17 paź 2012

Michalik w Browarnej






Rysunki, grafika i obiekty Andrzeja Michalika, przy wszystkich możliwych wariantach odbioru są niewątpliwie dowodem na to, że sztuka, kreatywność, w znaczącej części jest dziś rozpięta pomiędzy koncepcją opanowania i eksplorowania przestrzeni wirtualnej, a indywidualistycznym jej pojmowaniem. Nie zawsze tak było. Artysta wyszedł od tej drugiej opcji czyli od zwyczajnego „sobie” rysowania. Zwyczajnego w sensie prostoty tworzywa i użytych narzędzi, bo jego poszukujący zapis obserwowanej natury, którym zapełniał kartki i matryce grafik, od początku niewiele miał wspólnego ze „zwyczajną”, obiektywną notacją. Już sam motyw człowieka, człowieka w ruchu, ze swej istoty pełen pozaplastycznych znaczeń, w pierwszej kolejności wymuszał na autorze stałe forsowanie standardów tzw. rysunku studyjnego. Zwłaszcza, że oczywista sprawdzalność właśnie tego motywu, zaklęta w tajemniczym związku powtarzalnych proporcji z jedynością wyrazu, w drodze do wiarygodności końcowego efektu, zawsze stawia autora pod presją wizualnego ultimatum.

Toteż człowiek Michalika, w końcu wynurzył się z pobojowiska grafitowo-sinej plątaniny pomocniczych linii,czujnie przetartych akcentami gorącej sepii. Tyleż konstytuujących ostateczny kształt, co markujących pośredni ruch. Mimo, że ustawiony profilem i w innym celu, z miejsca przywołał leonardowski, ujęty en face wizerunek Człowieka Witruwiańskiego, z całym jego wyrazowym i „spekulacyjnym” potencjałem. Spekulacyjnym, gdyż studiując samą FORMĘ człowieka, żaden autor nie wpadłby na zastosowanie tego rodzaju kontrastu, jaki dla wizualnej pełni należało zastosować, studiując pozaartystyczny PROBLEM w oparciu o tę formę. Geometrię kwadratu i koła z amorficznym kształtem postaci, zaobserwowanym w naturze, zestawił tu w jedną całość nie tyle zamysł plastyczny artysty, ile zamysł poznawczy człowieka. W tym sensie wyjściowo „usługowy” Homo ad circulum Leonarda, stanowi oczywisty prototyp dzisiejszej koncepcji dzieła, którego naukowa „celowość”, często stanowi o „celności” wizualnej w tym samym stopniu, co plastyczne składniki jego formy.


Nic dziwnego, że Andrzej Michalik przywiedziony w leonardowski narożnik dociekań, postanowił szansę własnego, współczesnego wyrazu, opatrzyć grantem aktualnych możliwości i okoliczności. Motyw koła a właściwie okręgu, stanowiący kilkupoziomowy kontrast (regularności kształtu, czystości linii, etc.) dla kroczącej sylwetki, początkowo po prostu narysowany obok niej i multiplikowany, został następnie transponowany w trzeci wymiar i nieoczekiwane konteksty. Powołany rękodzielniczą metodą ludzki kształt, a więc utkany z kresek pośrednich decyzji, jakże ludzkich pomyłek, ale i z trafnym duktem konkluzji, nagle zostaje zestawiony z bezosobowym, technicznym a wręcz z przemysłowym przedmiotem. Forma narysowana i powielona stemplem, zostaje wtłoczona w tonda i pierścienie, nawinięta na cewki i rulony, zamknięta w czarne skrzynki, nierzadko z iluminatorem wypełnionym powiększającą soczewką. Bywa, że i korbą do animacji dotychczas tylko udającego ruch, rysunkowego motywu. Według deklaracji artysty, zabiegi te nie tyle są wynikiem jego niewiary w skuteczność oddziaływania tradycyjnej formy „gołego” rysunku, ile zużycia się, osłabiającej percepcję nowego odbiorcy, tradycyjnej formy jego podania. Także trawiącej samego autora zwyczajnej, twórczej ciekawości możliwości wyrazowych nowego, zaskakującego układu. Nowej ramy dla „starego”, raz zrealizowanego zadania. Artysta ujawnia tym zarówno przywiązanie do swojego „znaku”, szacunek dla kształtujących go i wypracowanych, tradycyjnych środków i narzędzi, a jednocześnie wykazuje zrozumienie i afirmację dla, zmieniających się na naszych oczach, warunków uprawiania twórczości i szans porozumienia ze współczesnym widzem. 

 Jednocześnie Andrzej Michalik doskonale rozumie, że jak zawsze, jak u Leonarda, rozwiązaniem tak postawionego zadania nie jest samo, choćby najbardziej odważne, zestawienie tak różnych składowych. Rozwiązaniem jest znalezienie dla tego zestawienia właściwych proporcji.  
                                                                                                  Andrzej Biernacki wrzesień 2012 r.



 Otwarcie wystawy Andrzeja Michalika w siedzibie Galerii Browarna w Łowiczu, przy ul. Podrzecznej 17, w sobotę, 20 października 2012 r. o godz. 16.00. Inf. tel. 046 838 56 53; kom. 691 979 262

12 komentarzy:

  1. Anonimowy22:29:00

    Super powieszona wystawa. Gratuluję.

    OdpowiedzUsuń
  2. podobno sąsiedzi się skarżyli,że było głośno...milicja podobno była...
    a miało być kulturalnie...
    a już to:
    (...)Forma narysowana i powielona stemplem, zostaje wtłoczona w tonda i pierścienie, nawinięta na cewki i rulony, zamknięta w czarne skrzynki, nierzadko z iluminatorem wypełnionym powiększającą soczewką.(...)
    --------------------------------
    czarne skrzynki?
    z Tupolewa?
    no,no ... zapowiada się gorąca jesień ...
    ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Milicja była, ale ...się zmyła. Tu polewa policja. Ona przeważnie polewa.

    OdpowiedzUsuń
  4. nie tylko milicja była...
    Wykład Leszka Żebrowskiego o polskich elitach III RP.
    http://www.youtube.com/watch?v=WDWX49byFvA&feature=player_embedded#!
    ----------------------------------------------------------
    Kołakowski z pistoletem, Kuroń lżący Tatarkiewicza - polskie elity III RP
    czyli przykładem takich osób są według Żebrowskiego ludzie tacy jak Leszek Kołakowski, Jacek Kuroń, Karol Modzelewski czy Ryszard Kapuściński. W referacie Leszek Żebrowski ukazał, że te osoby „indoktrynowały trucizną komunistyczną kolejne pokolenia, słowem ale i pałką czy gdy trzeba było z bronią w ręku".
    -można się podrapać po głowie... ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Anonimowy04:56:00

    Na YouTube-ie znalazłem filmik z wystawy, na którym widać prace Andrzeja Michalika w przestrzeni galerii. I dobrze się stało, gdyż trochę mnie zastanawiało, czym się Pan tak zachwyca? Bo w formie szczątkowej prezentacji, na stronie browarnej, prace Michalika strasznie tracą na jakości: wyglądają na poprawie wykonaną grafikę – ale szału nie ma. A tu się okazuje, że te grafiki są częścią pewnej całości, która składa się też z instalacji i zaczyna grać gitara! Wniosek, zachęcam Pana gorąco do tworzenia filmowych dokumentacji wystaw i dzielenia się nimi z czytelnikami Browarna Blog.
    Pozdrawiam serdecznie i więcej nie marudzę :)

    http://www.youtube.com/watch?v=ka7Q6PXvQIQ

    OdpowiedzUsuń
  6. Anonimowy05:34:00

    policja polewa i tylko tajniacy mają pełne ręce pracy:
    http://niezalezna.pl/34271-nie-zyje-chorazy-remigiusz-mus-technik-jaka-40

    OdpowiedzUsuń
  7. Hola,hola. Prezentując Michalika opisuję jego dokonania, próbuję rozgryźć ich sens ale nigdzie nie ma śladu zachwytu w rodzaju naszych dyżurnych, wiecznie zachwyconych swoim towarem, krytyków od sztuk wizualnych i siedmiu boleści. Nie intonuję od progu -jak oni-, że to gość NAJWAŻNIEJSZY w naszej wsi, łapta, bierzta, kupujta itp, etc... Nie. Po prostu ograniczyłem prezentację internetową do prac, które -nieco inaczej niż w intencji autora- w moim rozumieniu są solą tej twórczości, bardzo proste w języku ale wielowarstwowe w przekazie, współczesne ale kumające tradycję. W zupełności wyczerpujące ten przekaz płaskim, skromnym rysunkiem czy grafiką, bez dodatkowych podpórek: aranżacji, multiplikacji, wszystkich tych dziwnych filtrów i podrasowań, będących de facto erzacem zwykłej kartki papieru. Mam wręcz podejrzenie, co powiedziałem autorowi, że on to robi pod współczesnego, zblazowanego odbiorcę, który w tradycyjnej formie grafiki czy rysunku już nic nie potrafi zobaczyć oprócz konwencji-passe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimowy03:35:00

      Masz babo placek :) Chciałem zachęcić Pana do dzielenia się z publicznością bloga materiałami filmowymi dokumentującymi wystawy w galerii, a Pan odebrał to jako zarzut. Nie to było moim zamiarem.

      Pewnie, że daleko Panu do wciskania kit w stylu dyżurnych zachwalaczy tandety. Towar Michalika, to jednak solidna robota. Jednak pozwolę sobie nie do końca zgodzić się z Panem i stanę w obronie pomysłu autora. Motyw „ludzika”, sam w sobie jest dosyć mało skomplikowaną podnietą intelektualną, powielanie go też w jego odbiorze znaczeniowym dużo nie zmienia, ale zabieg uczynienia z niego ornamentu zdobiącego różne obiekty, poszerza możliwości jego interpretacji o kontekst jaki nadaje mu ów obiekt.

      W takiej sytuacji ten, kto lubi tropić znaczenia będzie miał większe pole do popisu dla wyobraźni, a temu, kto lubi delektować się pięknem formy, chyba nie będzie robić dużej różnicy, czy oglądany przez niego obraz będzie zaserwowany na kartce, czy też np. na fragmencie zwoju? W ten sposób grafika zyskuje dodatkową wymowę - wilk jest syty i owca cała.
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  8. Ma Pan zupełną rację, że moja prezentacja internetowa nie oddała charakteru wystawy w realu, która michalikowego "ludzika" uposaża w dodatkowe konteksty. Pytanie tylko czy w dodatkowe sensy? Czy nowe konteksty go wzbogacają czy tylko wprowadzają niepotrzebny szum "uwspółcześniający". Moim zdaniem, robota Andrzeja Michalika (nawet jeśli ten wniosek jest wbrew Jego intencjom), siedząca okrakiem między płaskim a przestrzennym unaacznia, że wszystko co potrzebne do pełni przekazu wystarczająco dobrze zawiera się w płaskim, w czystości technicznej płaskiego rozwiązania. Bardzo łatwo mogę sobie wyobrazić, że ludzikiem ostemplować z zornamentować można dowolny przedmiot: zwój, soczewkę, kij od szczotki i wóz i Staśka. Dosłownie wszystko. I to też będą jakieś zjawiska plastyczne, też jakieś NOWE sytuacje. Nie jestem jednak przekonany, czy takie mnożenie i poszerzanie obszaru POGŁĘBIA sens. Cybis mawiał, i ja mu wierzę: "każdy znak jest ornamentem, ale nie każdy w prosty sposób. I nie każdy TYLKO ornamentem".
    I ja pozdrawiam, ciesząc się z przytomnych reakcji nawet jeśli w odpowiedzi wierzgam.

    OdpowiedzUsuń