6 wrz 2010

Szkoda Fabia czyli sukces polskich kuratorów

Sukcesem polska prasa okrzyknęła niedawno zakończone nabory na szefów dwóch , największych, polskich, publicznych instytucji sztuki: CSW w Warszawie i CSW w Toruniu. Sukces to jednak szczególny, bo w zawodach tych polscy kuratorzy zaliczyli zaledwie rolę "kandydata na kandydata na wice", zaś docelowo, swoje pomysły za pieniądze polskiego podatnika będą realizować osoby -jak z wdziękiem zauważyła Dorota Jarecka- "niepochodzące z naszego kraju, niemówiące naszym językiem, niewychowane w naszej kulturze". Ale kto by się przejmował takimi szczegółami. Najmniej ci, przegrani, polscy kuratorzy, którzy przegrywając -jako się rzekło- odnieśli sukces. 
Trzeba umieć przegrywać i przekuwać przegrane w sukces. (wzorem PiS-u, które od paru lat bierze równo w dupę, ale za to twierdzi, że wygrywa i chodzi w glorii zwycięzcy). Mechanizm ten potwierdził (choć na odwyrtkę) przypadek Pawła Łubowskiego w Toruniu, który wygrywając konkurs myślał, że wygrał (nawet z rozpędu puścił farbę jako wygrany), a okazało się, że jest kandydatem na kandydata na wice. Jak tylko Polak Łubowski wygrał, kurator z Grazu Adam Budak et consortes jego wygraną zbojkotował. Bojkot natychmiast ustąpił jak Polak ustąpił na rzecz Serbki. Serbka (Dobrila Denegri) będzie robiła więc program i zakupy (pod dyktando swoich stałych współpracowników, przyjaciół Budaka H.U. Obrista i D. Birnbauma), a Łubowski będzie organizował na to kasę.

W warszawskim CSW było prościej: od razu wygrał ten (Fabio Cavalucci), co wygrał ostatecznie. No, ale ten z miejsca miał atuty: nie jest Polakiem, nie mówi po polsku, nie wychowany... etc. Toteż polscy przegrani z miejsca wzięli swoją przegraną za sukces, bo -jak już wspomnieliśmy- przegrać z atutyłowanym przeciwnikiem, to wygrać w cuglach. Gdy się na dodatek okazało, że atutyłowany jest zarazem utytułowany współpracą z bojkoterem z Torunia, Budakiem (przy Manifesta 7 i w Manifesta Foundation), sukces polskich kuratorów, z Budakiem na czele, był pełny. Cavalucci, podobnie jak Łubowski odurzony wygraną, na pytania polskich dziennikarzy czy zna się na prawie regulującym funkcjonowanie takich jak CSW placówek puścił farbę, że nie musi się znać więc zatrudni prawników. Dedukuję, że skoro nie mówi po polsku zatrudni tłumaczy, nie pochodząc z Polski, zatrudni przewodników, a lekcje wychowania w polskiej kulturze nadrobi u źródła czyli udzieli mu ich sam Bogdan -nomen omen Zdrojewski. Już udzielił, panowie długo rozmawiali w kuluarach przy Krakowskim Przedmieściu. Zdaje się, że zapomnieli porozmawiać o finansach, których polski podatnik będzie musiał dosupłać na dodatkowe zatrudnienia, skoro w Zamku i bez dodatkowych zatrudnień kasy nie ma za wiele na program.

Ja w braku kasy na program nie widzę żadnego problemu. Nigdzie nie jest powiedziane, że kasa w instytucjach dotowanych ma "iść" na program. Od zawsze idzie głównie na zatrudnienie i pochodne, na "niezbędne" remonty zabytkowych siedzib i wyposażanie ich w nowoczesny sprzęt. Czasem, przed końcem roku budżetowego, najwyżej dokupi się jaką cembrowinę od Mirosława Bałki za 80 tys (+ koszty inflacji) lub inną jaką, dyskotekową kulę w szkiełkach i się będzie mienić ...sztuką.
Zresztą Cavalucci, wyglądający na przytomnego gościa, ma i programowe atuty w ręku. Wystarczy, że zatrudni na Zamku swoją protegowaną z Civic Gallery of Contemporary Art of Trento niejaką Katarzynę Kozyrę. Widzę to tak: Kozyra odśpiewa mu przed Zamkiem jedną ze swoich arii, od czego wyzdychają wszystkie kawki i gołębie naokoło. Zmniejszone pogłowie ptactwa walnie (znowu nomen omen) przyczyni się do zmniejszenia ilości guana na okołozamkowych trotuarach a Cavalucci wydatnie zaoszczędzi środki budżetowe na zatrudnieniu zbędnych dozorców. Możliwości jest zresztą bez liku. Jak się Cavalucciemu nie sprawdzą artyści, pozostają mu jeszcze w dyspozycji wygrani polscy kuratorzy. Np. Milada Ślizińska. Podpowiadam, że dysponując twarzową, skórzaną pilotką, śmiało może być zatrudniona na Zamku jako wice,  po czym wypuszczona w leasing na plan dowolnego filmu Mela Brooksa. Po jakimś czasie, zgrana, jak zwykle dotychczas,  może wrócić na kolejne wybory zamkowego dyrektora. Nie ma co się przejmować, będzie dobrze. Polscy kuratorzy, jak polskie społeczeństwo, SĄ SKAZANI NA SUKCES.

                                                                  poniżej: Martin Melichercik 2008, emalia na blasze









19 komentarzy:

  1. ponownie pomogę cytatem Marszałka:
    ,,Naród wspaniały, tylko ludzie kurwy....,,
    eh... w sosie własnym...

    OdpowiedzUsuń
  2. potasik02:05:00

    Jak pisze niejaki Arek Gruszczyński w Krytyce Politycznej: Cavalucci jest niezależnym kuratorem. I jako niezależny jest członkiem Międzynarodowej Fundacji Manifesta, która jest zależna od wszystkich możliwych europejskich i miejskich funduszy (będzie tego ponad setka), a te -oczywiście ściśle zależne od gry i politycznego układu. Lecz Cavalucci jest w pierwszym rzędzie zależny od sinej grupy pod wezwaniem Manifesta: Hansa U. Obrista, Daniela Birnbauma, Andrew Rentona, Viktora Misiano, Francesco Bonami,Iara Boubnovej, Massimiliano Gioni i in. oraz emisariusza na Polskę Adama Budaka.
    Oczywiście Gruszczyński jest o tym doskonale poinformowany, podobnie jak bredzący o niezależności Cavalucciego Adam Mazur. No, ale wchodzenie bez wazeliny przybiera na sile gdy w grę wchodzi troska o stołek.

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy02:11:00

    Trzeba nieźle naściemniać wyborcom, żeby w kolejnych wyborach głosowali wbrew sobie (co czynią nagminnie). Trzeba nieźle naściemniać polskim kuratorom, żeby wybór ich konkurenta na najważniejszy stołek sztuki w Polsce uznali za własny sukces.

    OdpowiedzUsuń
  4. Anonimowy01:29:00

    Podobno Cavalucci to facet Kozyry?

    OdpowiedzUsuń
  5. Anonimowy05:28:00

    Raczej Kozyra to facet Cavalucci'ego.

    OdpowiedzUsuń
  6. Anonimowy13:28:00

    Ten stołek dla Cavalucciego to (paradoksalnie) bilet wstępu dla tych przegranych na europejskie salony. Tzw. gambit

    OdpowiedzUsuń
  7. Anonimowy06:00:00

    nic pozytywnego nie wnoszące zmiany „trenerów”, niezdrowe ekscytowanie się - miast piękną grą - sumami uzyskanymi za kupno lub sprzedaż gwiazd, te szemrane roszady na prezesowskich stanowiskach w klubach i klubikach, ogólny samo zachwyt, zamęt i bezproduktywność - toż to świat polskiej piłki nożnej, wypisz wymaluj! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. galeriabrowarna.blogspot.com07:59:00

    Wypisz, wymaluj. Efekt: już zachwycamy się remisem z Ukrainą.

    OdpowiedzUsuń
  9. Anonimowy04:06:00

    Zastanawiam się, kiedy będą, jak w światku piłkarskim, pierwsze aresztowania w światku sztuki. Bo na razie, mimo sygnałów dziwnego funkcjonowania (np. Rottenberg zgłasza (i wygrywa) projekty kulturalne na portalu żywnościowym, Gorczyca będąc w Radzie Programowej CSW Toruń umieszcza tam artystów z prywatnej stajni, niejasności w produkcji wystaw w Zachęcie)jakoś nikt nie kwapi się do kontroli. Najmniej MKiDN.

    OdpowiedzUsuń
  10. aresztowania??
    ha,ha,ha no to pierwszy będzie Szanowny Pan Biernacki za uporczywe,bezpodstawne insynucje... ;)
    1 rok w zawiasach + 500 000 pln na chore dzieci...+płatne przeprosiny na całą stronę w GW.

    OdpowiedzUsuń
  11. Anonimowy08:26:00

    Albo podzieli Pan Andrzej niedolę np. Grzegorza Brauna i popadnie w niełaskę polskiego wymiaru sprawiedliwości, który od rozprawy do rozprawy prędzej wyczeka dnia jego śmierci, niż ogłosi wyrok niezgodny z oczekiwaniami góry.


    http://www.youtube.com/watch?v=3TNjUH2yXPI&feature=related

    OdpowiedzUsuń
  12. galeriabrowarna.blogspot.com01:44:00

    Jako prezes działającej od 1994 r. fundacji charytatywnej, jedną część wymienionej "kary" mam już za sobą. A więc nie ma strachu.

    OdpowiedzUsuń
  13. W.S.Panie Biernacki...
    ,,http://www.youtube.com/watch?v=SjaSjJV8fMw&feature=related Trzeba przyznać, że Fundacja Galerii Foksal (FGF) to w czepku urodzone dziecko niezwykle szczęśliwych zbiegów okoliczności. Rzec by można Fart Gon...,,
    takie coś mam na blogu 3 dni temu...(???)
    cenzura jakaś? na priva bym prosił bo to mnie podnieca... ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. i dzięki bardzo za ratunek(!) w Kotle Czarownic...;)
    w kalendarzyku zapisałem :na wiosnę:1 dzień wolny, najechać Browarną,zabrać kamerkę,nie palić budynku...,czerwone wytrawne,żony nie brać... ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. galeriabrowarna.blogspot.com14:47:00

    tekst: All in the Family mam w przygotowaniu. Wstrzymałem publikację przed otwarciem wystawy J.J. Ziółkowskiego. Wpadłem tam dzisiaj.Ale za dwa dni tekst będzie na stronie.
    Zapraszam, nie musimy czekać do wiosny. Żonę koniecznie należy załączyć. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  16. no Kennedy to mnie przyznam rozwalił totalnie...
    Ziółkowski,Kennedy,Foksal,Niewiadomski-mieszanka piorunująca...;)
    z nieciepliwością czekam :)

    OdpowiedzUsuń
  17. galeriabrowarna.blogspot.com01:09:00

    Eligiusza tam nie ma, niestety.
    I Kennedy trochę na przylepkę, ale nie od rzeczy.

    OdpowiedzUsuń
  18. Anonimowy01:25:00

    cała warszafka to wie:
    Fabio C. zanim jeszcze dostał nominację na CSW ZUJ wytrwale terminował u Hanny W., ze stołecznej Zachęty, która Katarzyna K., partnerką życiową Fabia C. od lat się "opiekuje". :)

    Hanna W. twórczynią wiec sukcesu Fabia C.?
    Sprawdzała mu pracę konkursowa?
    Trnowała wystapienie?
    :)))))))))))))))

    Wystawy W.Sasnala i JJ. Ziolkowskiego, planowane G. Macugi i biennale w Wenecji M.Sosnowskiej, A.Zmijewskiego to ukłony w stronę FGF?

    Kiedy na biennale wreszcie P.Althamer, P.Uklański i R.Kusmirowski?
    Bo raczej ani Sasnal ani Ziolkowski, Olowska tez, ze wzgledu na "media" wykorzystywane nie moga na Wenecje liczyc. Ale któz to w Polsce wie...

    OdpowiedzUsuń
  19. Naprawdę bardzo fajnie napisano. Jestem pod wrażeniem.

    OdpowiedzUsuń