25 cze 2010
Fal(lu)Start
Wybierajcie! - zachęca nas Dorota Jarecka w Gazecie Wyborczej. O co chodzi? O to, że malarz-redaktor Maciej Mazurek napisał w Rzeczpospolitej parę zdań n.t. wystawy Ars Homo Erotica a redaktor-niedoszła malarka Jarecka twierdzi, że Mazurek twierdzi to, czego on -gołym okiem widać - nie twierdzi. Gołym okiem też widać, że jeśli mamy wybierać między zdaniem Jareckiej a innym zdaniem Jareckiej, tym różniącym się od poprzedniego, że przypisywanym Mazurkowi, to o żadnym wyborze nie ma mowy. Niedoszła malarka Jarecka kilka razy w tekście przypomina podwójną profesję Mazurka (malarz-redaktor), dając czytelnikom do zrozumienia, że o sztuce pasjami może rozprawiać np. idiota-redaktor (lub pozostając w poetyce parytetów: idiotka-redaktor), ale malarz-redaktor - w żadnym wypadku. Nic dziwnego więc, że niedoszła malarka-redaktor zatytułowała swój tekst wzorem malarza redaktora "Ładunek hipokryzji". Spory -przyznajmy- to ładunek. Tym większy, że niedoszła malarka-redaktor pańskim gestem zachęca nas do wybierania dopiero wtedy, gdy już dawno wszystko CO ISTOTNE zostało wybrane. Ot, choćby stanowisko dyrektora, bez konkursu wybranego gospodarza wystawy Ars Homo - Piotra Piotrowskiego.
17 cze 2010
AKT Homo EREKCYJNY.
Ogłasza się wszem, wobec i każdemu z osobna, iż po miesiącach grzebania w ...no mniejsza w czym i wielkim zaangażowaniu ...ważnych organów, z(a)wisł wreszcie albo stanął (choć trudno ustalić co zrobił w tym przypadku) przed oczami publiczności Muzeum Narodowego w Warszawie owoc zauroczenia -a jakże- dwóch panów z Poznania - wystawa Ars Homo Erotica.
Podkreślam wątek poznański, bo jest on widoczny niemal od progu wystawy: zainstalowane w hallu przy wejściu poletko dorodnej pyry, ograniczone w zagonek konturów Polski, uprawiają jacyś mnisi (bynajmniej nie cisi). Grzebią (znowu grzebią) tępym pazurem drzewca tęczowej szturmówki w pyrowisku, a co wygrzebią dostarczają do Zachęty, prawdopodobnie do obrania. Albo do przybrania w ... torcik.
Kartoflisko Cernego to tylko przygrywka do całości tego panoptikum jakim jest prokreacja Leszkowicza i Piotrowskiego. Boć czego tam nie ma. Laboga! Tajemniczy igielnik i dwie zszyte "nowiuśkie koszuli", zbliżenie zbliżenia i zaszczany materac, trochę sacrum (Sebastian) i trochę profanum (Karol). Gdyby nie wpleciono w to dziwowisko wypiłowanych po bożemu knotów petersburskich, wystawa mogła by być nawet poruszająca, dla ...mecenasa Mazurkiewicza z Radomia.
Po chwili chichotu, zakonnice z dziećmi odwróciły się od dzieła znudzone.
Podkreślam wątek poznański, bo jest on widoczny niemal od progu wystawy: zainstalowane w hallu przy wejściu poletko dorodnej pyry, ograniczone w zagonek konturów Polski, uprawiają jacyś mnisi (bynajmniej nie cisi). Grzebią (znowu grzebią) tępym pazurem drzewca tęczowej szturmówki w pyrowisku, a co wygrzebią dostarczają do Zachęty, prawdopodobnie do obrania. Albo do przybrania w ... torcik.
Kartoflisko Cernego to tylko przygrywka do całości tego panoptikum jakim jest prokreacja Leszkowicza i Piotrowskiego. Boć czego tam nie ma. Laboga! Tajemniczy igielnik i dwie zszyte "nowiuśkie koszuli", zbliżenie zbliżenia i zaszczany materac, trochę sacrum (Sebastian) i trochę profanum (Karol). Gdyby nie wpleciono w to dziwowisko wypiłowanych po bożemu knotów petersburskich, wystawa mogła by być nawet poruszająca, dla ...mecenasa Mazurkiewicza z Radomia.
Po chwili chichotu, zakonnice z dziećmi odwróciły się od dzieła znudzone.