Kiedyś, a było to dobre 25 lat temu, autor podobnych rankingów był B (be), teraz jest C (cacy). Czasy się, widać, zmieniają. Natomiast jedyną stałą, i to nawet nie od ćwierćwieku ale od z górą 65 lat jawi się zainteresowanie problematyką holocaustu. "Najważniejsi" (jak to się teraz mawia) z rankingowych artystów wprawdzie w tzw. realu nawet nie otarli się o wojnę, holocaust czy nazizm (w wydaniu np. NSDAP), ale dzisiaj, w najmniejszym stopniu nie wadzi im zaanektować tej tematyki do "artystycznej'(?) i innej obróbki. Więcej. Dla Żmijewskiego, Libery, Kuśmirowskiego, Sasnala, Uklańskiego i Bałki, holocaust stał się świetnie "smarowanym" wehikułem do jazdy nie tylko na szczyty rankingu warszawskiej redakcji przy ul. Jazdów 2, ale nawet na londyńską street, konkretnie na Rivington Street 81(Frieze). Oczywiście, na to nie mogą być ślepi młodzi, ambitni (Flash Art) redaktorzy Obiegu. Trzeba byłoby być głupcem, żeby mieć im za złe rankingowe laudacje właśnie tych, bezpiecznych związków. Przecież nikt z nich nie chciałby usłyszeć, jak Wojciech Krukowski od Zbigniewa Libery na spotkaniu OFSW, by klamkę drzwi do świata jedyniesłusznej sztuki zamknął z drugiej strony. Każdy chce być w Run kingu, a tym bardziej w krwiObiegu.
P.S. Podział na kategorie funkcji osób sklasyfikowanych ma zamulić obraz, że niby artyści w liczbie 33 to najliczniej reprezentowana rankingowa grupa. Nie zmienia to faktu, że w setce 33 jest tworzących, na 67 "obsługujących" . I tak trzymać!
powyżej wykorzystano pracę
Flash Art?
OdpowiedzUsuńmoże raczej flashback...(Powracanie przebytych doznań psychotycznych; spontaniczne doznawanie zniekształconego widzenia, objawów somatycznych, zatarcia granic ego lub intensywnych przeżyć emocjonalnych przez jednostkę, która w przeszłości przyjmowała halucynogeny..)
Gość Niedzielny
Niekonieczne halucynogeny, wystarczyło parę lat komuny, do tego w Otwocku.
OdpowiedzUsuńMyślę, że tak niepoważnymi sprawami, jak tzw. rankingi w "Obiegu" nie warto się zajmować. Są robione, aby "zamieszać" i to nazywa się autolansem. Jacyś marszandzi lansują jakich artystów i krytyków, którymi handlują, jak ziemniakami na targu.
OdpowiedzUsuńPanie Krzysztofie. Te rankingi, choć z gruntu -jak Pan pisze- niepoważne, trochę odsłaniają co tu się odbywa. Jest w nich 33 artystów, którymi się nie przecież "normalnie" nie handluje, tylko zakupuje do publicznych zbiorów. Oczywiście, nie za taką kasę, ile to warte, tylko za taką, jaką akurat można z takiego czy innego BUDŻETU PUBLICZNEJ INSTYTUCJI wycisnąć. No, i jest też tych pozostałych 67 rankingowców do obsługi interesu tych 33, którzy smażą swoje konfitury, (początkowo "przy okazji" a później są coraz "ważniejsi")po gazetach oraz na kuratorskich i dyrektorskich etatach. Adresatem tych rankingów w gruncie rzeczy nie jest środowisko twórcze tylko dotujący i zdezorientowany urzędnik ministerstwa czy samorządu, którego należy w ten sposób zorientować, komu dawać. Efekt: ostatnie dotacje ministerstwa. Np. Galerie Gorczycy i Żak/Branickiej (wysoko w rankingu), mimo że -podobno- handlują "chodliwym towarem", wyciągnęli łapy do ministerstwa po kilkudziesięciotysięczne DOTACJE DO SWOJEGO UDZIAŁU W HANDLOWYCH IMPREZACH FRIEZE I ART BASEL.
OdpowiedzUsuńTo, że Ministerstwo Kultury ustanowiło kryteria tak, żeby finansować niektóre komercyjne galerie z Warszawy uważam za największy skandal po 1989 roku w zarządzaniu tzw. sztukami wizualnymi. Wystarczyłoby w konkursie zaznaczyć, że granty są dla galerii i fundacji non-profit. A tak polskie państwo, rękoma Zachęty, finansuje swoich znajomych, bo w przypadki nie wierzę. Zobaczymy, czy pisma, magazyny, gremia i tzw. fora obywatelskie podniosą problem wydawania publicznych pieniędzy na prywatny handel, nazywamy promocją kultury polskiej! A może możemy zatem liczyć na "artystów krytycznych", którzy prześwietlą decyzje ministerstwa? Oczywiście, że nie. Tego nie trzeba tłumaczyć, czym jest obecnie, a może była zawsze polska "sztuka krytyczna". Możemy jedynie liczyć na teksty Jana Michalskiego i dyskusje w "Arteonie". Jednym słowem skandal!
OdpowiedzUsuńOstrze sztuki krytycznej zawsze bylo i jest kierowane do środowisk, które z definicji w dupie mają wszelką sztukę, w tym krytyczną. Jak łatwo się domyślić jej skuteczność społeczna była i jest zerowa. Wiecej, jak dowodzi polska scena sztuki, sztuka krytyczna i jej autorzy sa beneficjentami krytykowanych zjawisk.
OdpowiedzUsuńNie halucynogeny tylko holocynogeny. Albo holacynkogeny
OdpowiedzUsuńno to ja sobie pozwolę na taki mały konceptualik...
OdpowiedzUsuń,,Nigdy nie zrobiłem pracy o Holocauście,,-Oskar Dawicki(,,Przewrotną osłodą dla artysty stał się natomiast fakt szybkiej sprzedaży wystawionej na Próżnej pracy. Trafi ona do jednej z największych prywatnych kolekcji polskiej sztuki współczesnej w Warszawie.,,-Raster)
-idąc trochę dalej proponowałbym: ,,Niech żyją obozy koncentracyjne!,,(nazistowskie oczywiście) ;)
->wszak mnóstwo osób zawdzięcza im swoją art. ,,karierę,,...
Gość Niedzielny
ps.konceptualik jest oczywiście za free... ;)
O, tak, geny do cynku mają ci od holo
OdpowiedzUsuńw katalogu Art Basel 2010 galeria Raster ani Zak Branicka sie nie pojawiaja. - ?
OdpowiedzUsuńTo jest jeszcze ciekawiej niż przypuszczałem. Być może to polski wkład tylko na Frieze?
OdpowiedzUsuń