20 cze 2012
Jestem wesoły Romek czyli gazetowy selekcjoner
Zdarzają się w populacji osobnicy a nawet całe środowiska, które im bardziej uporczywie nie mają w jakiejś dziedzinie osiągnięć, tym bardziej rwą się do niej z zapałem. W szerszej perspektywie, tak jest np z pewnym narodem między Bugiem a Odrą, który wyrwał się do organizowania piłkarskich rozgrywek ligi europejskiej, choć własny poziom sportowy "w te klocki" plasuje go na poziomie -jak chce min. Mucha- III ligi hokeja. W perspektywie węższej zaś, tak się np. porobiło z red. Romanem Pawłowskim z działu, podobno, kulturalnego Gazety Wyborczej. Redaktor ów, uporczywie występuje w roli selekcjonera kultury, mimo że osiągnięcia w tej dziedzinie notuje na poziomie prawie Franciszka Smudy. Prawie, bo Smuda, choć sam jest cywilizacyjną, a więc i piłkarską porażką, miewa jednak remisy.
Niedawno red. Roman Pawłowski, antycypując zmiany na stołku ministra kultury, zapodał w gazecie własną reprezentację kandydatek na urząd przy Krakowskim Przedmieściu. Jak wówczas pisałem, jego typy, to był kwiat udoju publicznych środków na kulturę. Także kwiat wszelkiego rodzaju rozgrywek, zwłaszcza zakulisowych i zagrywek, nie zawsze fair play. Do tego osobniczek zwykle kwalifikowanych do różnych "finałów" -podobnie jak nasza piłkarska kadra- hors concours czyli z pominięciem sita eliminacji.
Dwa dni temu, pomimo obciachu poprzedniej selekcji, kadrowy Roman Pawłowski wyselekcjonował kolejną kadrę i zatytułował ją -jakże niebanalnie- "Moja drużyna marzeń". Równie niebanalna jak tytuł jest sama drużyna. Rzekłbym niesamowite "odkrycia" wesołego Romka:
Najpierw lecą napastnicy - Sasnal, ("czy to Tate czy Whitechapel nie ma takiej murawy gdzie nie byłby "najważniejszy"), Bałka ("tworzy sytuacje, z których przeciwnicy nie mają wyjścia"), Warlikowski ("słynie ze stałych fragmentów gry"), Żmijewski ("dynamiczny strzelec podkręconych piłek z lewej flanki")
Potem pomocnicy - Althamer ("z klubu osiedlowego trafił między gwiazdy"), Jarzyna ("wspaniały drybler"), Kozyra (" w męskim przebraniu, które pozostało jej z Budapesztu")
Następnie obrońcy - Treliński ("stoper pod skrzydłami Placido Domingo"), Lupa ("mimo wieku w pierwszej lidze"), Preisner ("trójkolorowy")
i bramkarz - Klata ("irokez odstraszający napad")
Cóż można powiedzieć poza tym, że powyższe motywy powołania do kadry są mało przekonujace.
Sasnal rzeczywiście jest "najważniejszy na murawie", zwłaszcza w miejscach, w których nigdy murawy nie było - Tate, Whitechapel.
Bałka tworzy sytuacje, z których to nie przeciwnicy ale on sam nie ma wyjścia. Będzie międlił ten holocaust na amen, bo "cięższego kalibru" tematu już raczej nie znajdzie.
Warlikowski rzeczywiście słynie ze stałych fragmentów gry. Tak stałych, że w kółko tych samych.
A Żmijewskiego Pawłowski powinien przesunąć z napadu do pomocy, gdzie lewa i prawa flanka ma większe uzasadnienie. Bo o rzeczywistej pomocy Żmijewskiego komukolwiek, raczej mowy być nie może.
Co do Althamera, to przypomnę red. Romanowi, że ów św. Paweł najpierw grał w drużynie gwiazd a dopiero potem w klubie osiedlowym, bo -jak wiadomo- do gwiazd trafia się z nadania, a do klubu osiedlowego tylko ze statusem i złotem gwiazdy. Dowód: gdyby klub osiedlowy wystąpił do NCK o złoto bez gwiazdy i kurateli Althamera, to owszem dostałby, ale -pozostając w poetyce Euro 2012- wielkiego kopa.
Jarzynę Pawłowski przedstawił jako dryblera, żeby nie powiedzieć kiwacza. Może i słusznie, wszak kultura chyba jeszcze jest dziedziną przenośni.
Na miejscu Kozyry nie byłbym z redaktora zadowolony. Jeśli nawet red. Roman wie, co jej zostało z przebrania po meczu w Budapeszcie (zaglądał?), w tym akurat przypadku powinien tę wiedzę zachować dla siebie. Chociażby przez wzgląd na dobra osobiste obecnego dyrektora CSW.
Treliński pod Placido Domingo to trafne zestawienie, bo przepływ osobowości nastąpi w obie strony. Treliński się jeszcze bardziej uplasuje i zdominuje, a Placido niewątpliwie włączy jakieś trele (może tryle) do repertuaru. Czysty, obustronny zysk.
Co do Lupy, wierzę że to teatralna ekstraklasa, bo co do plastycznej (jego rysunki), to raczej ekstraklapa.
A propos klapy został nam jeszcze Klata z irokezem na bramce. Jakby jeszcze red. Roman zdradził nam w jakim lokalu na bramce Klata z irokezem stoi, będziemy te zaklęte rewiry przezornie omijać szerokim łukiem .
Tak więc, red. Romku, Romeczku, Twoja ekstrakadra piłkarsko znowu na nikim nie zrobi wrażenia. Oprócz "baronowej" Krzeszowskiej, ma się rozumieć