5 gru 2011

LiBerek czyli podmianka

LiBerek czyli podmianka
Zaroiło się nam w opłotkach od twórców światowych. Światowi ruszają się ostatnio jak nakręceni, zgodnie z polską definicją światowego, obficie namaszczani olejami z miejscowego rozdzielnika. Światowy artysta Warlikowski właśnie zamówił u innego światowego kolegi, Libery, plakat teatralny. Rzecz jasna, Warlikowski prywatnie tylko zamówił,  opłatę zamówienia zostawiając publicznej  instytucji, u której jest na garnuszku. To bardzo pomysłowe rozwiązanie, znajdujące w Polsce rzesze zwolenników rokuje, że od światowych lada moment możemy się w opłotkach nie opędzić.
Póki co, Libera się nie opędzał, tylko popędził do teatru(?) Warlikowskiego, spędził tam kilka minut, potem sen z powiek a na koniec przepędził demony zagrożeń, przed którymi -podobno- stoi dzisiejsza Europa. Ich uosobieniem jest, cytuję: "Murzyn z wielkim chujem", który -podobno- niebawem zaleje Stary Kontynent. I całkiem to być może, zwłaszcza  że nasz, polski wkład w dzieło wspomnianego zagrożenia jest niemały: za publiczne miliardy właśnie wyrychtowaliśmy nowe miejsca pracy (zwane, dla niepoznaki, stadionami, których PZPN już nie chce). dla m.in. nigeryjskich ogniw światowego handlu z naręcza i z polowego łóżka.

Zbigniew Libera -jak sądzę- bardzo ucieszył się z zamówienia. Trafiło ono bowiem w samo -nomen omen- podbrzusze sprawdzonej recepty na sukces jego wizualnych dzieł, którego marką fabryczną bywa podbrzusze, a na stałe jest podmianka. Podobnie jak inny polski-światowy, Artur Żmijewski (Berek w komorze gazowej), Libera lubuje się w prostych podmiankach różnej maści gotowców: dramat(obóz) w zabawę(Lego), prawdziwe(włosy) w sztuczne(lalka), wiertarka w pepeszę, expander w sexpander, pozytywy w negatywy. Akurat to ostatnie spasowało do zleconego plakatu jak ulał. Jako prominentny przedstawiciel arte holo, Libera w lot pokojarzył murzyna z... Leni Riefenstahl, a tę, na abarot, z murzynem z... . Całość wyszła mu bardzo ładnie

 Leni Riefenstahl                     Zbigniew Libera

...choć w szczegółach można się spierać. Nie ma co bujać, na ten spór autorzy -wbrew deklaracjom- liczyli. Nie po to zamawia się u światowego, żeby zamówienie przeszło bez echa.  I trochę się przeliczyli, bo przedmiot sporu okazał się tak mały, że ledwie widoczny, a tym jeszcze mniejszy, że było zimno. Libera rozbrajająco oświadczył, że z uwagi na temperaturę( chyba uczuć?) ani centymetra więcej nie dało się wygospodarować, więc europejskim zagrożeniem, póki co, zamiast "murzyna z dużym..", będzie "murzyn z małym..". Widać od czasów Leni zagrożenia ewidentnie nam skarlały. Nawet światowy nic na to nie poradzi, że w końcu wszystko karleje. Zwłaszcza w końcu.

12 komentarzy:

  1. Anonimowy11:54:00

    Może już właśnie nadszedł ten moment, że nie da się dłużej wozić na prowokacji byle gołym fiutem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy12:02:00

    Po tej torbie przewieszonej przez ramię widać, że się kolega kurczowo trzymał pierwowzoru. Inwencja kontrolowana. Trafił pan z tym negatywem, pasuje do fotki, jej autora i obiektu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy23:53:00

    Murzyn zaleje, bo biały zdziczeje. Już zdziczał

    OdpowiedzUsuń
  4. Anonimowy00:31:00

    To chyba nie jest wina Libery, że dziennikarze i krytycy, widząc że jest zapraszany wszędzie nazywają go światowym?

    OdpowiedzUsuń
  5. Oczywiście, że nie. Skoro to nie jest widoczne, to powiem wprost dla ułatwienia, że ja tu się zżymam ze światowego zadęcia tych wszystkich "hop do przodu" co jeszcze wczoraj byli w dupie, a dziś, korzystając z publicznej kasy, proste przeróbki klasyki sprzed pół wieku i inne takie, gotowi wynosić na światowe ołtarze aktualności i adekwatności bez pąsu na załganej gębie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Anonimowy08:52:00

    55 tys. Euro za klocuszki z podpisem Libery. Niemała sumka za zaspokojenie dziecięcych fanaberii dyrekcji MSN. Ma człowiek pokusę porozstawiać tę gromadkę po kontach, a co poniektórych ewidentnie powinno się przełożyć przez kolano. :)

    http://wyborcza.pl/1,75475,10784384,Warszawa_walczy_o_oboz_koncentracyjny_z_klockow_Lego.html

    OdpowiedzUsuń
  7. To trzecia wersja zestawu "Mały kapo", tym razem do kupienia,jak pisze GW, z "rąk prywatnych" w Norwegii. Oczywiście, to zupełnie zrozumiałe, że Norwegia się tego wyzbywa?!
    Swoja drogą, wcale nie zdziwiłbym się jakby w anonimowych rękach prywatnych tu i ówdzie, np. w rodzinnych Libery Pabianicach, szczęśliwie "znalazły się" kolejne wersje 4, 5, i dalsze. Mogłyby się zaopatrzyć w nie taśmowo także wszystkie regionalne Zachęty. Każdej Zachęcie po jednym obozie. A dla mniej zamożnych po prostu w detalu: tu krematorium, tam dwie prycze, gdzie indziej (np. do teatru Warlikowskiego)światła rampy.

    Trzeba jednak uważać, żeby w gorączce zakupów nie pomylić lego Libery z lego Johna Cake i Darrena Neave, bo ostatnio też przeszli na monochromy.

    OdpowiedzUsuń
  8. ....,,światła rampy,,
    niezłe... :)
    -tanie w produkcji,a jakie kolosalne możliwości!

    OdpowiedzUsuń
  9. Anonimowy02:11:00

    Czy pan sugeruje, że Norwegia się wyzbywa, bo to do dupy czy dlatego, że jest po Breiviku?

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie można wykluczyć jednego i drugiego. A nawet trzeciego, że ta wersja "Małego kapo" jest w rękach jakiegoś, sidzącego na fiordach polskiego pociota, któremu trzeba przekazać kaskę odpowiedniej wysokości. W tej materii(upłynnianie Libery i innych do zbiorów publicznych) MSN i Raster to takie współczesne wersje Zborowskiego.

    OdpowiedzUsuń
  11. Polecam wywiad z Liberą z 2006 r. Tylko 5 lat minęło i jak zmiana punktu siedzenia.

    http://artbazaar.blogspot.com/2006/10/ycie-w-polsce-to-brzczce-kajdany.html

    OdpowiedzUsuń