23 lut 2016

Przesłanie The Krasnals



The Krasnals – Dziennik 2016
Gombrowicz – Dziennik 1954
Artysta który da się uwieść na tereny spekulacji mózgowych, jest zgubiony. My ludzie sztuki, ostatnio zbyt potulnie pozwoliliśmy, aby nas wodzili za nos filozofowie i inni naukowcy. Nie wspominając o tak niecnych stworzeniach jak najnowszej generacji krytycy i kuratorzy. Nie potrafiliśmy być dostatecznie odrębni. Nadmierne poszanowanie dla prawdy naukowej przysłoniło nam własną prawdę – w zbyt gorącej chęci zrozumienia rzeczywistości, zapomnieliśmy, że nie jesteśmy od rozumienia rzeczywistości, lecz tylko od jej wypowiadania – że my, sztuka, jesteśmy rzeczywistością. Sztuka to fakt, a nie komentarz doczepiony do faktu. Nie do nas należy tłumaczenie, wyjaśnianie, systematyzowanie, dowodzenie. Jesteśmy słowem, które stwierdza: to mnie boli – to mnie zachwyca – to lubię – tego nienawidzę – tego pożądam – tego nie chcę… Nauka pozostanie zawsze abstrakcyjna, lecz głos nasz to głos człowieka z krwi i kości, to głos indywidualny.
Nie idea, lecz OSOBOWOŚĆ jest dla nas ważna. Nie urzeczywistniamy się w sferze pojęć, lecz w sferze osób. Jesteśmy i musimy pozostać osobami, rola nasza polega na tym, aby w świecie, coraz bardziej abstrakcyjnym, nie przestało rozlegać się żywe, ludzkie słowo. Idea w oderwaniu od człowieka nie istnieje w pełni.
Zachwycamy się sztuką artystów, nie pseudo-naukowców. To artysta jest argumentem dzieła. Zaś największą porażką są ci krytycy i kuratorzy, którzy z uwielbieniem żywiąc się fałszem, fałszem tym plują w twarz odbiorców. Uzurpują sobie prawo, by oceniać styl artystów, podczas gdy sami są parodią stylu. Twórcami sztucznych teorii wyssanych z palca, kombinatorskich, nieprzeżytych, ale z tak bezczelnym poczuciem prawa do mówienia jaki ma być świat.
Tak mało chodzi po tym świecie krytyków, którzy cenią sztukę i artystów, którzy cenią rzeczywistość ponad  swoje sztuczne, interesowne idee. Interesowne, egoistyczne, płytkie i prostackie, byle by trzymały się ogólnie przyjętego, modnego, zachodniego protokołu, zapewniającego prestiż – i pieniądze. Nie dość że święcie wierzą w swą powinność zmiany świata, to zawzięcie szczerząc kły, wykopują każdego nieuległego im artystę jeśli ten śmie zbliżyć się do świecznika, na którym oni już dumnie paradują. Tak, bo oni tak naprawdę Artystów nienawidzą! Impotenci z ciałem wyssanym z wszelkich soków, zapluliby jadem za to tylko, że Artysta tworzy z niepojętą dla nich rozkoszą, której nigdy nie będą w stanie doświadczyć. Nienawidzą za pulsującą w żyłach krew, za żywe wypowiadanie swojej epoki i siebie z taką swobodą, w sposób naturalny.  Czy jest jakikolwiek, choćby najdrobniejszy powód by brać pod uwagę ich teksty, ich łkania o nowy porządek?
Dlaczego nie wrócić do źródeł, porzucić tych grabarzy sztuki i wskrzesić OSOBOWOŚCI? Wskrzesić tych, o których nie można mówić w sposób nudny, zwykły, pospolity…? Niech oni zaś obudzą Ducha w dzisiejszych Artystach, którzy tak lekko przyjęli role parobków, czekających tak infantylnie, tak potulnie, na każde skinienie palcem ich opiekunów.
Droga publiczności… Jeśli spotkacie Sztukę przez duże S, to Ona, sztuka pokaże wam głębię. Ona, Sztuka, pokaże wam ostrą piękność współczesności.
Z pozdrowieniami!
The Krasnals
(Odczytane na wernisażu w Galerii Miejskiej we Wrocławiu)