Trzeba przyznać, że Fundacja Galerii Foksal (FGF), to urodzone w czepku dziecko niezwykle szczęśliwych zbiegów okoliczności. Rzec by można Fart Goni Fart (FGF). Na początku fartnęła się instytucja "wyjściowa" - samograj czyli Galeria Foksal, jeszcze za komuny urzeczywistniona, z publiczną kasą, uznaną tradycją, z wejściami gdzie trzeba. W międzyczasie fartnęli się urzeczywistnieni (gdzie indziej) artyści, a jeszcze później, zupełnie z księżyca, fantastyczny awans jednego z liderów FGF, Adama Szymczyka, wówczas, od niedawna pełnoletniego gościa z dorobkiem twarzowego trądziku i niedoszłej wystawy w Domu Kultury Pułtusku na jeden z ważniejszych stołków europejskiego artworldu - Domu Sztuki w Bazylei. Passa trwa nieprzerwanie od 13 lat. W FGF nawet Przywara okazał się zaletą. Ktokolwiek, czegokolwiek by nie zrobił, pod jego skrzydłami i kuratelą Szymczyka, niemal z marszu staje się gwiazdą, co najmniej europejskiego firmamentu. A to nie koniec pasma szczęścia. Okazuje się, że ukryta między Familijnym Barem Mlecznym a Katolickim Biurem Pielgrzymkowym (Google Maps), skromna siedziba FGF doczekała się przybudówki. Nie byle jakiej, bo samej Narodowej Galerii Sztuki Zachęta. Fundacja kolejny już raz (m.in.po Wilhelmie Sasnalu), z braku swojej, dostatecznej przestrzeni, skorzystała z przestrzeni narodowej galerii, pokazując artystów swojej stajni. Kolejny też raz będziemy świadkami śmiałego eksperymentu zespołu Zachęty, który pokazując wystawę malarstwa Juliana Jakuba Ziółkowskiego (rocznik 1980) dowodzi, że w narodowej galerii artystyczne biografie będą się teraz zaczynać, a nie -jak do niedawna- kończyć. Naród zaś, za narodowe pieniądze rzadziej będzie oglądał tam ogólnie uznane wartości, czesciej zas wartości uznane przez grono wspólnych przyjaciół z Foksal i pl. Małachowskiego.
Tu pojawia się jednak pytanie, czy do sukcesu, europejskich awansów i światowych karier ostatnich lat Young i średnio Young Polish Artists wystarczyłoby spektrum towarzyskie, obejmujące ledwie trzy na krzyż warszawskie przecznice? O, nie!
Tak się składa, że Ziółkowski (podobnie jak Sasnal) z Foksal na Małachowskiego nawet z przewodnikiem z FGF nie trafił od razu, mimo że droga to dosyć prosta (Nowy Świat, K. Przedmieście, Traugutta). Tu potrzebny był nadprzewodnik. I znalazł się, na Limmatstrasse 270 w Zurychu, w szwajcarskiej stacji przesiadkowej, firmowanej przez Iwana Wirtha z Hauser & Wirth Galerie.
obok: całostronicowe reklamy wystaw Wilhelma Sasnala i Juliana Jakuba Ziółkowskiego w Hauser & Wirth w Zurychu zamieszczone w magazynie Frieze
Niemniej, pozostanie dla nas tajemnicą, jak trafiał pełnoletni od niedawna pan z trądzikiem i z dorobkiem niedoszłej wystawy w Domu Kultury w Pułtusku, pod tak szacowne adresy sztuki. Bo faktem jest, że prócz miłości do różowych koszul, zażywny i jowialny nadprzewodnik Iwan Wirth, za sprawą półprzewodnika z FGF, od pierwszego wejrzenia zapałał miłością do młodej, polskiej sztuki. Takoż i młoda, polska sztuka wżeniła się przez Wirtha w zamożną i wpływową rodzinę, o iście światowych koneksjach. Jak światowych, wystarczy rzut oka na poniżej publikowany wybór zdjęć ze zjazdów rodzinnych, które sukcesywnie udostępnia na swych stronach kronika rodzinna (dział Diary), szacownej rodziny Artforum.
Kogóż my tu mamy? Ano niemal wszystkich w komplecie autorów, międzynarodowych sukcesów młodej sztuki polskiej. Znakomita większość z nich oraz im towarzyszących, to członkowie Frieze Foundation http://www.friezefoundation.org/biography/
- Kasper Koenig – z Ludwig museum m.in. przew. Jury Vincent award 2004 dla Althamera, i autor wystaw (z Cariną Plath) "Pawel Althamer” (2002); Wilhelm Sasnal (2003)
- Richard Flood - z New Museum NY, przew. Jury Ordway price(100 tys dol.) dla Artura Żmijewskiego (2009)
- Iwon Blazwick - z Whitechappel w jury Vincenta dla Althammera
- Carina Plath, Beatrix Ruf i Slavoj Żiżek autorzy tekstów o Sasnalu z książki Krytyki Politycznej
- Piotr Uklański i jego promotorka Alison Gingeras, skoligacona z większością magazynów (Frieze, Artforum, Parkett und so weiter.
- Hans Ulrich Obrist - dyr. Serpentine Gal., aktualnie wraz z Bałką w jury Focus Art Festival w Łodzi
- Daniel Birnbaum - kolega Obrista, Cavalucciego, Koeniga, dyr. fundacji weneckiego Biennale
- Barbara Gladstone - dealerka Mirosława Bałki z Gladstone Gallery
- Anton Kern - dealer Wilhelma Sasnala z NY
- Sadie Coles - dealerka Sasnala z Londynu
- Nicolas Serota - opiekun Bałki w Tate Modern, i wraz z nim w jury konkursu na projekt MSN w W-wie.
- Massimiliano Gioni - m.in. współkurator nowojorskiej wystawy z Ziółkowskim Younger than Jesus.
Dość powiedzieć, że -detalicznie- ani jedna artystyczna kariera Polki lub Polaka (oprócz wymienionych także Pauliny Ołowskiej, Katarzyny Kozyry, i in.) nie byłaby możliwa bez udziału jednej lub kilku z ww osób.
Jest, ma się rozumieć, na zdjęciach rodzinnych sam główny łącznikowy - Adam Szymczyk d. z FGF, a jakże.
Adam Szymczyk (Frieze Found) i Iara Boubnova z Manifesta Found. Int.
Na zdjęciach rodzinnych znajdziemy większość kuratorów związanych z Frieze Found., dealerów z Frieze, dyrektorów muzeów związanych z Frieze i kolekcjonerów z Frieze, z K.F. Flickiem, Ingvild Goetz i Haraldem Falckenbergiem. Zresztą sama Hauser&Wirth Galerie pyszni sie na stronach Frieze zielonym linkiem. Funkcje członków Frieze, płynnie przeplatają się z funkcjami kuratorów dwóch cyklicznych imprez: Berliner Biennale (H.U. Obrist, Saskia Bos, Ute Meta Bauer, Ali Subbotnik, M. Gioni, M. Cattellan) i Manifesta Biennale (Obrist, Renton KoeniG, Bonami, Boubnova, Gioni, i Adam Budak). Z friezowym towarzystwem na zdjęciach figurują i inni kolekcjonerzy: Jason i Michele Rubell, Helga Lauffs, Peter Brant, Max i Muriel Salem, Michael Ovitz, Maja Hoffman w otoczeniu innych dyrektorów, dealerów i artystów. Są wśród nich m.in.: Ari Wiseman, Rebecca i Tim Blum, RoseLee Goldberg, Thelma Golden, Sarah i Aaron Young, Ann Goldstein, Heidi Zuckerman, Neila Bluhm. Także Samuel Keller, Sophie Rabinowitz, Robert Mangold, Peter Blum, Fay Gold, Bradley Rubenstein, Moira Holland, Rachel Feinstein, Nathan Rappaport. Popatrzmy na ponizszy wybór, z pełnego wachlarza na stronach Artforum w zakładce Diary:
1.Emmanuel Perrotin (Perrotin Gallery Miami, Paris) i Iwan Wirth(Hauser&Wirth Zurych);
2. David Zwirner(ZwirnerGallery NY), Iwan Wirth(Hauser & Wirth Zurych), Karl Friedrich Flick(kolekcjoner);
3. Richard Flood (New Museum dyr., Frieze), x, Anton Kern (Kern Gallery NY);
4.Richard Prince(Frieze), x, Matthew Higgs(Frieze);
5. Marian Goodman(galerzystka NY), x, Samuel Keller(Art Basel dyr.);
6. Ari Wiseman, Ryth i Rebecca Blum, Tadashi Murakami, Tim Blum,
7. Wolfgang Tillmans i Nicholas Serota(Tate Modern);
8. Hans Ulrich Obrist(Frieze, Berliner Biennale, Manifesta, Serpentine Gallery), Marc Foxx dealer, Maurizio Cattellan;
9. RoseLee Goldberg, Thelma Golden, Massimiliano Gioni(Frieze, Berliner Biennale, Manifesta), Tom Eccles;
10. Michael Ringier(magnat prasowy), instal. Paweł Althamer;
11. Beatrix Ruf, Richard Philips, Daniel Birnbaum(Venice Biennale, Berliner Biennale, Manifesta);
12. Ivon Blazwick(Whitechappel), Yasif Kortun(Frieze);
13. Glen Goldberg, Beatrix Ruf, David Weiss;
14. Ute Meta Bauer(m.in. Berliner Biennale 3, x, x; Heidi Zuckerman kurator Aspen Art Museum, x;
15. x, Larry Gagosian; Neil Blum (Whitney Museum President), x, x ;
16. x, M.Cattellan, Jeremy Deller (Frieze), x;
17. x, x Beatrix Ruf, Kasper Koenig, x;
18. Alison Gingeras, Francois Pinault (kolekcjoner), Piotr Uklański;
19. Ann Goldstein, x; John Baldesarri, Saskia Bos, Lawrence Weiner
20. Ali Subotnik(Hammer Museum Berliner Biennale4), x , Daniel Buchholtz diler;
21. Andrew Renton (Frieze), Carol Green, Max i Muriel Salem, Michael Ovitz (kolekcjoner), Barbara Gladstone;
22. Marc Spiegler (Art Basel dyr.)x, Sophie Rabinowitz, Samuel Keller(Art Basel dyr.),x;
no Panie Andrzeju...
OdpowiedzUsuńjakby to ująć...
1.Julian Jakub Ziółkowski...-no jest jakiś postęp,chyba jest lepszy od Sasnala...(osobiście się na malarstwie nie znam...),ale o rzeźbie mogę podyskutować...:) )
2.są 2 możliwości: w końcu ukaże się w Gazecie W. reportaż ,,w 1944 Biernacki szantażował ukrywających się...,,
ew. Pan Biernacki uzyska bezzwrotną dotację na szerzenie kultury z UE ... ;)
w sumie to Pan Jakub to jest ,,niewinny,,...
OdpowiedzUsuńale tacy kolesie robią ludziom w głowach:
cyt:,,Na rysunku Jakuba Juliana Ziółkowskiego z 2005 roku pt. Głowa (dwa oblicza) proste czarne linie układają się w kształt postaci. Przedstawiona jest ona en face od ramion w górę. Jej głowa jest podzielona w pionie jedną, stanowiącą jednocześnie oś rysunku, linią. Lewą część twarzy tworzy kilka poprzerywanych prostych, prawa natomiast składa się z siatki przecinających się pod różnymi kątami linii ciągłych. Ta część jest także delikatnie lawowana, przez co cała głowa sprawia wrażenie trójwymiarowej lub, jak kto woli, wypukłej z przodu.,,
Dominik Kuryłek
(http://www.obieg.pl/teksty/2079)
Panie Dominik jest Pan Whielki! ;)
O Ziółkowskim będzie kolejny, osobny post. Zwłaszcza o oryginalności tego zjawiska.
OdpowiedzUsuńCo do artmafii z Frieze, mam bardzo ciekawe materiały m.in. o kulisach wyboru Bonamiego w 2002 r. na kierowniczy stołek weneckiego Biennale. Przy najbliższej okazji podzielę się z czytelnikami.
---- „ale tacy kolesie robią ludziom w głowach”
OdpowiedzUsuńNa stronie Zachęty można przeczytać takie zachwalanie towaru w wykonaniu pani Hanny Wróblewskiej:
„W pracach artysty poszczególne motywy, elementy, budują na pozór chaotyczny świat, w którym jednak paradoksalnie panuje porządek. Częstym tematem jego twórczości była martwa natura i sama natura, oddawana drobiazgowo, ornamentalnie wypełniająca przestrzeń płótna. Podobnie studia człowieka, wnikające również w jego psychiczne i fizyczne wnętrze, malowane płasko, bez perspektywy są specyficznym rodzajem, jak pisze Jakub Banasiak, „impresji na temat portretu”.”
„Można tu podziwiać zarówno precyzję i mistrzostwo młodego malarza posługującego się rożnymi technikami, jak i poszukiwania nowych form i stylistyki – ciągłą potrzebę eksperymentu i rozwoju. W ostatniej przestrzeni wystawy wiszą najnowsze prace, głownie gwasze, powstałe specjalnie na wystawę w Zachęcie.”
Uwielbiam takie głodne kawałki, po których wykształciuchom miękną kolanka i walą pokłony przed świątynią sztuki. :)
Patrzę na to szacowne towarzycho mające moc kreowania gwiazd i ich twarze jakoś nie budzą we mnie, w większości przypadków, miłych skojarzeń. Folwark Zwierzęcy Orwella, albo Taniec z Gwiazdami ciśnie mi się na myśl. Ale Może to ja jestem przesiąknięty duchem nietolerancji dla tego typu środowisk pseudointelektualnych, które przy całej swojej mocy sprawczej - sieci kontaktów prywatnych i państwowych galerii, wielkich pieniędzy wpompowywanych na ogół z Unii Europejskiej i fanatycznego oddania opłacanych suto krytyków – nie potrafią wypromować nawet jednego - na ruski rok – artysty, który okaże się tym obiektywnie wybitnym. Bo gwiazdeczek pokroju talentu pana Ziółkowskiego, to Angole mają nieboskłon cały.
OdpowiedzUsuńZgadza się. Też byłem pod wrażeniem niektórych oblicz. Na szczęście mi przeszło i zostało oblicz, co obiecuję czynić.
OdpowiedzUsuńWyjątkowo wrednie wyglądają na tym tle, te wszystkie paniusie z polskich gazet i narodowych galerii(zwane przez Raster z czasów kiedy jeszcze z nimi nie grał - biurwami), które się w końcu połapały na kogo grać i grają z konsekwencją prymusa. Wstawiają teraz te płatne wypociny w katalogi pupilów, tak jak jeszcze wczoraj wstawiały innym pupilom, dzisiaj zapomnianym.
,, Niemniej, pozostanie dla nas tajemnicą, jak trafiał pełnoletni od niedawna pan z trądzikiem i z dorobkiem niedoszłej wystawy w Domu Kultury w Pułtusku, pod tak szacowne adresy sztuki. Bo faktem jest, że prócz miłości do różowych koszul, zażywny i jowialny nadprzewodnik Iwan Wirth, za sprawą półprzewodnika z FGF, od pierwszego wejrzenia zapałał miłością do młodej, polskiej sztuki. ,,
OdpowiedzUsuń->Święty Sebastian: rozumiem ,że ten trop mam brać pod uwagę...?
Ps. ile pracy przed Krasnalami...ilu Whielkich Polaków... ,jakież tu mamy Bestiarium czy inne Inglorious Basterds... ;)
tak sobie fotek szukałem i przypadkowo się mi nawinęło:
OdpowiedzUsuń,,Poniżej zestawienie kosztów udziału nowojorskiej galerii z tzw. górnej półki biorącej udział we Frieze.
Wynajęcie powierzchni wystawowej (butiku): $30,940
Dodatki do butiku (elektryczność, dodatkowe ścianki etc.): $2329
Zapakowanie prac do wysyłki: $5000
Koszty transportu: $12,500
Przechowywanie pustych opakowań (podczas targów) : $1000
Instalacja ekspozycji: $3000
Koszt podróży dla 4 pracowników galerii: $2000
Hotel : $5600
Wyżywienie pracowników: $720
Kolacje z klientami : $2500
Pozostałe koszty (rozmowy telefoniczne, podróże po mieście etc.): $1900
Impreza dla klientów: $20,000
Koszt całkowity: prawie $90,000,,(http://artbazaar.blogspot.com/2007/10/ile-kosztuje-udzia-w-targach-sztuki.html)
-------------------------------------------------
->,,Przechowywanie pustych opakowań (podczas targów) : $1000,, ->to mi się podoba najbardziej! :)
Widzę, że wziął sobie Pan do serca to "oblicz". A mi się podoba:impreza dla kientów 20 000 dol.. Domyślam się gdzie mogła być ta impreza. Ntb. wskazany link nie chodzi.
OdpowiedzUsuńPodniecajcie się detalami, a w Poznaniu właśnie wybudowali gówno do kopania za 700 milionów a w kolejce czekają następne. Przyjadą, pokopią, a zwłaszcza dokopią i wyjadą. Polski podatnik zostanie z tym gównem do utrzymania na długie dekady.
OdpowiedzUsuńPodzielam tę troskę, ale bliższa ciału koszula i pozostanę w orbicie moich zainteresowań. Właśnie zgłębiam lekturę kulisów wyborów dyrektorskich w takich instytucjach jak Whitney Museum NY, Kunstmuseum Basel, Tate Modern (Todoli-Serota), Biennale weneckiego(Bonami vs Sgarbi)i in. w materiałach archiwalnych z lat 2000-2009. Jak się można domyślać lektura pasjonująca.
OdpowiedzUsuńTen pan Adaś, to jakoś niezdrowo się prowadzi – chudzina taka. Ostro kalorie pali! Muszą tam w robocie zdrowo jeździć po chłopinie, że w pocie czoła tak zasuwa, iż bidulka czasu nie znajduje by coś pożywnego do paszczu włożyć? Grafik pewno pęka w szwach!
OdpowiedzUsuńNo i te imprezki za 20,000 baksów – sen odbierają, zdrowo wyspać się nie dają.
Wykończy się nam mróweczka w tej Bazylei i kto będzie dbał o interesy młodych, polskich twórców, żądnych przygód w wielkim świecie sztuki? Ha?!
Nie używałbym określeń w rodzaju "jeździć po chłopinie" czy "do paszczy włożyć", bo to w kontekście zamiłowania Wirtha do różowych koszul, niedobre skojarzenia przywołuje.
OdpowiedzUsuńI jeżeli już, to ten pan Adaś raczej woli kalorie wciągać, a nie palić - i to puste kalorie. A po wyglądzie wnoszę, że za kołnierz nie… wysypuje! :)
OdpowiedzUsuń"Złośliwcy"...
OdpowiedzUsuńPanie Andrzeju, bardzo ciekawe zestawienia. Co z dotacja podatnikow Zak/Branicka - ? Beda promowowaly Polske na targach Frieze i potem sie podziela zyskami?
Nie wiem co z dotacją dla Żak/Branicka, być może uda mi się sprawdzić po rozliczeniu. Tylko byłbym ostrożny z określeniami "będą promowały Polskę", bo od Polski to one mogą wziąć(dotację)a nie jej dać.
OdpowiedzUsuńNa razie sprawdzam ile kosztował polskiego podatnika Hans Ulrich Obrist z Bałką selekcjonujący uczestników Fokus Łódź Biennale.
Pierwszy raz wchodze na te strone i nie moge sie nadziwic, ze obok lowickich wycinanek jakis Frieze, Daniel Birnbaum, HUO. Duzo "ostrych" komentarzy pod adresem polskich kuratorow. Tylko po co wszystko?
OdpowiedzUsuń-- pawel h.
Jak Pan przejrzy na oczy, to -zapewne- zobaczy Pan, że żadnych wycinanek łowickich tu nie ma. Bo przy takim widzeniu i rozeznaniu jak dotychczas nie dziwię się, że pyta Pan "po co to wszystko"?
OdpowiedzUsuńNa wystawie Ziółkowskiego zauważyłem, że kilka jego obrazków wypożyczono z kolekcji figurujących na zdjęciach u Pana "kolekcjonerów": Ingvild Goetz i Karla Friedricha Flicka(FKF). Nie sposób nie skojarzyć tych powiązań, o których Pan pisze ze szczegółami tzw Afery Flicka (finansowanie niemieckich chadeków (http://www.zbn.uni.wroc.pl/ps_shendrysiak.html), w której przemysł bez żenady „pielęgnuje krajobraz partyjny”, przekazując chadekom i liberałom milionowe kopertówki. Wystarczy także rzut oka np na Manifesta Foundation, żeby mieć jasność jaka ilość podmiotów (głównie ministerstw kultury i edukacji oraz fundacji jest z tym powiązana)
OdpowiedzUsuń„po co wszystko?”
OdpowiedzUsuńano po to, by widząc, co poniektórzy z tych kuratorów wyprawiają za publiczne pieniądze, pod rękę ze swoimi „ostro utalentowanymi” pupilami, zastanowić się: jakim cudem – w kraju, który nie jest bananową republiką - dają radę to ciągnąć i kto za tym stoi?
„po co wszystko?”
OdpowiedzUsuńPo to, by na przyszłość, w narodowych przybytkach sztuki, nie musieć być skazanym na podziwianie jedynie twórczości talentów pokroju: Ziółkowskiego, Uklańskiego, czy Althamera. Wystarczająco powiało zgrozą Panie Pawle, by zacząć myśleć, co można z tym zrobić?
zbych o.
Towarzystwo z Frieze nie zasypia gruszek w popiele. Właśnie -jak donosi Arteon za Artforum i Frieze Magazine- trzech, niezależnych oczywiście, kuratorów (związanych z artystami Frieze i samym wybranym), wybrało niezależną kandydaturę Artura Żmijewskiego (nagroda Ordway - 100 tys.dol. z rąk niezależnego Richarda Flood z Frieze Foundation) na szefa 7 Berliner Biennale w 2012 r.(budżet 2,5 mln euro). Dobrej nocy życzę.
OdpowiedzUsuńDorota Jarecka już odnotowała w GW, że wybór Żmijewskiego to kolejny punkt dla polskiej sztuki. Oczywiście tej spod znaku Żmijewskiego.
OdpowiedzUsuńOdnoszę wrażenie, że te międzynarodowe nagrody i wyróżnienia nasilają się proporcjonalnie do nasilającej się krytyki tego segmentu "twórczości" w kraju. I dokładnie w tym samym czasie, kiedy w Polsce zaczyna się odsłaniać kulisy tych "sukcesów", zwłaszcza personalia ich autorów (W przypadku Żmijewskiego - Richard Flood). Jakby głównym celem tych wyróżnień było przyjście w sukurs nadwątlonym murom Jeryha tej przyniesionej nam znad Tamizy "w teczce" sztuki. Wnoszę z tego, że jeszcze parę artykułów Browarnej i Krasnalsów, a "polska" sztuka z orbity zainteresowań korporacji Frieze, zostanie obsypana deszczem nagród, oczywiście mających swój -bynajmniej nie tajny- ekwiwalent finansowy
OdpowiedzUsuńA niech go sobie zabiorą do Berlina na zawsze. I niech jeszcze Rajkowską zabiorą, Kozyrę i Althamera na dokładkę! Byle tylko trzymać te ARTYCHY Z PODATNIKA ŁASKI z dala od polskich pieniędzy przeznaczonych na rozwój sztuk pięknych.
OdpowiedzUsuńWiemy jednak obaj Panie Andrzeju, że On wróci. I to wróci w medialnej glorii i chwale – Ciocie Klocie z Wyborczej i Polityki już o to zadbają. A wtedy dopiero zażąda od Ministerstwa Kultury, dla swojej nowo podpompowanej rangi, odpowiednio wysokiej daniny. Na kolana chamy…! Tak się będzie działo.
Z.
bardzo fajny pomysł Panie Z. ...:)
OdpowiedzUsuńklęczący nagi Pan Biernacki przed rozbawioną grupą tych osób... szkoda ,że już nie maluję bo ,,ładnie ,, by to wyglądało...;)
Nagi czy z gołą dupą, bo to nie to samo?
OdpowiedzUsuńA jednak dałem radę odkryć pozytywny dla mnie aspekt twórczość pana Ziółkowskiego :)
OdpowiedzUsuńOn realizuje swoje pomysły z własnej kieszeni!
Co na gruncie przyzwyczajeń naszych „prominentów awangardy” - rzecz rzadka i godna odnotowania.
Inna sprawa, że pan Jakub zajmuje miejsce wystawiennicze przeznaczone, dla sztuki wyższych lotów. No ale i tak niezgorzej to wyszło, jak na wystawę powstałą w placówce pod opieką pani Morawińskiej.
Na forum „The Krasnals”, ktoś pięknie skwitował wystawę Ziółkowskiego:
OdpowiedzUsuń„Już mieliśmy Leppera na stołku wicepremiera, Filipka wybierającego prezesa NBP. Co mi tam Ziółkowski w Zachęcie”
Żeby była jasność: Moje wpisy nie są praktycznie o zachowaniach i pracach samych artystów. Nawet jeżeli któryś jest tu "draśnięty" to tylko "przy okazji". I przy okazji warto zauważyć, że przewijający się tu od czasu do czasu młodzi ludzie, w tej liczbie Sasnal, Ziółkowski, Althamer i in. zachowują się wstrzemięźliwie i przyzwoicie. (Sam nie byłbym chyba na ich miejscu taki grzeczny). Powiem więcej, nawet zaimponował mi ostatnio Żmijewski pytany jak rozumie swoją rolę szefa Berliner Biennale gdy odpowiedział, że funkcję tę traktuje jak pracę na rzecz innych artystów.
OdpowiedzUsuńGłównym natomiast założeniem tych wpisów jest unaocznienie mechanizmów, które wynoszą na piedestał zupełnie kogo innego, niż wynikałoby to z rzeczywistej jakości. Czasami się obrywa niektórym wynoszonym. Gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą. Sorry
„zaimponował mi ostatnio Żmijewski pytany jak rozumie swoją rolę szefa Berliner Biennale gdy odpowiedział, że funkcję tę traktuje jak pracę na rzecz innych artystów.”
OdpowiedzUsuńMoże i pięknie brzmi ten slogan, ale w oderwaniu od osoby pana Żmijewskiego. Jeżeli przeczytało się jego manifest (pożal się Boże jaki artystyczny nieład ma ten człowiek w głowie ) i jego ostatni wywiad w Arteonie, to chyba szybko staje się jasnym, jakiego typu twórczość zechce promować jako dyrektor. Ano taką, która ma niewiele wspólnego z wartościami, o które walczyli w sztuce np. cenieni przez pana: Nacht, czy Dziędziora. Może i pan Żmijewski pięknie prawi, ale poprze ten rodzaj twórczości, który rozumie, czyli wypociny kolegów, których typ człowieka, jako twórcy, kiedyś Pana wkurwiał.
„Wkurwia mnie, ( i choć wszyscy to widzą, to koniunkturalnie udają wariata), że grasuje po światowym firmamencie, do żywego uosabiając ODWROTNOŚĆ cech, które cenionym jeszcze niedawno, budowały artystyczny i wszelki inny kręgosłup. Jeszcze mi dźwięczą w uszach słowa Kierkegaarda: "Ludzie boją się harmonii i wyciszenia. Sądzą, że żywe jest to, co głośne i niespokojne. Tymczasem w spokoju mieszka życie. Tylko skupiony i wyciszony jest żywy aż do dna". I inne, tym podobne - jak powie Uklański - dyrdymały: unikaj efekciarstwa, pisania po płótnie, wrzasku, autopromocji, tematycznych samograjów, łopatologii politycznej etc. A tu z księżyca spada facet, który słowo harmonia kojarzy najwyżej ze starym akordeonem, z wachlarzem koniunkturalnych tematów, prostackim warsztatem (jak mówią - zamierzona surowość), nie kryjący towarzyskich koneksji, a głupia klientela krytyczna (chyba wyłącznie z uwagi na ilość zer na koncie) wstrzymuje nieświeży oddech.”
Proszę nie zakładać zbyt różowych okularów panie Andrzeju. Pan Żmijewski wróci z Berlina jako wielki autorytet. I jako taki, jeszcze nie raz, osobiście, albo pośrednio pomorze jakiemuś „Typowi z Księżyca” nadwyrężyć portfel polskiego podatnika.
proszę wybaczyć mi pisownię. nie mogę już tego cofnąć.
OdpowiedzUsuńNie wycofuję się nawet o pół linijki z tego, co pisałem a Pan/Pani cytuje. Powiedziałem tylko, że choć nie jestem zwolennikiem artystycznych jakości proponowanych przez Sasnala, Ziółkowskiego czy Althamera to występuję głównie przeciwko tym wszystkim macherom, którzy na autorytecie sztuki przy dużym stopniu jej niesprawdzalności, budują sobie pozycję i kasę. Ale i nie o tę kasę mi też idzie, tylko o to, że z pozycji siły budżetów dotowanych instytucji, z pozycji autorytetu narodowych galerii, z szeregów ustawionych politycznie korporacji, cynicznie kuglują wartościami, na których nielicznym jeszcze zależy.
OdpowiedzUsuńSwoją drogą ogromnie ucieszył mnie ten wpis powyżej, bo dowodzi, że trzymacie Państwo ręce na pulsie, że macie w pamięci, że Wam też zależy. No, i że w ostatecznym rozrachunku nie wyjdę na jelenia co to się ciska po blogach i po próżnicy.
odnośnie Zak/Branicka (wpis 100 linijek wyżej) - to było cyniczne zapytanie dotyczące 'promowania polskiej sztuki' przez galerie, oczywiście. Wkurza mnie, ze place podatki na utrzymanie taaaaaaakiej galerii w Berlinie i nic z tego nie mam! Tak samo wkurza mnie utrzymywanie kuratorow-darmozjadow to do wpisu Pana Pawla.H! Do jasnej cholery!!!
OdpowiedzUsuńDlatego zamiast "tylko" się wkurzać należy działać, bo druga strona rusza się jak nakręcona. Są wszędzie, piszą o granty, wyciągają łapę, ciągną skąd się da (głównie z MKIDN, NCK, IAM), kumplują po ambasadach, biesiadują po Reykjavikach, aplikują, nałażą redakcje, włóczą po otwarciach, panelach, obsadzają, jurorują, trują i mendzą po kongresach, wygłaszają oracje, laudacje,diatryby, monologują, perorują. I -rzecz jasna- fedrują.
OdpowiedzUsuń„ogromnie ucieszył mnie ten wpis powyżej, bo dowodzi, że trzymacie Państwo ręce na pulsie, że macie w pamięci, że Wam też zależy.”
OdpowiedzUsuń„Ja w ogóle nie eksperymentuję, zwłaszcza twórczo. Warunki zewnętrzne skutecznie mnie wyleczyły z twórczych zapędów.”
Zależy, zależy! Zależy jak cholera! :)
Tylko jedna rzecz mnie martwi. Może to dziwnie zabrzmi , gdyż jestem częstym gościem Pana strony i z ciekawością witam każdy nowy wpis, ale martwi mnie to, że być może Pańska działalność publicystyczna – tu nadmienię, że cenię sobie dokładność Pańskich dociekań – czyniona jest kosztem pracy twórczej? A gdy myślący o sztuce, w takich kategoriach jak Pan, przestaną udzielać się twórczo, a zwłaszcza ochoczo eksperymentować, nad światem zapanuje: althamarazm – wieczny mrok dla estetów, raj ślepców.
Niektórzy tak mają, że nie zabiorą się do żadnej roboty w rozgardiaszu. W normalnym bajzlu pracownianym także ale bajzlu idei zwłaszcza. Pewne rzeczy trzeba poprostować, ustawić jakieś ramy, dowiedzieć się o co, kurwa, w tym wszystkim chodzi. Co tu jest grane? Z jednej strony Soutine, Tapies, Giacometti, Scott, de Stael w odstawce, z drugiej jakieś niebożątko(Stary młotek)dróżkę w życie wycięło lub filmik w piwnicznej izbie i lata z tym od Biennale do Biennale po antypodach. Tu się zwyczajnie nie da pracować jakby się nic nie stało, jakby nigdy nic.
OdpowiedzUsuńma Pan kompletna racje:
OdpowiedzUsuńJ.Mytkowska - wlożona na dyrektora MSN i za publiczne pieniadze realizująca projekty macierzystego FGF, i pokazujaca strae projekty swojego kolegi A.Szymczyka z Bazylei.
No i promocja światowa artystów FGF na konferencjach naukowych i wystawach pod płaszczykiem MUZEUM SZTUKI NOWOCZESNEJ w Warszawie juz swietnie za granica znanego pod nazwa MOMA Warsaw. :)
Zakupy do kolekcji za panstwowe pieniadze artystow FGF, Park Rzezby, etc.
Moze tym tematem tez sie Pan blizej zajmie?
J.Mytkowska, A.Przywara inicjowali Obywatelskie Forum Sztuki Wspolczesnej?
Ciekawe po co?:)
no i na koniec:
sam budynek MSN kosztować ma ponad pol milarda pln, a roczne utrzymanie szacowane jest na kilkadziesiat mln. pln.
da pewnie zatrudnienie lub bedzie wspolpracowac z FGFem, Rastrem, J.Banasiakiem i ich przystawkami ślepo idacymi za "sukcesami"
swoich guru...
Czyli nie MOMA tylko bordelmoma?
OdpowiedzUsuńZastanawiam się, czy te schemata widzą tylko czytelnicy powyższego czy także np. Pan Zdrojewski. Bo niewykluczone, że widzą dokładnie to samo, ale kalkulują prosto: może i nie wszystko fajnie, fajnie ale za to jakspektakularnie!
OdpowiedzUsuńI rzeczywiście, jak się będzie mierzyć spektakularnością, to wygląda to wszystko imponująco: Kunst-Werke, Tate Modern, Martin Gropius Bau, tu Art Basel, tam Frieze Art Fair albo Viennafair. Nagroda Vincenta, nagroda Ordway, zakup tu, zakup tam, Younger than Jesus, Oxford, Zurych i Barbican -na szczęście- Curve. Jaki polityk się pod tym nie ugnie. Kto tu będzie badał pipetą zawartość sztuki w sztuce? Przecież nasi się wreszcie liczą, nasi są obecni. W to dmiemy, co jest skuteczne, co świetnie wygląda w sprawozdaniach.
A jaką mamy alternatywę?
Co, może pan Biernacki nam urządzi światową sztukę w Łowiczu? Czy może w Pcimiu? W dupie mamy prawdę, która nas zaprowadzi dokładnie tam, skąd jesteśmy: na wiochę świata. Albo na strych, gdzie będziem umierać z rurą. O, nie. My chcemy Panią Galerzystkę i jej 10 metrowego fiuta (FG) z wystawy(chciałbym żyć w ...), które utworzą nam pomost do światowej sztuki. Lub jeszcze lepiej dwa fiuty i galerzystkę(FGF), wtedy pomost będzie miał większą przepustowość. A przepustowość jest przede wszystkim!
Wahrenheit Macht Frei...
OdpowiedzUsuńi tego się trzymajmy...reszta jest niczym...
-dlatego trzeba grać jak przeciwnik pozwala...:
na początek proponuję powołać 5 osobową grupę łowickich chiliderów gejów i jazda na salony... ;)
gwarancja sukcesu zapewniona :)
1.Będziemy się trzymać Wahrenheit, jak się dowiemy co to za (u)twór. Może chodzi Panu o "Wahrheit", chociaż wątpię bo o tę rzadko komu chodzi.
OdpowiedzUsuń2. Dlaczego akurat grupę 5 osobową (nieparzystą)?
no literówka się zrobiła... :(
OdpowiedzUsuńa dlaczego 5 ? a to od Pana zależy ,czy znajdzie Pan w Łowiczu więcej...
nie bywam ,to i nie wiem jak tam u Was z ludźmi wygląda... ;)
Jeżeli ma być zbiorówka, może być nieparzyście. Jeżeli nie, to jeden zbędny może donosić. Wiadomo, kto nie pije, ten kapuje.
OdpowiedzUsuńgolden goose outlet
OdpowiedzUsuńgolden goose sneakers
yeezy boost 500
kyrie 7 shoes
curry 9