16 paź 2010

Skąd my to znamy ?




Poniżej publikujemy kolejny artykuł, który ukazał się w Artforum w 2000 r., traktujący o konkursach na dyrektorów szwajcarskich instytucji sztuki. Niezależnie od opisywanych lokalnych perypetii, ciekawy jest fakt pojawienia się tam, jak na komendę, naszych znajomych z Londynu, głównie sir Nicolasa Seroty (skąd my to znamy?). Zakończenie opisywanych wyborów jest również ciekawe: wprawdzie wyłoniono zwyciężczynię konkursu ale ostatecznie funkcję dyrektora sprawuje "podopieczny" naszych, londyńskich znajomych. Można zapytać jak na wstępie: skąd my to znamy?

MUSICAL HEIRS (Artforum, lato 2000)
Można uznać za pocieszające, że powszechna opinia o Szwajcarach jako o narodzie nudnym i przesadnie uporządkowanym, jest tylko fałszywym stereotypem. Wyszło to na jaw podczas zmiany dyrektora w jednej z dwóch najbardziej prominentnych szwajcarskich instytucji związanych ze sztuką, w Kunsthaus Zürich. Ilość intryg, złośliwości i zduszonych ambicji wystarczyłaby do zapełnienia niejednej awanturniczej powieści. Bez seksu, niestety.
Latem ‘99 roku zostało ogłoszone, że Felix Baumann przez 23 lata sprawujący funkcje dyrektora wyżej wspomnianej instytucji, odchodzi na emeryturę. Rozpoczęło się więc gorączkowe poszukiwanie nowego dyrektora. Prezes zarządu, Thomas Bechtler, przysiadł z małą grupą członków zarządu, do których należą m.in. Peter Fischli, burmistrz miasta i kolekcjoner,  Jacqueline Burckhardt, wydawca czasopisma o sztuce Parkett, która razem z Bice Curiger (Bice Curiger ma być kuratorką Biennale w Wenecji w 2011 roku http://www.artinfo.com/news/story/34579/bice-curiger-to-curate-2011-venice-biennale/) jest pomocniczym kuratorem w Kunsthaus. Został już zebrany komitet doradców składający się z Nicolasa Seroty z Tate, Suzanne Pagé z Musée d’art. Moderne de la Ville de Paris, Uwe Schneede z Hamburger Kunsthalle I Stanislaus von Moons, profesora historii sztuki na Uniwersytecie w Zürichu. Sześć miesięcy metodycznej pracy zarządu zaowocowały listą, w której zostały zawarte niezbędne kwalifikacje przyszłego dyrektora instytucji. Widocznie to niełatwe zadanie dla instytucji z 5 tysiącami prac obejmującymi przedział czasowy od XII wieku aż do czasów współczesnych, budynkiem, który wymaga renowacji i większej powierzchni wystawienniczej i mającej budżet roczny 1 milion franków szwajcarskich, z których połowa musi pochodzić z prywatnych źródeł.
Blechtler mówi: To musi być niemieckojęzyczny dyrektor. Na naszej liście znalazło się 30 nazwisk, niedługo będziemy pytać każdego z nich, czy są zainteresowane objęciem funkcji dyrektora Kunsthalle. Myślę, że od maja do Świąt Bożego Narodzenia wyłonimy finałową trójkę.
W ten sposób prowadzony wybór nowego dyrektora doprowadził do złośliwego komentarza w tabloidach: anonimowy informator (plotka głosi, że był nim wicedyrektor muzeum Guido Magnaguagno, który sam odrzucił posadę dyrektora) podał do prasy dwa nazwiska głównych faworytów na to stanowisko. Byli nimi Bernhard „Mende” Bürgi, dyrektor miejskiego Kunsthalle i Christoph Heinrich, kurator Hamburher Kunsthalle, (którzy w prasie już wówczas byli anonsowani jako awangardowi członkowie „układu”, nienadający się do prowadzenia historycznego muzeum). Lars Nattve, dyrektor Tate Modern, powiedział: Bürgi jest jednym z najlepszych kuratorów mojej generacji, a jego współpraca z ogromna ilością artystów od Ross Bleckner do Pipilotti Rist w ciągu ostatniej dekady przyniosła mu międzynarodową renomę zarówno wśród twórców jak i kuratorów.
Franziska Müller, członkini komitetu wystawienniczego Kunsthalle w Zürichu napisała list o tym jak wybierany jest nowy dyrektor i rozesłała go do lokalnych kolekcjonerów oraz dziennikarzy. Bürger czy Henirich? Zapytało Tages-Anzeiger. Müller odpowiedziała: oboje są  członkami art-mafii z Zurichu ze środowiska magazynu Parkett. Takie poszukiwanie nowego dyrektora sprawia, że jedynie kandydaci związani z Parkett mają szanse.
Bechtler i inni zaprzeczają oskarżeniom ale również nie chcą podać nazwisk osób, które biorą pod uwagę, co tylko zaognia dramat.
Żadna opera mydlana nie powstałaby bez małego szantażu, a ten szybko pojawił się w styczniu, w 8 edycji Neue Zürcher Zeitung, wpływowej szwajcarskiej gazecie w artykule zarzucającym komitetowi wybierającemu nowego dyrektora zamknięcie (niepoduszczanie nikogo z zewnątrz) i demaskującym brak doświadczenia, kiedy przestali być brani pod uwagę starsi kandydaci, jak np. Magnaguagno. I wtedy pojawiło się tzw. coup de grâce (śmiertelny cios): jeśli Kunsthalle (z Bürgim) zostanie instytucją podrzędną wobec Kunsthaus , ważni kolekcjonerzy, jak np. Gustav Zumsteg zabiorą z Kunsthalle swoje legaty.
I  po sprawie: Bürgi zrezygnował w atmosferze skandalu. I wtem na scenę wkroczył kolejny człowiek: Christoph Becker, czterdziestoletni kurator sztuki XIX wieku z Miejskiej Galerii  w Stuttgarcie, który „przypadkowo” zdradził, że drugi, po Bürgim, kandydat na stanowisko dyrektora Christoph Heinrich był jako pierwszy ze wszystkich kandydatów poinformowany o znalezieniu się na liście komitetu powołanego do wyboru dyrektora, choć treść listy miała być dla wszystkich tajemnicą. Tym sposobem wskazał na ścisłe powiązania Heinricha z tzw. art-mafią  i automatycznie wyeliminował go z konkursu. Becker musiał wydawać się idealnym kandydatem: niezwiązany z Zürichem ale zawodowo doświadczony (sam zainteresowany chwalił się, że jego wystawa Gauguina była najlepszym wydarzeniem w historii muzeum), niezły dyplomata ze zdolnościami menedżerskimi. 28 stycznia, w trzy tygodnie po publicznym „spaleniu” Heinricha i Bürgiego, Becker został ogłoszonym nowym dyrektorem Kunsthalle, mającym zacząć piastować swój urząd z dniem 1 września.
Becker całe zajście podsumował: plotki zdarzają się w takich sytuacjach. Mr. Mendes (Bürgi) i Mr. Heinrich powininni być na to przygotowani. Przecież znacie Zürich. Tu żyje tylko 300 tysięcy ludzi. To prawie jak wioska! Kolekcjonerzy bywają histeryczni. Czy naprawdę myślicie, że sytuacja będzie wygląda lepiej w Bazylei? Poczekajcie a zobaczycie.
Ale sytuacja w Bazylei wyglądała inaczej:  Dyrektor Kunstmuseum w Bazylei, Katharina Schmidt, musiała odjeść na emeryturę choć brakowało jej roku do końca kadencji, a nazwiska kandydatów na jej miejsce nie wyciekły do prasy i nie zostały zaatakowane, tak jak miało to miejsce w Zürichu. Zastępca Schmidt zostanie wybrany tego lata (2000 r.) przez zarząd miejski i radę doradczą.
Schmidt, zapytana czy te osiem lat kiedy była dyrektorem były dla niej szczęśliwe, odpowiedziała: pozwólcie mi zauważyć: jestem kobietą, Niemką a do tego katoliczką. To dosyć egzotyczne połączenie tutaj. I niełatwe. Od pięciu lat walczyłam o fundusze na remont budynku i nigdy tych pieniędzy nie widziałam. Dla historyka sztuki trwająca lata walka o zainstalowanie klimatyzacji w pomieszczeniach wystawienniczych i nowego systemu alarmowego nie jest wymarzonym, zawodowym wyzwaniem. Na dyrektorze wywierana jest ogromna presja. Wszyscy chcą żeby dyrektor był jak dyrektorzy amerykańscy, żeby myślał cały czas o pieniądzach. Tutaj są ludzie, którzy urodzili się po to, żeby myśleć o pieniądzach a nie potrafią rozróżnić dobrego Dürera od falsyfikatu. Zatrudnieni są ludzie, którzy są bardziej materiałem na estradowców niż na dyrektorów muzeum.
Kto zostanie nowym dyrektorem Muzeum Sztuki w Bazylei nie wiadomo, ale prawdą jest, że pojawiają się plotki, w których często powtarzającym się nazwiskiem jest nazwisko kuratorki Muzeum Sztuki Współczesnej w Bazylei, Theodory Vischer. Vischer zapytana co o tym sądzi, wymiguje się od odpowiedzi i stwierdza, że to ekscytujący czas dla muzeum. I to prawda. Maja Oeri, członek zarządu muzeum i dziedziczka farmaceutycznej fortuny Hoffmann-La Roche przekazała 15 milionów dolarów na kupno budynku byłego banku, znajdującego się blisko muzeum. W nowym budynku będzie się mieściło  zaplecze administracyjne i biblioteka i tym samym w samym muzeum zwiększy się przestrzeń wystawiennicza. Maja Oeri jest również w komitecie wybierającym nowego dyrektora, ale odmówiła ujawnienia nazwisk kandydatów i nie wstawiła się publicznie za Vischer. W Zürichu koniec końców mieliśmy niespodziankę, powiedziała Oeri a jej uśmiech był słyszalny w słuchawce telefonicznej. Ewidentnie nie wszyscy Szwajcarzy stracili swój chłód.
Rzeczywiście nigdy nic nie wiadomo, bo nowym dyrektorem Muzeum Sztuki w Bazylei została nie Theodora Visher ale, jak podaje strona internetowa muzeum, na to stanowisko wskoczył… Bernhard Mendes Bürgi. 
Skąd my to znamy?

3 komentarze:

  1. Anonimowy14:06:00

    Trzeba przyznać, że pięknie się to odbywa. Kurestwo wysokiej klasy ale ile niespożytej energii, by nie zaniedbać żadnego intratnego odcinka.

    OdpowiedzUsuń
  2. galeriabrowarna.blogspot.com02:20:00

    Warto zwrócić uwagę na zdanie już z 2000 r., kiedy to Müller z Kunsthalle powiedziała: oboje są członkami art-mafii z Zurichu ze środowiska magazynu Parkett. Ciekawe to w kontekście faktu, że w nr 70 Parkettu jest Sasnal,w nr. 82 Althamer oraz -jak po sznurku- cała grupa "podopiecznych" Bonamiego, Obrista, Birnbauma i Gioni'ego: Prince, Bonvicini, Pippiloti Rist, Bernard Frize, Dan Graham, Anish Kapoor, Eija Liisa Ahtila, Liam Gillick, Olafur Eliasson, Tuymans, Cattelan, Sarah Lucas, Tiravanija, Gober, Koons, i Bruce Nauman. A jak Gober, Salcedo i Whieread to i Mirosław Bałka.

    OdpowiedzUsuń
  3. galeriabrowarna.blogspot.com03:02:00

    Whiteread oczywiście.
    W Parkett publikuje też nasza znajoma od Uklańskiego Alison Gingeras.

    OdpowiedzUsuń