Piotr Uklański "Pięść" Berliner Biennale 5
Znani z udanego mariażu Kultury-Handlu i Rozrywki, twórcy bloga Artbazaar, panowie Bazylko i Masiewicz donoszą, że moskiewski oddział sieci sklepów IKEA postanowił pójść ich śladem i rozpocząć realizację analogicznej strategii. W ramach najnowszego projektu pn. Kultura-Handel-Rozrywka, IKEA zapragnęła poszerzyć swój, dotychczas niewygórowany cenowo asortyment, o produkty m.in. Piotra Uklańskiego. Obiekty naszego, jak skromnie ujmuje w swojej notce Artbazaar, najdroższego artysty, podobno już niebawem staną pośród paździerzowych meblościanek w sosnowej okleinie, słomkowych abażurów, bawełnianej pościeli w rzucik i kompletów kuchennych IKEI. Na razie nie podano, który segment strategii wypełni twórczość naszego internacjonała. Możemy się jedynie domyślać, że skoro od wystaw półki GALERII IKEI się uginają a od ROZRYWKI w podmoskiewskich lokalach aż kapie, jeśli zaprasza się "najdroższego", ani chybi chodzi o HANDEL. Pozostaje mieć nadzieję, że przedmiotem handlu Uklański nie uczyni znanej z Berliner Biennale 5, drucianej "Pięści". Gdyby tak się jednak stało, obawiam się, że marża od transakcji może powędrować nie do kieszeni pomysłowej IKEI, tylko do niejakiego Stephana Hubera. To -zdaje się- jego projekt (na załączonym niżej zdjęciu), prezentowany na kasselskich documenta ćwierć wieku temu, tak przypadł do gustu naszemu, nie tylko najdroższemu ale i najbardziej pomysłowemu twórcy.
Stephan Huber: Instalacja "Das Wunder von Petersburg", 1985. 800x400x400
Choć moim zdaniem do IKEI i do rosyjskiej rzeczywistości bardziej pasowałaby poniższa praca Richarda Hughes, zwłaszcza, że utrzymana w podobnej poetyce.
a wcześniej było :,,Władimir Putin odniósł wielki komercyjny sukces jako malarz. Obraz jego pędzla "Wzór na zamarzniętym oknie" został właśnie sprzedany na aukcji za 37 mln rubli (około 3,7 mln zł).,,
OdpowiedzUsuńPutin malarz, pilot myśliwców, judoka i j...ka. W tym ostatnim prawie tak dobry jak Uklański (Ginger Ass). Ale Uklański to jednak też świetny kopista, jak widać z pracy Hubera. Chociaż ta ostatnia jego umiejętność nie wszystkim przypada do gustu. "Pożyczki" Uklańskiego z prac Armana o dziwo nie zyskały aprobaty M. Cattelana, który jak wiadomo, dysponuje dużym marginesem tolerancji stylistycznej i wszelkiej innej.
OdpowiedzUsuńto dobra nowina jest! :)
OdpowiedzUsuńcieszy fakt, że tym razem „wesołą twórczość” kupi ktoś nie za pieniądze polskiego podatnika.
obawiam się zaś, że któregoś pięknego dzionka, jakiś urzędnik mądra głowa przy zakupie do narodowych zbiorów, użyje tej transakcji ze szwedami, jako argumentu przemawiającego na korzyść przeforsowania projektu nabycia innego owocu geniuszu tego pana do rodzimych magazynów muzealnych. a to już mało zabawna wizja.
boskie ciacho
Jest takie niebezpieczeństwo, zresztą Artbazaar już stroi aluzje: Rzeźba Piotra Uklańskiego przed sklepem IKEA? Tak, to możliwe… Ale NIESTETY (podkr. moje) nie w Polsce, tylko w Rosji.
OdpowiedzUsuńno właśnie...
OdpowiedzUsuńprostytucja nie jest zakazana,stręczycielstwo już tak... ;)
Gościu niedzielny, zmień nazwę na "powszedni", bo to aż nie uchodzi używać wyrazów (prostytucja czy stręczycielstwo) przy tak zacnym projekcie. Oj, nie uchodzi.
OdpowiedzUsuń,, El sueño de la razón produce monstruos ,,
OdpowiedzUsuńNo pasarán! ;)
Może to "No pasaran" zarezerwujmy dla środowisk Krytyki Politycznej.
OdpowiedzUsuńuklański to produkt rynkowy i w kategoriach takich właśnie należży mierzyć jego posunięcia a nie sztuki
OdpowiedzUsuńpozytywnie zadziwia mnie postępowość tego blogu i jego aktualność ale obrazy Biernackiego czy Łukasika to jakieś cholerne zapóźnienie i sztampa
OdpowiedzUsuńZe zdaniem Anonimowego na mój temat nie będę dyskutował, chyba że Anonimowy ukonkretni zarzuty, ale z Łukasikiem byłbym daleko bardziej ostrożniejszy. To bez wątpienia światowy format. Nie ma tu wprawdzie ani holo, ani polo, ale jest wszystko, co potrzeba, by ostało się w historii sztuki
OdpowiedzUsuńNo i prosze. Zostal pan rozpracowany jako postepowiec. A ja mialem nadzieje na stary dobry zascianek. Dobrze przynajmniej, ze panskie obrazy "to jakieś cholerne zapóźnienie i sztampa".
OdpowiedzUsuńJa kłapię dziobem, więc inni też niech sobie pokłapią. Na zdrowie.
OdpowiedzUsuńdziadek mój kiedyś umarł...: ale jeszcze powiedział : cyt: od kolesi ,co obcinają sobie uszy trzymaj się z daleka... o dziobach nie wspominał...
OdpowiedzUsuńUmarł, a jeszcze powiedział. Pozazdrościć przodka. Oczywiście przodka, w znaczeniu dziadka.
OdpowiedzUsuńJa też mam przodka, w tropieniu rżnięcia w sztuce. Tak się złożyło, że pokaźną paletę przykładów "posiłkowania się" cudzymi pomysłami w robieniu sztuki, pokazuje na swoim blogu Monika Branicka
OdpowiedzUsuńhttp://nawiasemmowiac.blox.pl/html
temat (takie rzeczy)
Oczywiście zastrzega tam, że nie chodzi jej o wytykanie artystom "dziwnych" zbieżności, tylko o wskazanie zjawiska "kompatybilności" prac współcześnie powstających.
I wszystko byłoby pięknie, tyle że od czasu eksplozji YPA w Polsce, ale i wcześniej, gęby pełne były frazesów o NOWOŚCI, AWANGARDZIE etc. Wszystkie inne składowe sztuki jak talent, wrażliwość, smak, pełnia, dojrzałość były zerem przy rozpanoszonym kryterium NOWOŚCI.
Ale tak się -dla niektórych o zgrozo- porobiło, że przywędrował internet, i nie da się już zamiatać pod dywan prostego faktu, że TO NOWE WCALE NIE JEST NOWE, TYLKO BYŁO NIEROZPOZNANE JAKO WTÓRNE. Branicka, wolała więc uprzedzić wypadki (chodzi też o artystów z jej stajni) i odpowiednio przyrządzić komentarz tonujący pospolite rżnięcie, zanim zrobi to ktoś inny, np. ja. Oczywiście teraz się mówi o technikach subwersywnych i appropriation art. Ale starszym rocznikom twórców, którzy mówili czasem skromnie o wspólnocie postaw, dupę się truło latami o naśladownictwie.
Jest coś na rzeczy, gdy wspomni się o „zapóźnieniu” obrazów pana Łukasika :)
OdpowiedzUsuńWiększość z tych obrazów pachnie wręcz przeszłością: kurzem, pożółkłym papierem, impregnowanym drewnem, suszonymi ziołami - nostalgią. Czerpie z niej życiodajną siłę by poruszyć wyobraźnię. Te prace to czysta poezja formy. Wyimaginowane wspomnienia złożone z okruchów minionego świata, drobinek przeszłości wpisanych w strukturę plastyczną z taką finezją, iż zdaje się, że to sam czas bawił się w komponowanie tych obrazów, a każda poszczególna część jego wręcz wieki całe wrastała się w podłoże. Piękna sprawa. Ale doceni tylko ten, kto zacnej formy piękno czuje. Takie obrazy na pewno wstydu swemu twórcy nie przynoszą, a i imię jego mogą sławić w przyszłości – jak trafnie zauważy opiekun tej strony i pewnych z wolna zapominanych w sztuce wartości.
Szacun dla wszystkich estetów
no z malarstwem to jest dziwna sprawa(?)
OdpowiedzUsuńnp. nigdy nie mogłem się przekonać do niejakiego Vincenta(v.G) a powiedzmy,że Łukasik coś mnie nawet zaciekawił(nie wiem nawet co...bo się na tym nie znam :( ...)
-proszę poprzedniego przedmówcę o pomoc w moim problemie!
to może być fascynujące...
Po pięknej minirecenzji obrazów Łukasika w wydaniu Anonimowego, rozmarzyłem się i diabli mnie pokusili, żeby poserfować na strony Rastra, prawdopodobnie, intuicyjnie pozestawiać "starzyznę" Łukasika z "nowizną", ba "najnowizną" oferowaną przez Gorczycę. Akurat trafiłem na najnowszy post, w którym Łukasz Arcynarcy chwali się tym, co ze "sztuki polskiej" zaproponował dyplomatom z ambasady polskiej w Berlinie. Nie będę tego opisywał, jak macie siłę zajrzyjcie sami.
OdpowiedzUsuńtutaj Panie Andrzeju chciałem jednak zaprotestować...koncept jest dobry to trzeba przyznać(sytuacyjność) i w tym przypadku nie za bardzo jest potrzeba wnikania w same dzieła...inna rzecz ,że również chodzi o inne sprawy ;)
OdpowiedzUsuńale ogólnie mnie się to podoba...
Te "inne sprawy", to wciskanie chłamu niespecjalnie zorientowanym. I zamiast boazerii bez jelenia mają boazerie z jeleniem. A nawet z kilkoma, do tego wysokiej rangi dyplomatycznej.
OdpowiedzUsuńSmutne rogi dla smutnego jelenia, który ma fundusz reprezentacyjny do -jak się teraz mawia- przepracowania. Na razie rogi są wypożyczone, ale prędzej czy później będą przyprawione. Niestety także, a właściwie przede wszystkim polskiemu podatnikowi.
Dotychczas ambasador wstydził się boazerii, teraz będzie się wstydził i boazerii i "sztuki". A my ...ambasadora.
eee nie takie rzeczy się sprzedaje na świecie...i to Pan zapewne wie...powiem nawet ,że Pan Abasadorek lekko jest robiony w ch. i o to właśnie chodzi!
OdpowiedzUsuńsię spytam delikatnie: a jak Pan się w tym wszystkim ustosunkuje do sedesika niejakiego Marcela D.S? (sprawdzam ;) )
ukłony
Już pisałem, że o ile sedes MD w jego czasach przyjęto z nieufnością, to teraz wita się sedesy w galeriach z otwartymi ramionami. Sam Duchamp, jak pisał z kolei Marek Żuławski, zapewne ryczałby ze śmiechu gdyby wiedział, że jego prosty greps zrobił furorę. Ryczałby ze śmiechu, jeśli nie straciłby resztek humoru, który zapewne był głównym budulcem tego "dzieła".
OdpowiedzUsuńCo do naszych "dyplomatów" w sztuce. Coś mi ten wysyp kontaktów z Reichem ostatnio dziwnie zalatuje: Raster w Berlinie, MSN w Kunst Werke w Berlinie, Żak/Branicka z 85 tysięcznym grantem polskiego MKiDN w Berlinie i w Martin Gropius Bau Anda Rottenberg z ponad 90 tysięcznym grantem w Berlinie takoż.
http://www.portalspozywczy.pl/przetargi/204783_403.html
Trzeba będzie uważniej obserwować portale spożywcze, bo apetyt i konsumpcja pewnych działaczy bez kultury rośnie lawinowo
no to ja wyciągam wniosek: obecnie na moje oko w większości sam ,,produkt,, nie ma znaczenia...(teoretycznie)
OdpowiedzUsuń(powiedzmy ,że tak ok.95 % )
zostaje nam więc tylko osobowość Twórcy...
Niemcy?
Mityczny kraj w środku Europy...Kraj ,który podobno rozpętał 2 wojnę ś. i ją przegrał...w którym istnieje Hartz IV:,, Niemiec, który zostaje bezrobotnym przez rok otrzymuje zasiłek w wysokości 70 proc. dotychczasowej pensji. Po roku, jeśłi nie znajdzie sobie pracy dostaje od państwa 359 euro miesięcznie - tzw, zasiłek Hartz IV.
To nie koniec pomocy, na którą może liczyć. Państwo dopłaca mu do czynszu, a jeśli ma dzieci to dostaje zasiłek również na nie.
Jak wylicza "Gazeta Wyborcza", dzięki zasiłkom, bezrobotne małżeństwo z dwójką dzieci jest w stanie żyć na takim samym poziomie jak rodzina niewykwalifikowanego robotnika, który osiem godzin dziennie pracuje na budowie.,,
No tak, ale w Niemczech po II wojnie były bazy amerykańskie, a u nas barbarzyńcy ze wschodu. Niemiecki socjal wynika nie z wrodzonej opiekuńczości Niemców czy CHARAKTERU państwa tylko z ich MOŻLIWOŚCI gospodarczych. Przykład: w latach 80 będąc w Reichu miałem poważny problem stomatologiczny, który w cenniku figurował przy kwocie kilkuset marek. Wówczas majątkiem była dla mnie suma 100 DM. Siedząc na fotelu z otwartą paszczą nie przejmowałem się tak bólem zębów, jak bólem dla kieszeni po skończeniu. A po skończeniu jak się prywatny, niemiecki dentysta dowiedział, że jestem z Polski powiedział tylko dankeschoen, miłego dnia. Tak wyglądał ten kapitalizm z wilczą mordą. Daruję sobie opisywanie analogicznych sytuacji w opiekuńczej Polsce l.80. Wniosek: Kryminogenna jest głównie nędza.
OdpowiedzUsuńmnie natomiast otworzyła się paszcza w latach 90 w miasteczku prowincjonalnym Hagen...
OdpowiedzUsuńwieczorkiem sobie idę ze szwagrem mijam sklep spożywczy turka,o galeryjka! patrzę przez szybkę bo zamknięte i widzę menzurkę:
http://www.nowinex.pl/obrazki/3999/medium/s20145-30.jpg
takie coś na druciku :)
wytrzeszczam oczka i widzę jest cena! 800 mareczek zachodnich... :)
pomyślałem :o K.... A. Warhol to był cienki Bolek(znaczy się Bolesław) ;)