad Spojrzenium i nie pisze o galeriach per „tytani inspiracji”, tylko opisuje, analizuje i ocenia kolejne lepsze i gorsze ekspozycje…”
:)
???????? „że jeżeli ktoś, to właśnie Ci dwaj” ?????????
OdpowiedzUsuńczy pan andrzej chce powiedzieć, że ci dwaj nie chcą już pracować dla ciemnej strony mocy, nie chcą być imperialnymi sługusami i chcą pisać prawdę?
W „Szumie” będą uprawiać rzetelną krytykę artystyczną? To by był cud jaki! :)
Usuńłysy lisek i świstak jakub potrafią tylko kit zawijać w te sreberka. więc co poczną dalej te nieboraki?
Usuń???????? „że jeżeli ktoś, to właśnie Ci dwaj” ?????????
OdpowiedzUsuńczy pan andrzej chce powiedzieć, że ci dwaj nie chcą już pracować dla ciemnej strony mocy, nie chcą być imperialnymi sługusami i chcą pisać prawdę?
---------------------------------------------------
hi,hi,hi jak się śmieją nastolatki...;)
g.n
Wiele na to wskazuje, że ta dziewczyna, wzięta na dostawkę, zrobiła im niespodziewanie dobrą robotę
OdpowiedzUsuńGWOLI PAMIĘCI
OdpowiedzUsuńhttp://magazynszum.pl/krytyka/iwo-zmyslony-o-krytyce-karoliny-plinty-odpowiedz-redakcji?fb_action_ids=832311156782663&fb_action_types=og.likes
Fragment listu Iwa Zmyślonego do Szumu:
„Ty głąbie chodź na ring, to cię wypunktuję. Ali Pogoń”„Ma pan 48 lat. Czas chyba zmądrzeć. 19-latek”
– takie to kwiatki pod adresem Władysława Hasiora cytuje Zbigniew Libera w katalogu do niedawnej wystawy we wrocławskim BWA.
Przypomniały mi się opinie na temat malarstwa Kantora, które wyszperałem przy jakiejś kwerendzie: „Oglądając wystawę zrozumiałem ludzi zachwycających się landszaftami z łabędziem. H. Dudzik”; „Straszna szkoda, że w polskim kodeksie karnym nie istnieje paragraf zakazujący takich rzeczy. L. P. Wyczyński, UJ, Kraków”; „Kozy paść, a nie malować. Uczennica klasy I a w Tomaszowie”; „Pod każdym obrazem powinieneś zaznaczyć, ile litrów czystej wyborowej wychlałeś [Podpis nieczytelny]”.
http://obieg.pl/fokus/30942
Fragment z podsumowania roku 2013 w wykonaniu Iwa Zmyślonego:
„Hejterskie wpisy Andrzeja Biernackiego. Resentyment w czystej postaci.”
– a takie to kwiatki pod adresem Szanownego Biernackiego wypisywał Iwo Zmyślony w Obiegu.
Właśnie, właśnie! Pan Zmyślony jest nam zaległy wyjaśnienia – znaczy: jakiekolwiek argumenty – na poparcie swojej tezy, że Pan Biernacki jest hejterem?
UsuńDokładnie. Minęło już tyle czasu, grubo ponad dwa miesiące, a Pan Iwo nie raczył wyjaśnić, czemu Andrzeja Biernackiego przyrównywał do hejtera? Mogę więc z czystym sumieniem powiedzieć o Panu Iwo to, co Pan Iwo powiedział o Karolinie Plincie:
UsuńTO, CO PISZE ZMYŚLONY, NIE TYLKO JEST GŁUPAWE I OBLEŚNIE ŚMIESZNE. TO TAKŻE GŁOS IGNORANCJI, KTÓRA UWIERZYŁA, ŻE JEJ WSZYSTKO WOLNO. ZMYŚLONY NIE ROZUMIE SZTUKI, KTÓRĄ KRYTYKUJE, CHOĆ JEMU SIĘ WYDAJE INACZEJ. TO SIĘ NAZYWA MIEĆ TUPET. :)
Iwo Zmyślony: „Hejterskie wpisy Andrzeja Biernackiego. Resentyment w czystej postaci.”
OdpowiedzUsuńDla mnie powyższy tekst Iwa Zmyślonego o Andrzeju Biernackim nie ma ukrytych znaczeń ani głębszych funkcji. Nie chodzi w nim o obronę zagrożonych wartości, ani o dekonstrukcję pola władzy czy odzyskiwanie dyskursu dla wykluczonych mniejszości. To zwykły popis pogardliwej drwiny, którym upaja się młody krytyk, bo doskonale czuje, że to się świetnie sprzeda. Chodzi o rozrywkę. Po prostu i nic poza tym. Jednych szlag trafia, inni się weselą – grunt, że klikalność na stronach „Obiegu” wzrasta. Redakcja zaciera ręce, fejsbuk się gotuje.
Z tonącego okrętu pierwsze uciekają szczury.
OdpowiedzUsuńhttp://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,15620492,To_juz_pewne___Bogdan_Zdrojewski_idzie_z_rzadu_do.html
proceder się szerzy już objął prowincję, jakby ktoś nie wiedział jak wyceniać odbitki fotograficzne http://muzeumwspolczesne.pl/mww/wp-content/uploads/2012/06/OUZCzerekop.pdf
OdpowiedzUsuńhttp://www.obieg.pl/2011-recenzje/21345
UsuńZa pracę mało uznanego artysty - drewniany model UFO, dziesięć marnych rysunków i 49 malutkich fotografii, plus jedna duża (a właściwie to wydruków) - Muzeum Współczesne we Wrocławiu zapłaciło 100 tys. zł, co za gest!!! ;)
Ale budynek ładny mają w planach postawić. Wygląda naprawdę obiecująco: http://muzeumwspolczesne.pl/mww/ekspansja/
Usuńkupione od... Żak&Branicka Gallery !
Usuńczyli czuć wyraźnie fetor gnicia przegniłego mainstreamu
Usuńświetny jest ten projekt architektoniczny
UsuńJuż nawet Krzysiu Varga zaczyna łapać, co jest naprawdę grane! :)
OdpowiedzUsuńKV „ …ja myślałem, że ludzie związani z tak ideowym podmiotem jak "Krytyka" piszą, bo niesie ich jakaś niepowstrzymana potrzeba, jakiś pozytywistyczny pęd, że piszą, bo chcą w ten sposób oswoić i wytłumaczyć świat, że piszą, bo pisanie to życie, bo pisanie to wewnętrzny przymus, że piszemy, bo po prostu pisać musimy, a tymczasem okazuje się, że lewicowe pisarki piszą tylko dla sławy i hajsu, nieco smutna to konstatacja.”
http://wyborcza.pl/duzyformat/1,136810,15604221,Ja_pisze_tylko_dla_hajsu__czyli_Malanowska_obrazona.html?pelna=tak
taka mała przydatna informacja, na wszelki wypadek, pewnie już wszyscy o tym wiedzą - jak obejść płacenie abonamentu na stronie internetowej wyborczej?
Usuńhttp://www.spidersweb.pl/2014/02/jak-obejsc-paywalla-wyborcza-pl.html
ale obciach
OdpowiedzUsuńhttp://dailyserving.com/2013/12/best-of-2013-luxus-magazine-at-wroclaw-contemporary-museum/
Luxus jest zdecydowanie w porzo w wersji papierowej. Te obiekciki zacytowane w linkowanym artykule mają się nijak do zeszytów "właściwego" Luxusu.
OdpowiedzUsuńCzerepok kupiony od Żak Branickiej z Berlina to klasyka wspomagania "naszych" w trójnasób: 1. transferu środków publicznych do prywatnego beneficjenta 2. scalania układu 3. konsekracji "po uważaniu" i dalszej propagandy przez stałe eksponowanie i utrzymywanie na koszt podatnika.
Większość tych z warszawskiego Gallery Weekend ten proceder utrzymuje przy życiu.
„Za pracę mało uznanego artysty - drewniany model UFO, dziesięć marnych rysunków i 49 malutkich fotografii, plus jedna duża (a właściwie to wydruków) - Muzeum Współczesne we Wrocławiu zapłaciło 100 tys. zł, co za gest!!! ;)”
OdpowiedzUsuńsytuacja polskiej sztuki w pigułce - przyleciało UFO i sto tysięcy złocisza zniknęło! :)
Bo wydruk to lepsza fotografia od srebra w żelatynie. Matematyczno-piezoelektryczno-pigmentowo-papierowy acheiropoietos - ślad Wielkiej Matrycy.
UsuńAle prace tego autora to UFO mogłoby porwać - oby tylko za friko ;)
te fotografie nie są tragiczne, są przeciętne, ale i tak szkoda dla nich miejsca wystawienniczego w muzeum – nawet gdyby muzeum dostało je za friko
UsuńBodulinek Z. doprowadził polską sztukę do nędzy oraz rozpaczy i w nagrodę pojedzie do Brukseli po ok. 14,5 tysiąca Euro miesięcznie. To się nazywa zaradność, a Wy potraficie tylko narzekać – jesteście zawistnicy i hejterzy, Panowie! ;)
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=zwHjOWrhTIk
panowie i panie, panie kolego ;)
UsuńJednym słowem : Muzeum Sztuki Współczesnej w każdej gminie!
OdpowiedzUsuńOrliki i AQAparki są już passe...tymczasem: w roku 2013 wyemigrowało 500.000 polaków ,w roku 2014 również kolejne 500.000 ma wyemigrować...
----------------------------------------------------------
Lemingi po prostu kocham was...
Wasze samobójstwa są rozkoszne...;)
gość niedzielny
„ nie powinny dziwić prognozy ONZ, według których w 2060 roku w kraju nad Wisłą będzie żyło jedynie 26 mln mieszkańców, a w 2100 roku jedynie 14 mln! Katastrofa demograficzna ma bezpośrednie przełożenie na koszty funkcjonowania systemu emerytalnego. Niestety już w ciągu najbliższych kilku lat (2015-2019) na wypłatę bieżących emerytur ZUS-owi zabraknie aż 356,5 mld zł. Aby pokryć tak olbrzymi deficyt, każdy pracujący Polak musiałby jednorazowo przekazać do ZUSu po około 25 tys. zł. Pod względem ekonomicznym będzie to największy wyzwanie Polski od czasu zakończenia II wojny światowej. Pokrycie tak wielkiego deficytu będzie musiało skutkować przesunięciem środków budżetowych z innych dziedzin (np. zmniejszenie wydatków na utrzymanie i tak już niewielkiej armii czy też poważne cięcia inwestycyjne). Więcej jak pewne jest też podniesienie obowiązkowych składek na ubezpieczenia społeczne dla ogółu pracującej części społeczeństwa. To wszystko sprawi, że polska gospodarka pogrąży się w marazmie, a kraj przestanie się rozwijać. W tym kontekście słowa Stanisława Kluzy o tym, że będziemy raczej dzielić biedę niż opływać w dostatki, a większość państw na świecie przegoni nas pod względem zasobności, stają się niezwykle realistyczne.”
Usuńhttp://niewygodne.info.pl/artykul2/00814-skutki-katastrofy-demograficznej-beda-bardzo-bolesne.htm
Inna pani krytyk z Szumu miała szansę zmasakrować koszmarek, jakim była wystawa Kuby Dobrowskiego „Film obyczajowy produkcji polskiej”, za którą kuratorka Joanna Kinowska powinna z marszu wylecieć z Zachęty. No ale dobre i tyle, czyli dobre i subtelne stwierdzenie, że miejsce prac Kuby Dąbrowskiego nie jest w galerii sztuk pięknych.
OdpowiedzUsuń„Atrakcje atrakcjami, gdy jednych bawią, innych nużą. Pozostaje pochylić się nad samymi zdjęciami, tymi zapamiętanymi i zapomnianymi, zdjęciami, które swoje zadanie świetnie spełniały i spełniają jako prywatne archiwum udostępnione w formie bloga. Dla mnie to właśnie tam tkwi ich wartość i miejsce Kuby w historii polskiej fotografii. A tu… tu jest jakoś nieadekwatnie. Może za fajnie. Może za ładnie.”
http://magazynszum.pl/krytyka/kuba-dabrowski-w-zachecie
http://www.zacheta.art.pl/article/view/1806/kuba-dabrowski-film-obyczajowy-produkcji-polskiej
Wolę Dąbrowskiego od porannych kaw z prośbą o niepatrzenie na to, co widzialne...
Usuń?????????????????????????????? ?
Usuńo jakie kawy biega?
UsuńSobotnie ;) Niemniej, nie narzekajmy już tak bardzo.
UsuńNiech zstąpi na nas więcej światła :)
(I oby postkonceptualizm wraz z neoawangardą też pożywne formą były, a ludziom żyło się dostatniej ;) )
- I oby postkonceptualizm wraz z neoawangardą też pożywne formą były, a ludziom żyło się dostatniej
Usuń- O jak pięknie powiedziane, dokładnie o to biega! :D
http://zapiskizg.blogspot.co.uk/2014/03/co-widac-w-msn-bardzo-branzowo.html
OdpowiedzUsuńCzy ktoś może rozumie, o co chodzi Wojciechowi Kozłowskiemu, gdy pisze: „No i kwestia riserczu, jakoby niezwykle głębokiego i wyczerpującego. Może nie trzeba go było robić, bo i tak nie za bardzo go widać, ale może też po prostu mitem jest, że gdzieś tam, w zakamarkach naszego pięknego kraju, np. w Łowiczu chociażby, pracują zapoznani acz wybitni młodzi artyści. No nie pracują.”???
kim są ci „zapoznani ” acz wybitni?
Usuńmoże tam powinno być: „zapomniani” acz wybitni?
No, już czytelniej nie można. Zresztą głupiej też nie, zwłaszcza, że czasami jest mądrzej. A więc może mądrzej, tylko mu się czasami mądrzej nie chce. Nie chce mu się z uwagi na kaca po tej pańskiej wystawce, do której Cichorond nie tylko nie zaprosił nikogo z Ł.,gdzie naturalną koleją rzeczy talentów brak, ale też nie zaprosił z Z.G., gdzie ich imię aż siedemdziesiąt i trzy. A z W.K. to nawet siedemdziesiąt i cztery.
OdpowiedzUsuńTu se, bidulu Anonimowy, języka swojego nieznający, zajrzyj: http://portalwiedzy.onet.pl/141648,,,,zapoznany,haslo.html Że przestarzałe, nie znaczy nieistniejące.
OdpowiedzUsuńAleż żadnego kaca, Panie Andrzeju,wbrew tu tak mocno obecnym utyskiwaniom, to dobra wystawa, w miarę dokładnie referująca stan obecny. Może się Pan oczywiście z tym nie zgadzać, publiczność
OdpowiedzUsuńją lubi. I tyle. Ja to bym od Pana oczekiwał merytorycznej krytyki a nie stawiania kwestii, "czy to jest sztuka..." Bądźmyż dorośli. No i to porównanie Kuśmirowskiego i Antonisza. Panie Andrzeju! Tu już nie kulą, a walcem w Mur Chiński. To zupełnie o czymś innym, to forma tylko. Pan to formiarz niepoprawny jest. Tak w ogóle to tam są dwie wystawy. Pawlak jest z tej drugiej. A żaden tam ze mnie 74, ja tylko skromnie coś tam skrobię.
Panie Wojciechu. Już drugi raz, pośrednio, przypomina mi Pan, że tam są dwie wystawy. Zupełnie niepotrzebnie, bo akurat na otwarciu, wziąłem sobie dwie, darmowe broszury, z których jasno wynika, że -W ZAŁOŻENIU ORGANIZATORÓW- są tam wystawy dwie : 1. pt."W niedalekiej przyszłości". 2. pt. "Co widać". Jeżeli o tym nie piszę, to dlatego, że uważam to -ekspozycyjnie- za groch z kapustą. Naturalnie mam swoje wady, ale posądzać mnie o tak elementarny brak bystrości... ?!
OdpowiedzUsuńCo do duo Kuśmirowski/Antonisz utrzymuję, że to jest w każdej warstwie, nie tylko formy, opozycja AUTENTYK vs PODRÓBA. Pan myśli inaczej, doceniam, uwielbiam myślących inaczej. Różne dyscypliny: jedni słuchali szeptu o formie starych malarzy, inni -w tym czasie- jazgotu wuwuzeli na żużlu. Sam Pan rozumie różnicę drogi... Oczywiście, zawsze możemy przyjąć, że WC żmijka czy żużel w zębach jest sztuką, możemy nawet -uchwałą miejskiej rady w Zielonej górze- to zadekretować, ale koń się od tego nie zmieni, jaki jest.... Bądźmy dorośli.
Panie Wojciechu, Pan wie, że mógłbym merytorycznie, ale jak to tak, wielu mniej zdolnych za taką robotę kasuje, a ja mam za friko? Za darmo to ja mogę kolorowo, z humorem, z kaprysu i w skrócie. Co niniejszym czynię. Pozdrawiam z Ł...owicza, nie z Ł...aski.
Z łaski i bez humoru dodam, że ta wystawa owszem, dobrze referuje, ale jedynie PR-owski dyktat tych na państwowym garnuszku. Chociaż zdarzają się tam propozycje poważne: np. Ziółkowski, Pawlak, Mędrzyk, Janas, Sasnal, Bujnowski (pytanie, czy to zestaw wymagający drobiazgowych kwerend), to przeważa wtórne pitu pitu. Ziewając, bez riserczu, jestem w stanie zaproponować MSN-owi wystawę aktualnej PLASTYKI, nie powtarzając żadnego z nazwisk wykorzystanych już na wystawie co widać, ot choćby m.in. korzystając np. z "pańskiego" Mateckiego.
OdpowiedzUsuńhttp://magazynszum.pl/do-zobaczenia/cindirella-konrada-maciejewicza
OdpowiedzUsuńPo tej wystawie w Arsenale wnioskuje, że Bernatowicz będzie musiał włożyć heroiczny wręcz wysiłek w wprowadzenie porządku w tej stajni Augiasza.
straszna lipa ta wystawa
Usuń@„…publiczność ją lubi. I tyle.”
OdpowiedzUsuńPan Wojciech ma dostęp do nierzetelnie przeprowadzonych sondaży, ponieważ publiczności się nie podobało! Było nudno i nieartystycznie. :(
Bez biletów każdy kit można wcisnąć. W dowolną stronę, według potrzeb.
OdpowiedzUsuńbilet to już jakiś wskaźnik, jednak z biletami też bywa różnie, gdyż mogą zapędzać np. szkolne wycieczki pod przymusem. tak jak to mam miejsce w przypadku mistrzów polskiej kinematografii narodowej
UsuńMogą zapędzać, bo pewne są tylko śmierć i podatki. Ale bilet to jednak JAKIŚ wskaźnik. DLA SIEBIE to ja se mogę robić imprezki w Browarnej, bo za to płacę. Nawet nie chodzi o to, żeby robić "pod widza", tylko żeby nie kłapać dziobem o sukcesie frekwencyjnym, jak w realu wiatr hula po akwarium.
OdpowiedzUsuńTak na fejsie Obieg reklamuje wpis na blogu Wojciecha Kozłowskiego: „Wojciech Kozłowski rozlicza "Co widać?" w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie/ Museum of Modern Art in Warsaw i obśmiewa kuratorski risercz. Polecamy!”
OdpowiedzUsuńCzy w rzeczywistości W. Kozłowski rozlicza „Co widać”?
Oczywiście, że NIE!!! :)
Relatywizuje i cukruje, że aż się mdło robi! Więc po co Obieg wypisuje takie herezje?
To co zapodał na blogu Kozłowski, to nie jest tekst krytyczny, to tzw. LANDRYNA. Czyli super słodko, kolorowo, a zwłaszcza różowo! Oryginalny tytuł wpisu Kozłowskiego głosi : „Co widać w MSN - bardzo branżowo” Ale ze względu na specyficzny rodzaj krytyki jaką uprawia pan Wojciech, bardziej pasowałoby : Co widać w MSN – bardzo, bardzo różowo! :)
OdpowiedzUsuńBo to raczej żałosne indywiduum...
Usuńanonimowy 01:58:00 brzydko pisze i może takim pisaniem niechcący skrzywdzić człowieka :(
UsuńMoże i brzydko pisze, ale w kwestii krzywdzenia, to szczerze mówiąc, tamta strona też się zbytnio nie obcyndala z -jak to tam nazywają- "salonem odrzuconych". Trzeba być -daruję sobie kim-, by nie widzieć, że ten "salon" nie tylko nie pretendował do rzekomo odrzucających, ale wręcz przeciwnie. Nie tylko nie umizgiwał się do nich., tylko solidnie kopał po kostkach. Co więcej, trzeba być -daruję sobie kim- żeby nie widzieć, że "rzekomo odrzuceni", robią to co robią całkowicie dobrowolnie i bezinteresownie (przynajmniej jeśli chodzi o kapitał niesymboliczny). Że "z palcem" mogliby, doskonale orientując się kto? z kim? po co? i za ile? w tym grajdole, zamiast paszkwili, walić nieszczere panegiryki gdzie trzeba i dopisywać się tym samym gdzie trzeba.
OdpowiedzUsuńPan W. K. też się świetnie w tym wszystkim orientuje, i jeszcze parę takich prztyczków jakie zainkasował przy "Co widać", a pozbędzie się resztki złudzeń. I wtedy, jeszcze bardziej się zacietrzewi.
A ja jednak nie wiem, jakich prztyczków. Nie z naiwności, tylko z prostej niechęci do rozpatrywania świata w takich kategoriach. I gdzie ja, przepraszam, się zacietrzewiam? Jak mawiają fajni taksówkarze, nie ma takiej opcji.
OdpowiedzUsuńPanie Wojciechu, niech Pan nie pyta "jakich prztyczków" po tym, jak Pan sam napisał o wystawie w MSN cytuję: "Jak wiecie, nie mam najmniejszych powodów, z oczywistych względów, żeby dobrze pisać o tej wystawie. No, sorry. Albo coś jest oczywiste albo Pan "nie wie"? Niech Pan mnie nie prowokuje do zacytowania tego, co w takiej sytuacji powiedzieliby "fajni taksówkarze", bo pewnie nie chciałby Pan tego usłyszeć.
OdpowiedzUsuńPoza tym, nie będę Panu przypominał jak się Pan jednak czasem zacietrzewiał (oględnie mówiąc). Karoliny Staszak też Pan ostatnio nie oszczędził po Jej niewinnym wstępniaku. Swoją drogą trochę mnie Pan tym rozczarował, bo nie ceniąc wszystkich Pana racji, cenię KLASĘ pańskiego przekonania do nich. A tu coś takiego. Wie Pan. Mam tu gdzie mieszkam, pod ręką, pałac w Nieborowie. Rezydują w nim czasowo różni fajni ludzie, nie tylko taksówkarze. Sorry za nieskromność, ale cieszyliśmy i cieszymy się przyjaźnią wielu z nich, więc mieliśmy i mamy z moją żoną okazję oraz niewątpliwą przyjemność obserwowania z bliska ich wielkiej klasy obcowania. Byli wśród nich ś.p. prof.Barbara Skarga, Sławomir Mrożek, był prof Jerzy Szapiro. Był Jacek Sempoliński, jest Wiesław Juszczak i wielu innych. Wśród rozlicznych zalet charakteru jedna, wspólna im wszystkim, piękna cecha szczególnie nam imponuje. Jest nią, zwłaszcza w sporach, ARGUMENTACJA BEZ WYKORZYSTYWANIA SWOICH OSOBISTYCH PRZEWAG, nawet zasłużonych. Czego i Panu życzę.
Jak Pan Wojciech wyluzował, to ja Panu Wojciechowi dam radę. Jeżeli chce Pan być dobrym krytykiem sztuki, to od prawdy Pan nie ucieknie, albo będzie Pan ciągle narażony na drwiny z ust ludzi, których brzydzi kłamstwo.
OdpowiedzUsuńniech pan stanie w prawdzie, bo mądrym pisarzem też pan nie zostanie
OdpowiedzUsuńPanie Andrzeju, jeśli chodzi o powody, to ona są jak najbardziej osobiste, nie merytoryczne. Właściwie, to nawet też już nie. Szczęścia życzę generalnie. Przeszło mi. Natomiast co do osobistych przewag...Jaką tam ja mam przewagę w starciu z redaktorką naczelną pisma o sztuce?! Jakie by nie było, ma i papierową i internetową wersję, czytelników, co ja mogę? To było po prostu tylko zabawne, to co napisała, w swym zamiarze stwarzania przeciwwagi dla współczesności za pomocą Jakoba Beinharta. Nie rozumiem, po co pisać takie rzeczy? Wojna kulturowa? Kogo z kim? Ale efekt osiągnąłem bo literka Z się na stronie pojawiła. Co do tych wspaniałych postaci, które był Pan łaskaw wymienić - gdzież mi tam do nich! Ja jestem prosty robotnik sztuki i oczywiście wzorować się mogę, ale chłopska natura nie pozwala. Słoma i te sprawy w butach. pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń"w swym zamiarze stwarzania przeciwwagi dla współczesności" - chyba tu tkwi sedno pańskiego błędu. To czemu przeciwstawia się Arteon to nie współczesność cała sztuki ale tylko część obecnych postaw. I mimo swej zaborczości i agresji nie jest to wciąż większa część.
UsuńTo i tak ma Pan więcej szczęścia z tym "Z" w Arteonie niż ja, mimo żem jeden z autorów (kiepski, ale jednak), bo literka Ł. pojawia się tam tylko w odniesieniu do Łodzi. Ale widzę ostatnio, że trochę Pan jednak może. Wywiady posypały się jak z rękawa (może i wizyty w zielonogórskich zakładach pracy?) Jak na chłoporobotnika sztuki to 500% normy obecności na inteligenckich salonach. Zatem jeśli nawet robotnik sztuki z Pana, to -umówmy się- prawdziwy Birkut. Szczerze gratuluję, chociaż -zdaje się- gratuluję jako ostatni, bo czytałem, że miejski urzędnik od kultury w Zielonej górze, wyczerpał już wszystkie możliwości nagradzania Pana. Oczywiście serdecznie pozdrawiam spod Łoica.
OdpowiedzUsuńBiernacki a kto to jest "Mędrzyk" ? nie bylo takiego na wystawie chyba
OdpowiedzUsuńto chochlik drukarski, chodziło o Krzysztofa Mężyka
Usuńhttp://cowidac.artmuseum.pl/pl/artist/krzysztof-mezyk
http://tvnwarszawa.tvn24.pl/informacje,news,firma-christiana-kereza-zbankrutowala-br-warszawa-nie-odzyska-11-milionow,117063.html
OdpowiedzUsuńJak Polacy stali się lżejsi o kwotę ponad 11 milionów złotych, gdyż tych pieniędzy nie odzyskają. Chyba że zdarzy się cud i masa upadłościowa firmy architektonicznej będzie warta 11 milionów złotych. :)
przepraszam bardzo ,ale czy to jest Ten sam Pan Wojciech Kozłowski walczący z Zielonej Góry? gdzie odbywają się piosenki radzieckiej ku chwale lepszego świata ?
OdpowiedzUsuńTak również ,nie zauważyłem publicznego potępienia agresji faszystowskiej kolegi Putina ...;)
I co Pan tak męczysz pieska? (mam podobnego :Shih tzu ,a Pana to taki jakiś chyba gender czy coś..?)
czuwaj !
gość niedzielny
ps.
i przypominam: nie ma takiego miasta Londyn,Zielona Góra ...jest Lądek Zdrój!
i tam powinno powstać Muzeum Sztuki Nowoczesnej!
---dlatego firma Christiana Kereza zbankrutowała... proste... :)
Wiersz Mariana Hemara z dedykacją dla krytyka Wojciecha Kozłowskiego.
OdpowiedzUsuńPanie Wojciechu, nawet jeżeli styl pisania Pana krytyk będzie wyborowy, o co Pan tak martwi się, to i tak nie wzbudzi Pan nimi takich szczerych emocji i szacunku, jak teksty Pana Andrzeja. Dlaczego? Wiersz Hemara powie Panu starą prawdę.
Ludzie − nie bądźcie dziecinni!
Ja satyryk nie lepszy, nie gorszy niż inni
Gdy mój wiersz rwie z kopyta, a wasz na pysk pada −
To nie moja zasługa ani wasza wada.
Gdy mój wiersz wasze wiersze w proch i pył rozpieprza −
Ja nie lepszy poeta. MOJA SPRAWA LEPSZA!
Moja sprawa jest sprawą satyry od wieków
Od zarania poezji, od Rzymian, od Greków,
Od pierwszych heksametrów i zwrotek, i zwrotów,
Które zawsze godziły w przemoc i despotów
Które nigdy nie stały po tyrana stronie
Przeciwko człowiekowi, lecz zawsze w obronie
Wolności! To nie talent, nie biegłość, nie zdolność
Rodzi trafną satyrę, lecz wojna − o wolność.
Wolność słowa i wiary, żartu i sumienia −
To jest sprawa, co w ręku pisarza przemienia
Pióro gęste − w miecz ostry. W tym jest jego biegłość
Gdy ostrzem pióra pisze słowo „niepodległość”
Ilekroć ostrzem pióra godzi w pierś tyrana
Nietrudna jego sztuka, tryumfem rozgrzana
Zwycięska, gdy tyrana aż do krwi ubodła
Wasza satyra zła − bo wasza sprawa podła.
Na nic talent poety, gdy on w takiej roli,
Że jest obrońcą gwałtu, lokajem niewoli
Kiedy on barbarzyncy pisze panegiryk −
Szubrawa jego sprawa. I żaden satyryk
Nigdy na niej nie rośnie i żaden nie wyrósł…
…
Nie dziwota, że wszyscy, choć palec wysysać
Nie macie o czym gadać ani o czym pisać!
To, że Warszawa nie odzyska 11 milionów, bo firma Kereza zbankrutowała to jedno, drugie to to, że główni autorzy takiego obrotu sprawy nie dość, że za to nie bekną, to jeszcze intenzywnie przygotowują nową (bodaj już czwartą) odsłonę "konkursu" na budynek galerii autorskiej FGF za społeczną kasę. Co ciekawe, z wypowiedzi P. Prezydent wynika, że nadal kwestie prawne terenu są nieuregulowane!
OdpowiedzUsuńPrzecież jeżeli wyszedł im ten numer raz udanie - mają 11 miliona w kieszeni do podziału, nikt nie zaprotestował i nikt za to nie beknie - to przecież, aż się prosi, aby ten numer powtórzyć po raz drugi!
Usuńbo w krainie rządzonej przez GRONKOWCA PO złodzieje mają pełne ręce roboty!
Usuńhttp://magazynszum.pl/rozmowy/rozmowa-z-wojciechem-kozlowskim
OdpowiedzUsuńW tym wywiadzie z Kozłowskim najbardziej ubawiło mnie to pytanie:
Łukasz Musielak pyta Wojciecha Kozłowskiego: „
Powiedz, jak właściwie wyglądała droga, która doprowadziła ciebie do pozycji OPINIOTWÓRCZEGO KRYTYKA i kuratora?”
Od razu widać, że wywiad z góry był nastawiony na dążenie ku prawdzie , a pytania były absolutnie niestronnicze! ;)
i spontaniczne :)
Usuńhttp://wyborcza.pl/1,75475,15699681,Dyrektor_CSW_w_Warszawie_Fabio_Cavallucci_nominowany.html
OdpowiedzUsuńSą tacy, co im taki manewr i tak NIC nie podpowie. Kolo przewalił budżet w Trento, przewalił w CSW, to teraz spoko przewali w Prato. Oczywiście odbył się - a jakże- konkurs "po Bożemu", grzecznie wypełniono 38 aplikacji, a i tak "najlepszy" okazał się nasz (prze)biegły "rysownik" z salonu przy Traugutta, nib. uczeń talentów Althamera i Żmijewskiego. Wszak nie inaczej było w przeszłości w innych "konkursach" np. w Basel. Tam było ponad 80 aplikacji, a i tak wygrał asior z trądzikiem.
OdpowiedzUsuńhttp://magazynszum.pl/do-zobaczenia/ten-caly-zwiazek-nie-byl-wlasciwie-zwiazkiem-w-bwa-zielona-gora
OdpowiedzUsuńTamtejsza BWA to rzeczywiście porażka...
Chuck Norris powiedział mi, że jeszcze jeden taki numer, a przejedzie się do Zielonej Góry! :)
Usuńod dłuższego czasu kozłowski milczy na swoim blogu. może jednak chuck nie zdzierżył i pofatygował się do zielonej góry?
UsuńNo to już po lamerach z zielonogórskiego BWA! ;)
Usuńhttp://kwejk.pl/obrazek/872502
Wing tsun to bajeczki dla dzieci ;)
Usuńszacun za znajomość tematyki :)
Usuńhttp://magazynszum.pl/do-zobaczenia/ten-caly-zwiazek-nie-byl-wlasciwie-zwiazkiem-w-bwa-zielona-gora
OdpowiedzUsuń--------------------------------------------------------------------------
Klementyna Katarzyna Stępniewska Rowska, Osy pieprzą się z kwiatami, krąg betonowy, wys. 0,5 m, średnica 1,5 m, wytwornica dymu, siatka, 2014
-ktoś może zrozumieć ,że Klementyna(z Katarzyną) i z Osami pieprzą się w kręgu betonowym w dymie i z siatką?
to wtedy przebija gejowskie porno Radziszewskiego...;)
czuwaj!
gość niedzielny
http://magazynszum.pl/krytyka/co-widac-sesja-o-polskiej-sztuce-dzisiaj-2
OdpowiedzUsuńA żartownisie dalej dokazują ;)
pod kryptonimem - strategie krytyczne - kryje się dogłębna manipulacja. Co do jednego można się zgodzić "..obserwujemy schyłek artist-run spaces " faktycznie ten sposób aktywności artystycznej dogrywa. Sama prawda - "Artyści wybierają galerie prywatne, nie szukają innego modelu. Tu pojawia się kwestia uwikłania w ekonomiczne zależności, zarówno artystów jak i instytucji publicznych." Zakończenie świadczy o funkcjonowaniu autora tekstu i kuratorów w innej rzeczywistości gdzie instytucje swoją aktywnością wyłaniają artystów najlepszych ?? To, że wyłaniają to widać, ale z jakiś tajemniczych powodów stosując klucz zupełnie inny, niż jakość i oryginalność - "Jednocześnie nie wierzymy we wciąż panujący mit nieodkrytego genialnego artysty, który z jakiś tajemniczych powodów pozostaje poza radarem wszelkich instytucji. Prawda jest jednak taka, że instytucje sztuki i krytycy są obecnie niesłychanie efektywni i w docieraniu do co raz to nowych artystów, obserwują się nawzajem uważnie, śledzą hurtowo pojawiające się w Internecie teksty, dyskutują w nieskończoność prace artystów, żyją ich sztuką.
UsuńDokazują. W końcu mają za to płacone po królewsku. Typowy przykład wyemancypowanego publicznym groszem Chama, który do cna wykorzysta swoją finansową i instytucjonalną przewagę. Naspraszali APOLOGETÓW i kumotrów i zapowiadają "dyskusję". To się nazywa TUPET. Oczywiście, nihil novi sub sole. Najgorszy był zawsze karbowy rekrutujący się z chłopstwa. Nażarli się groszem z rozdzielnika i maślanymi ślepiami szukają wartości nie tam, gdzie je pogubili, tylko pod latarniami z rozdzielnika.
OdpowiedzUsuńAlęż Pan Andrzej wq...iony...-żyłka Panu pęknie...;)
OdpowiedzUsuńwięcej optymizmu! w radio mówili ,że jest zajebiście i bezrobocie spada w zastraszającym tempie !
a Pan się czepiasz szczegółów ... żonę Pan zaproś na śledzia i wódkę i zaśpiewaj Pan Presleya jakiegoś....
albo sobie Pan zapuść kawałek Tomasza Lipińskiego –( wokal, gitara)jeden z największych przebojów zespołu, piosenka: Jeszcze będzie przepięknie (wykorzystana przez Platformę Obywatelską w kampanii przed wyborami samorządowymi w 2006 r.) ha,ha,ha,ha....
czuwaj!
uszanowania
gość niedzielny
...a to się kolega z prowincji zdenerwował ....http://zapiskizg.blogspot.com/2014/04/arteon-krasnalsi-biernacki-dalszy-ciag.html
OdpowiedzUsuńto dobre Polski Becon!!! :)
OdpowiedzUsuńA najlepsze, że sam stosuje dokładnie te brudne chwyty erystyczne, które zarzuca innym. Prowincja nie jest tu już tylko kokieterią w nazwie...
OdpowiedzUsuńCała litania Kozłowskiego o Panu Biernackim leci tak: „oto guru środowisk antysystemowych, Rycerz Prawdy, Pan Na Łowiczu, Polski Bacon, Tropiciel Tyłka Gingeras, Mistrz Wolnej Myśli, Geniusz Jajec z Nazwiska,Ten Który Brał Udział w Jednej Wystawie z Tuymansem i Pogromca Szymczyka (in spe) raczył był poświęcić mi prawie jedną trzecią swego cennego krynicznego wylewu myśli.”
UsuńDoprawdy, nie wiem jak mam dziękować WK za te zacne porównania. Doprawdy, nie zasłużyłem. Doprawdy doceniam, jak się musiał Zielony Góral przemóc, by naszukać tylu argumentów. Inna rzecz, że napięcie nie usprawiedliwia efektu: Zielona Góra urodziła mysz. Bladozieloną, jak zwiędły szczypiorek.
OdpowiedzUsuńZastanawiam sie, czy ten fragment to lojalka, czy glupota Kozlowskiego?
OdpowiedzUsuńWojciech K: "Nawet mi się nie chce o tym pisać, bo to jest tak, jak polemizować z tezą o zamachu w Smoleńsku. Nie ma sensu. Tu się nie mówi o sztuce. Tu się mówi o spiskach."
http://zapiskizg.blogspot.co.uk/2014/04/arteon-krasnalsi-biernacki-dalszy-ciag.html
Biernacki zapierdol jakąś recenzje z wystawy Gierymskiego!
OdpowiedzUsuńZapierdolę recenzję jak wrócę z Warszawy. A kiedy wrócę? Na razie się nie wybieram.
OdpowiedzUsuńno ale wystawa jest w Warszawie, to gdzie Ty chcesz wracać ?
OdpowiedzUsuńciekawe poczucie humoru :)
Usuńjakżeś się tu lemingu zabłąkał?
a co to leming ? ja też nie rozumiem o co chodzi z tym powrotem z Warszawy :)
OdpowiedzUsuńleming to np. ktoś, kto odbiera treść gazety wyborczej na serio :)
Usuńalbo myśli że kozłowski zna się na sztuce bo pracuje dla bwa :)
UsuńLemingi uważają Mirosława Bałkę za wybitnie zdolnego artystę i wierzą, że Anda Rottenberg też zna się na sztuce.
Usuńlemingi mogą wyglądać tak:
Usuńhttp://www.google.co.uk/imgres?imgurl=http%3A%2F%2Feefb.org%2Fwp-content%2Fuploads%2F2013%2F05%2F2013-04-25-19.43.161.jpg&imgrefurl=http%3A%2F%2Feefb.org%2Farchive%2Fmay-2013%2Finterview-with-anka-and-wilhelm-sasnal%2F&h=1920&w=2560&tbnid=gsuSC1XFfb85uM%3A&zoom=1&docid=CDi3jASecuvIwM&ei=qcZFU7XGBYLJ4ATj1YGQCw&tbm=isch&ved=0CF4QhBwwAw&iact=rc&dur=343&page=1&start=0&ndsp=16
A czy leming ma znaczenie pejoratywne ? i dlaczego Ci ludzie na zdjęciu mogą nimi być ? akurat ta para ?
OdpowiedzUsuń„i dlaczego Ci ludzie na zdjęciu mogą nimi być ?”
UsuńProszę poczytać wypowiedzi Sasnala i proszę dać nam znać, gdy Anonimowy 16:19:00 znajdzie jego tekst, który jest jakąś głębszą analizą rzeczywistości.
„A czy leming ma znaczenie pejoratywne?”
Tak, ale w takim stopniu jak np. wyrazy: „lamer”, „naiwniak”, „gapa”… Ale lepiej chyba uchodzić za gapę, leminga, lamera, który chce dobrze, tylko nie wie którędy droga? Niż za sprzedajną świnię, przyprawiającą Polakom świński ryj dla swoich prywatnych wymiernych korzyści.
acha czy leming to może być ktoś taki, kto zachwyca się sztuką ( produkcją ) niejakich the krasnali, nie dostrzegając słabego warsztatu i wulgarnej miałkości merytorycznej ?
OdpowiedzUsuńKrasnale mają szansę stać się obiektem uwielbienia lemingów tylko wtedy, gdy zaczną być trendy w: Gazecie Wyborczej, Polityce, Newsweeku… Dla lemingów te tytuły są wyznacznikami tego co europejskie i godne pożądania. ;)
Usuńa ta świnia to z komiksu "Maus" przemalowana, znasz ? to poprostu taki cytat :) a Sasnal niech sobie gada co chce, nie do niego należy "analiza rzeczywistości tym bardziej głębsza" ważne że malarzem jest dobrym i pracowitym. Młodszy sporo od np. Biernackiego a obrazów pewnie namalował sporo więcej. Więc daj Pan spokój.
OdpowiedzUsuń„a Sasnal niech sobie gada co chce, nie do niego należy "analiza rzeczywistości tym bardziej głębsza" ważne że malarzem jest dobrym i pracowitym.”
UsuńAleż oczywiście, leming może być dobrym i pracowitym malarzem. Ale nigdy wybitnym.
- "a ta świnia to z komiksu "Maus" przemalowana, znasz ? to poprostu taki cytat :)”
Usuń- a neonaziści używają znaku swastyki jako cytatu z azjatyckiej kultury, w której jest symbolem szczęścia i pomyślności ;)
Swastyka nie jest cytatem z azjatyckiej kultury; jest elementem kultury praindoeuropejskiej, także słowiańskiej - swarga, swarzyca.
UsuńA Sasnal nie pierwszy raz udowadnia, że jest z niego kukiełka tych, którzy chcą zarabiać na Holokauście...
tj. jest kukiełką...
UsuńPan Wojciech tak się starał,że zapomniał dodać ,że Pan Biernacki to taki Macierewicz Whielkiej Polskiej Sztuki...
OdpowiedzUsuńJednym słowem : strzelcie sobie wszyscy w swój faszystowsko -komunistyczne łeb ,a wtedy możecie zdobyć mój szacunek... ;)
czuwaj !
gość niedzielny
Pan Wojciech z zielonej prowincji (bezpośrednia odłegłość do Berlina wynosi 157 km) wykłada historię (polskiej) sztuki na swoim prowicjonalnym, niszowym blogu (patrz: ilość komentarzy!): „Zadziwiające, jaki odzew ma mój post o artykule AB w Arteonie, z drugiej strony myślę sobie, jakie to jednak wszystko jest niszowe. Gdybyśmy chcieli naprawdę nakręcić telenowelę dziejącą się w polskim świecie sztuki, miała by oglądalność 0, na granicy błędu statystycznego, jestem tego pewien. Hu kers, jak to mówią niektórzy.“ Zapomnial przy tym dopisać, że cała awangarda zachodniej sztuki też była niszowa, a awandarda polskiej sztuki prawie nieuznana. Wystarczy tylko decyzja odgórna i zwolnienie z pracy, i z nie-niszowego dyrektora BWA, jak mu się wydaje, może nagle wyrosnąć samotny muchomor – były, pozbawiony wpływów, dyrektor BWA. Choć mu tego nikt nie życzy, taki los także spotyka państwowych urzędników. (http://zapiskizg.blogspot.de/2014/04/grzadki-filmy-i-zdzis.html)
OdpowiedzUsuńHa, dziękuję za podtrzymanie na duchu. Co do tego, czy nikt mi nie życzy, to bym polemizował, myślę, ze jednak wielu. Ale cóż, muchomorem być też fajnie...
UsuńPanie Wojciechu!
UsuńWsparcie i ciepłe słowa chronią przed pustką i podłamaniem, stąd też uzasadniona troska o wierną rzeszę państwowych urzędników sztuki. Póki państwo dofinansowuje instytucję sztuki, należy spodziewać z jej strony arogancji i pychy.
pan wojciech położył na sztukę lachę i chce grać na gitarze, ale panie wojciechu, pan wie jak to jest? wszędzie dobrze gdzie nas nie ma! :)
UsuńPrawda jest smutna, ale i prosta. Bez tej posady w BWA, Kozłowski w świecie sztuki nie istnieje. Jest, czy nie ma Kozłowskiego – bez różnicy. A może nawet bez Kozłowskiego polskiej sztuce byłoby lepiej?
UsuńByłoby na pewno, ale niedoczekanie :)
OdpowiedzUsuńPrawda jest smutna, ale i prosta. Bez tej posady w BWA, Kozłowski w świecie sztuki nie istnieje. Jest, czy nie ma Kozłowskiego – bez różnicy. A może nawet bez Kozłowskiego polskiej sztuce byłoby lepiej?
OdpowiedzUsuń-----------------------
Zwykły dyrektor galerii09:44:00
Byłoby na pewno, ale niedoczekanie :)
----------------------------------------------------------------
-Każdy prowokator czy szaleniec, który odważy się podnieść rękę przeciw władzy ludowej, niech będzie pewny, że mu tę rękę władza ludowa odrąbie, w interesie klasy robotniczej, w interesie chłopstwa pracującego i inteligencji, w interesie walki o podwyższenie stopy życiowej ludności, w interesie dalszej demokratyzacji naszego życia, w interesie naszej Ojczyzny.
===================================
eh ...tak mi się skojarzyło...
ps.
podobno ktoś chce zrobić z tektury w skali 2:1 (za 6 mln pln) BWA z Czerwonej Górze ,ale nie wiem czy to prawda...;)
Wielce Panie SZanowny Panie Wojciechu Kozłowski...
OdpowiedzUsuń-jak się tak zastanawiam nad tym wszystkim ,Pan przecież nie jest głupi facet ,wie Pan jak się to wszystko za tej komuny odbywało ,jak to się wszystko odbywa teraz ... staram się zrozumieć postawy ludzi (sam jestem rocznik 1970-takie nie wiadomo co...)
a raczej wykluczam ,że chodzi o kasę i tzw, władzę...(hmm ?)
Konkretnie pytam: co się Ku...a z Wami ludźmi stało... ???
Kiedyś w opozycji do Systemu kurewskiego ,a teraz podobny System wspieracie ???
-chyba nigdy Was nie zrozumiem...
=================================
Zaprosiłbyś do Zielonej Góry przedstawicieli artystycznego undergroundu, np. grupę The Krasnals?
W jakim sensie to jest underground?! Biorą udział w instytucjonalnych wystawach, sprzedają na aukcjach, piszą o nich w mainstreamowych pismach…To nigdy nie było podziemie i nie chcę tu właściwie o tym mówić, a przynajmniej nie w tym kontekście. Program wystawowy jest napięty, nie ma w nim sensu pokazywać rzeczy przeciętnych.
-http://magazynszum.pl/rozmowy/rozmowa-z-wojciechem-kozlowskim
-nosz kurwa jego mać !!! no tak samo się zrobiło i BWA sfinansowało itd.itp.
ps
a właśnie usłyszałem w Superstacji (pani Michalik),że Bitwa pod Ggrunwaldem -The Krasnals pokazuje obraz Kościoła w Polsce...(ha,ha,ha !!!)
ps2.
a zgoda Krasnali na przemalowanie Rydzyka na obrazie to już majstersztyk !!
Krasnale jako cała grupa jednak tu wymiatają...i tyle ...
czuwaj!
gość niedzielny
Niedoczekanie?! Nie, żebym dybał, źle życzył, krakał, ale wszyscy wiemy, że te posadki po BWA to taka łaska pańska. Żeby nie wiem jak jedna opcja nagradzała, przychodzi druga i ch.. bąbki potrafi strzelić. I wtedy zostaje w garści tylko gitara na żużlu. Na pańskim miejscu nie nadymałbym się więc po próżnicy, tylko zawczasu, na słuczaj wszelaki spróbował załapać na jakowegoś radnego zielonogórskiego. Wujek dobra rada.
OdpowiedzUsuńW takich sytuacjach, na podobne dictum podporucznika Duba, nadporucznik Lukasz mawiał - "Istotnie, dziś środa". I to jest moje tu ostatnie słowo. Poziom nienawiści tutejszej jest jednak dławiący.
OdpowiedzUsuńPan Wojciech zachowuje się jak teoretyk i częściowo organizator „Proletkult‘u“ - Aleksander Bogdanow. Po latach stażu praktykanta, aż do stołka dyrektora BWA w Zielonej Górze – uzbierało się w sumie trochę mniej niż 30 lat pracy zawodowej (zadziwiająca długowieczność na posadzie dyrektora, przypominająca rządy afrykańskich dyktatorów) – wypracował specyficzną zdolność rządzenia: UMIEJĘTNOŚĆ BUDOWANIA POWOLI ORGANICZNEJ IDEOLOGII I KULTURY WE WŁASNEJ SŁUŻBIE I W IMIĘ POLITYKI PRACODAWCY. Zniewolona świadomość pana Wojciecha pozwala na asymilowanie niszowych ruchów artystycznych i niszowej krytyki, ale tylko tych/tej, które nie zagrażają „prywatnemu programowi kulturalnemu“ dyrektora i nie nadwyrężają cierpliwości pracodawcy. Wszystko to dzieje się pod hasłami „demokracji“ i „wolnosci sztuki“, a płynące rządowe pieniądze na utrzymanie BWA przypięczętowują spektakl prywatnej samowoli i państwowej kontroli. Teraz, kiedy „poziom nienawiści tutejszej jest jednak dławiący“, jedynym wyjściem jest zachować się jak Ceausescu i Honecker w ostatnich latach ich „demokratycznych“ rządów - odwrócić głowę od rzeczywistości.
UsuńNa nienawiść trzeba zasłużyć... Pański łzawy i (zapewne niezamierzenie) śmieszny blog prowokuje raczej rozbawienie i współczucie. I jest też dowodem na doktrynę bezkrytycznego wspierania "naszych", mimo gimnazjalnej infantylności tych wynurzeń Szum wymienia go w rankingu wydarzeń roku!
UsuńTam, zaraz nienawiści. Ja wyczuwam w tych przekomarzaniach nić sympatii. Pan, Panie Wojciechu mnie widać nie zrozumiał. A przecież tylko podpwiadam żeby załapać się na radnego, bo wtedy kolejna ekipa w zg ratuszu jakby chciała usunąć, to nie będzie miała łatwo. No, chyba że jest Pan już radnym, to tak trzymać.
OdpowiedzUsuńja Panu Wojtkowi to podpowiem konkretnie ,bo zapomniał dopowiedzieć :
OdpowiedzUsuńSzymborska Wisława
-Nienawiść
Spójrzcie, jak wciąż sprawna,
Jak dobrze się trzyma
w naszym stuleciu nienawiść.
Jak lekko bierze wysokie przeszkody.
Jakie to łatwe dla niej - skoczyć, dopaść.
Nie jest jak inne uczucia.
Starsza i młodsza od nich równoczesnie.
Sama rodzi przyczyny, które ją budzą do życia.
Jeśli zasypia, to nigdy snem wiecznym.
Religia nie religia -
byle przyklęknąć na starcie.
Ojczyzna nie ojczyzna -
byle się zerwać do biegu.
Niezła i sprawiedliwość na początek.
Potem już pędzi sama.
Nienawiść. Nienawiść.
Twarz jej wykrzywia grymas
ekstazy miłosnej.
Ach, te inne uczucia -
cherlawe i ślamazarne.
Od kiedy to braterstwo
może liczyć na tłumy?
Współczucie czy kiedykolwiek
pierwsze dobiło do mety?
Porywa tylko ona, która swoje wie.
Zdolna, pojętna, bardzo pracowita.
Czy trzeba mówić ile ułożyła pieśni.
Ile stronic historii ponumerowała.
Ila dywanów z ludzi porozpościerała
na ilu placach, stadionach.
Nie okłamujmy się:
potrafi tworzyć piętno.
Wspaniałe są jej łuny czarna nocą
Świetne kłęby wybuchów o różanym świcie.
Trudno odmowić patosu ruinom
i rubasznego humoru
krzepko sterczącej nad nimi kolumnie.
Jest mistrzynią kontrastu
między łoskotem a ciszą,
między czerwoną krwią a białym śniegiem.
A nade wszystko nigdy jej nie nudzi
motyw schludnego oprawcy
nad splugawioną ofiarą.
Do nowych zadań w każdej chwili gotowa.
Jeżeli musi poczekać, poczeka.
Mowią że ślepa. Ślepa?
Ma bystre oczy snajpera
i smiało patrzy w przyszłość
- ona jedna.
--------------------------------------------
to proszę pozdrowić pieska w takim razie...taki sympatyczny na fotkach i proszę nie zapominać o dzieciach głodnych w Afryce ,bo to jakieś już nie passe...(się trendy chyba odwróciły... czy co ?...;)
czuwaj!
harcerz -gość niedzielny
ps.
a pamięta Pan akcje art. <> za Komuny??? :)
a pamięta Pan akcje art. :Niewidzialna Ręka za Komuny??? :)
OdpowiedzUsuń================================
tak miało być...
g.n
Do kogo to pytanie, Panie gościu? Jeśli do mnie (a nie do WK), to słabo pamiętam te akcje. A jeśli to były akcje harcerskie to nie pamiętam w ogóle, bo ZHP zawsze traktowałem jak czerwone bojówki PZPR. Może dlatego, że znałem w łowickim dzieciństwie 40-50-letnich harcerzy w krótkich majtkach, będących na liście płac służb zgoła nie harcerskuch. Czuwaj!
OdpowiedzUsuńPolski Becon ze skwarami
OdpowiedzUsuńnerwy puszczają analfabetom...
OdpowiedzUsuń